Jak mi dzisiaj idzie?
No petarda po prostu ;)
Jest 15:00 a ja o czymś słodkim pomyślałam raptem z 1000 razy ... cieszę się, bo przecież mogłam myśleć znacznie częściej :)
Mój brzuch od picia wody wygląda jakbym miała zaraz pęknąć w szwach, albo jakbym połknęła balon, ale jest dobrze. Zadziwiająco dobrze. Nie chce mi się jeść. Dzisiaj zjadłam 400 ml chłodnika z buraczków i przegryzłam to trzema kromkami pieczywa wasa. Czy mi smakowała? Nawet bardzo.
Kluczowe, żeby trzymać się wytycznych do końca dnia i nie dać się pokonać swojej głowie. To w niej rodzą się wszystkie moje zachcianki i uzależnienia. Wydaje mi się, że jak zjem słodkie, przeklęte kulki z Biedronki to będzie mi lżej, raźniej ... No niestety tak nie jest. Zaraz po pochłonięciu owych kulek czuję ogromne wyrzuty sumienia i nie mniejsze obrzydzenie do samej siebie.
Nie chcę się tak czuć ... Przecież jestem fajna, mądra a zarazem jak widać głupia, ale przede wszystkim warta tego, żeby być zdrową i szczęśliwą sama ze sobą.
Stąd ta walka podejmowana nie wiem już który raz. Upadałam kilkanaście razy, ale podnosiłam się i próbowałam ... i tym razem też tak jest - podniosłam się i nie mam zamiaru ponownie upadać, chociaż ... chociaż pewnie nie raz kolana się pode mną ugną ... Muszę kupić sobie jakąś "laskę" do podtrzymywania w tej drodze. Dobrze, że u swego boku mam człowieka, który ma drugi etat w postaci bycia taką moją laską :) No i dobrze, że jest takie miejsce jak to, gdzie mogę wyrzucać z siebie to co mi siedzi w bebechach i gniecie tak mocno, że człowiek przestaje siebie akceptować.
Dziewczyny!!!! Jesteśmy fajne bez względu na to ile ważymy! Ale jeśli przeszkadza którejś z nas choćby kilogram to rozprawmy się z tym gnojem i lubmy się jeszcze bardziej. Amen :)
KatarzynaXXL
3 sierpnia 2020, 15:25Niestety wszystko siedzi nam w głowie. Życzę powodzenia 😊