Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Witajcie:) Na początek zacznę może od tego że jestem studentką 3 roku finansów i rachunkowości, dodatkowo rozpoczęłam studium z administracji, nóż papierek kiedyś się przyda. Nie mam żadnego wyszukanego hobby czy coś w tym stylu. Domowniczka ze mnie raczej, od imprez wole poleżeć nad jakąś ciekawą książką. Pochodzę ze wsi i siłą woli mój czas poświęcam w dużej mierze na pomoc rodzicom i ogarnięcie edukacji. Ale zacznę może w końcu o tym co mnie tu sprowadziło. Otóż moja mamuśka i babcia to dość postawne kobiety, w sumie mama w młodości była chudziną, a teraz ma tendencję do ciągłego wzrostu wagi. Często powtarza, że to rodzinne i w sumie od tego zaczęło się moje pilne obserwowanie mojego ciała. Nigdy nie byłam chudą osobą. Zawsze był u mnie brzuszek i wałeczki, ale od ubiegłych wakacji zaczęło mi to coraz bardziej dokuczać. Miara się przebrała, gdy w zimie po zważeniu okazało się że mam 78 kg. Umknęło mi kiedy z moich stałych 63 waga tak wzrosła. No więc trzeba coś z tym zrobić.

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 370
Komentarzy: 5
Założony: 1 maja 2013
Ostatni wpis: 7 maja 2013

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
AgnieszkaN91

kobieta, 32 lat, Lublin

171 cm, 68.50 kg więcej o mnie

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 maja 2013 , Komentarze (1)

Witajcie.
Weekend przeminął, powrót do codzienności.
Nie dość że pogoda sprawiła, że praktycznie wolnego się nie odczuwało i nie dało się za bardzo odpocząć to jeszcze imieniny taty sprawiły że przez 3 dni wystąpił zerowy poziom ćwiczeń. Nie wspomnę już o tym, że pozwoliłam sobie trochę z ciastami... ale takie małe grzeszki zamierzam odpracować :)
Miałam plan ćwiczyć Turbo Jam, jednak po pierwszych dwóch treningach musiałam je odpuścić. Mieszkając z 5 osobami i mając pokój nad salonem nie dało się przeprowadził spokojnie tego jakże energicznego i skocznego treningu;/ Może gdybym miała chociaż na godzinę możliwość przebywania sama w domu coś z tego by wyszło. 
Zamiast tego wpisałam sobie kolejne ćwiczenia z Jillian - 6 weeks 6 pack. Są 2 poziomy, jestem na razie na level 1, ale już mogę stwierdzić, że bardzo mi się podobają i kolejny tydzień spędzę z levelem 2.
Po lekkim obrzerstwie w weekend zrobiłam sobie w niedzielę wieczór ze Skalpelem, a wczoraj był aerobik + rozpisane wcześniej ćwiczenia z Jillian - cardio 1 i level 1. 
Trzeba wrócić do formy:)
U mnie dzisiaj piękne słonko, mam nadzieję, że u Was również.
Zmotywowało mnie w końcu do pisania pracy:D to już postęp.
Zgodnie z obietnicą załączam zdjęcia zmian jakie zaszły przez miesiąc, powalające może nie są, ale jestem z nich zadowolona, do wakacji może osiągnę swój cel.
(Przepraszam za jakość, może również nikogo nie zgorsze :p)

1 maja 2013 , Komentarze (4)

Pisałam już o zmianie żywienia, jednak chyba muszę dodać jeszcze parę słów:) 
Prócz jedzeniu co 3 godziny, picia dużej ilości wody i rezygnacji ze słodyczy i fast foodów, zaczęłam dokładniej przyglądać się temu co jem. 
Okazało się że słodycze przyszło mi dość łatwo odstawić- pomimo iż mama dalej codziennie zaopatruje moją 3 rodzeństwa w jakieś batoniki bądź cukierki ;p ( oni nie maja jednak problemu z metabolizmem, mogą jeść do woli a wyglądają jak "patyki", no np. mój brat Jan, ma 183 wzrostu i waży 63,5 kg, a je za dwoje, i on chce przytyć, a ja walczę o schudnięcie, gdzie tu sprawiedliwość ja się pytam??). 
Wracając jednak do głównego wątku, warto czytać skład tego co chcemy zjeść. Dopiero teraz zauważyłam ile np. zbędnych cukrów jest w sokach- które wcześniej wręcz uwielbiałam. Ponadto nasze małe przyjemności potrafią być prawdziwymi bombami kalorycznymi, przesadnie ich nie liczę, ale patrząc teraz na cyferki nie dziwię się że "nagle" mi się przytyło. Żałuję że tak późno w ogóle zaczęłam zwracać uwagę na to co jem. W wieku 21 lat, no prawie 22 mogłam być już świadoma co jest potrzebne mojemu organizmowi, a co nie. Mając pod ręką tyle warzyw i owoców nawet na nie nie patrzyłam, w końcu batonik mnie zadowalał..w końcu zawsze wygodniej jest sięgnąć po batonik, niż przygotować sobie na szybko coś zdrowego- ot takiego pomidorka z jogurtem naturalnym ( z jogurtów owocowych kupowanych w sklepach również zrezygnowałam). Z makaronu nie zrezygnowałam, ale nie jadą go znowu tak często, za to ryż/kaszę zaczęłam częściej stosować niż ziemniaki. Chleb od ponad roku jadała "ciemny" więc w tym aspekcie też nie było problemu. W sumie to jem to co mi smakuje, tylko że są "zdrowe" produkty. Wyszedł trochę taki misz masz tutaj, ale nie wiem czy znowu aż tyle osób będzie chętnych to czytać, a mi jakoś lepiej jako mogę przelać gdzieś to co już mam za sobą:)

Do mojego nowego sposobu żywienia zaczęłam poszukiwać ćwiczeń.

Pierwsze kroki ku zmianom postawiłam z rewelacyjnym facetem - Gilad's Bodies, który w godzinnych seansach ćwiczy na plaży z paroma osobami, nieraz również dziećmi ( In Motion 1, 2,3 - dostępne na yt) można powiedzieć, że to lekki aerobik był, chociaż na początku wcale bym tego tak nie nazwała  

Od kwietnia rozpoczęłam treningi z Ewą Chodakowską i jej Skalpelem. Nie powiem, poty wylewałam przez cały miesiąc, ale po każdym treningu czułam się przeszczęśliwa:) Dodatkowo od połowy miesiąca wprowadziłam Mel B. No kobieta mnie wręcz oczarowała. Uwielbiam jej teksty w trakcie ćwiczeń- robiąc sobie 2 dni przerwy w ciągu tygodnia od Ewy ćwiczyłam z Mel - pośladki(je prawie codziennie), brzuch, abs, cardio.

Zakończyłam miesiąc ze Skalpelem, efekty oczywiście się pojawiły- od pomiaru wagi w lutym (78kg) schudłam 9,5km dnia 30.05.2013 ważyłam 68,5kg. Przepraszam że tak to podkreślam, ale nawet nie wiecie, ile to dla mnie znaczy. Przez ponad miesiąc wyrzekania się tego bez czego wcześniej nie wyobrażałam sobie dnia- batonik zawsze na poprawę humoru, bądź lepszą naukę No i ćwiczenia- wcześniej to tylko rower, gdy dojeżdżałam na przystanek (3 km, w jedną i drugą stronę), no i ewentualne spacery w Lublinie na uczelnię i potem na PKS.

 Ale ważne, że pojawiły się efekty. Moja pierwsza myśl po zważeniu- "Boże to działa". Oprócz wagi odnoszę wrażenie że moje ciało stało się jędrniejsze. Celulit jak gdyby jest mniej widoczny, pupa jest zgrabniejsza :D, na brzuchu ładnie zarysowują się już mięśnie i talia stała się bardziej klepsydrowata:), boczki też powoli mnie opuszczają. Najważniejsze jednak jest to, że wewnętrznie czuję się silna, zaczynam wierzyć że potrafię i mogę dokonać coraz więcej. Skoro przez miesiąc potrafiłam tyle osiągnąć ( dla mnie to wiele, szczególnie że bliscy nie rozumieli moich starań, pewnie nieumyślnie nieraz mnie wręcz demotywowali ) to co mogę osiągnąć za 2, 6, 12? :)

Miesiąc kwiecień się skończył i zaplanowałam już nowe wyzwania. 

Z Ewy zrezygnowałam, mimo, że ćwiczenia są na prawdę dobre, a efekty widać to jednak powtarzanie 4-5 razy w tygodniu  zaczęło mnie nudzić. Jakoś Mel B bardziej do mnie przemawia i z nią będę nadal regularnie ćwiczyć, głównie pośladki i brzuch:) Ewę powtórzę może parę razy w tym miesiącu. 

Zapomniałam dodać o czymś bardzo ważnym- czytając informację o Ewie i śledząc jej profil na fb, zauważyłam, że wielokrotnie zachęcała do zapisywania tego co się je. Tak więc od kwietnia codziennie po ćwiczeniach krótko pisałam co jadłam i ćwiczyłam, oczywiście zbyt leniwa byłam żeby zapisywać dokładnie zawartość białek, tłuszczy etc., ale uwierzcie mi że nic bardziej nie motywuje do zdrowych nawyków, niż przeczytanie po tygodniu co się jadło i w jakich ilościach. Na maj założyłam osobny zeszyt,w którym umieściła wybiórczo różne motywujące cytaty, zasady odżywiania itd.- może to wyda się śmieszne niektórym z Was, ale dla mnie jest to olbrzymi motywator. Pierwsza strona prezentuje moje motto: " Jeśli nie jesteś w stanie nic więcej zrobić, to nie zasługujesz na więcej niż masz". Może to nie odnosi się do każdego aspektu życia, ale w moim przypadku idealnie motywuje do walki o samą siebie.

Dodam jeszcze, że w poniedziałek byłam na zajęciach z aerobiku, organizowanych w szkole podstawowej mojej siostry Gosi. Jednak w grupie siła, a wycisk był niezły, hmm chociaż może to nie był wycisk, ale ponad godzinne ćwiczenia sprawiły, że czułam się następnego dnia, jak bym tam poszła po roku bez jakiegokolwiek przygotowania. Zajęcia mają odbywać się w każdy poniedziałek i coś czuję, że będę stałą ich bywalczynią :) Zabawna na prawdę świetna bo grupa obejmuje osoby w różnym wieku. Co więcej, to na prawdę motywujące, gdy Pani (kobietka już blisko 40-pomijam fakt, że pracuje, jeszcze na głowie ma dom i dzieci), która ma szczupłą sylwetkę przychodzi na nie tylko po to by się pozytywnie naładować:) Jeżeli macie możliwość uczestniczyć, chociaż raz w tygodniu na zajęciach grupowych nie zwlekajcie! Tym bardziej gdy macie taką możliwość, tak jak ja, na wsi uczestniczyć w takich zajęciach. W miastach sytuacja jest bardzo ułatwiona, bo klubów sportowych z fitnessem jest na prawdę sporo.

Kończąc już, mój plan na maj wygląda tak:

1. Dalej skrupulatnie stosować się do racjonalnego sposobu odżywiania

2. Treningi na rano i wieczór, bądź jak nie wyjdzie rano to 2 zestawy wieczorne:

a) 90 dni Body revolution z Jillian Michaels

b)Turbo JamChalean Johnson- spróbuje wersję dla zaawansowanych, tabelka z rozpiskami na stronie: https://vitalia.pl/2011/06/turbo-jam.html#more

3. Już spoza sfery zmiany siebie wizualnie - SKOŃCZYĆ PISAĆ LICENCJAT

Wszystkie filmiki z ćwiczeniami są dostępne na yt, ja jednak pobieram sobie z chomika na dysk, bo wtedy nawet jak będzie awaria z internetem to będę mogła je sobie włączyć :)

No nic, to chyba na tyle, wypisałam się. Może w kolejnej notatce wstawię rozpiskę tego jak przebiegał mój kwiecień i jak planuje maj. Postaram się też zrobić foto porównanie tego co było na początku Skalpela i na koniec- oczywiście efektów takich jak na stronie Ewy nie ma bo to tylko miesiąc, ale zarys pod kształtowanie ciała na wakacje jest:)

Udanego weekendu i oby bardziej słonecznego, bo u mnie pochmurno i deszczowo jak na razie :/

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.