Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Obolała, ale nie poddam się!


Po wczorajszym wycisku pojawiły się pierwsze zakwasy, najgorsze na pośladkach i na dole brzucha. Nie wiem czy oglądać South Park, bo może mnie to trochę boleć :D. Dzisiaj po 18 powtórka. Z jedzeniem spoko, w końcu zrozumiałam, że obżeraniem się otchłani smutku nie wypełnię, a ćwiczenia dają radość i rozluźnienie.

Zastanawiam się nad wprowadzeniem większego rygoru odnośnie spożywanego tłuszczu tym bardziej, że owoce naturalnie zaczęły dominować w mojej diecie (boję się Candidy) i kupnem białka serwatkowego (z uwagi na większą ilość ćwiczeń i obcinania tłuszczu)

Jestem trochę zmęczona i wypiłam litr kawy, ale to chyba efekt aury burzowej i tego, że musiałam wstać o piątej.

Wreszcie zaczynam przejmować kontrolę nad nastrojem, nad zachowaniem, ogólnie nawet nad życiem.

Prawdopodobnie jest to skutek bólu i zmęczenia, to one dały mi świadomość tego, że istnieje i wyrwały mnie z jako takiego snu.

Początek miesiąca naprawdę świetny, teraz tylko wytrwać ;)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.