Psiowo - chujowo, bardzo przepraszam za wyrazenie, ja nie przeklinam, a jak juz przeklinam, to nie jest dobrze. Chodze jak zombie, wygladam jak zombie, mam bardzo absorbujace dziecko, albo ja karmie, albo sciagam mleko, generalnie siedze dzien caly z cycem na wierzchu i czuje sie jak krowa dojna. Juz przeszlam jeden kryzys, i nawet nie pamietam, czy to bylo w srode, czy w piate, a moze w sobote. W mozgu mam sieczke i czarna dziure. Dzieki Bogu za wynalazek w postaci wlasnej mamy, ktora odciaza mnie, jak moze, bo inaczej chyba juz bym sie wyprowadzila. Nie wiem, co zrobie, jak ona wyjedzie. A tu w sobote jeszcze ciag dalszy rodziny sie zjezdza, czyt:: ojciec z siostra, i nie jest to najlepszy pomysl, ale nie ma bata.
Powiem tak, i prosze, zeby mnie tu zaraz nikt nie zjadl. Na chwile obecna uwazam, ze macierzynstwo jest bardzo przereklamowane i te kobiety, ktore z maslanymi oczami opowiadaja, jak to jest pieknie, ze dziecko wynagradza kazdy trud, kazda nieprzespana noc, kazde wszystko, to moim skromnym zdaniem, chyba tylko bardzo chca wierzyc w to, co mowia. Podejrzewam, ze ta druga czesc kobiet po prostu boi sie glosno powiedziec, ze tak naprawde czlowiek czuje sie mega wypompowany, jest sprowadzony do roli dojki, sprzataczki, przewijaczki i innych takich fajnych spraw.
Nie zrozumcie mnie zle - ciesze sie bardzo, ze Zoska jest tutaj z nami, ale chodze na placach, jak spi, robi mi sie momentami slabo, jak mam ja obudzic na karmienie, boje sie kazdej nocy, bo nie wiem, jaki nam urzadzi cyrk, a kierownik tez musi spac, no sorry, ale on jest dla mnie rownie wazny. Boje sie, jak gdzies jestesmy, i widze, ze juz zaczyna sie krzywic, bo na przyklad robi kupe i nie idzie jej to latwo, ale uspokoic i ukochac sie wtedy nie da, tylko wrzeszczy i wrzeszczy, zapomnijcie ludzie o smoczkach, buziakach, uspokajajacych slowach, przytulaniu... Nie, bo nie. Po mamusi tak ma. To, ze tak niecierpliwa, tez po mamusi, niech to szlag.
Na dzisiejsza noc poszla spac do mojej mamy, i oczywiscie spala jak aniolek. Sprzedam ja jeszcze na dzisiejsza noc i bede wstawala tylko na karmienie.
Podejrzewam, ze zaraz na ma biedna, zdesperowana glowe posypia sie gromy i zostane okreslona mianem wyrodnej, nic nie rozumiejacej matki. Tja:)
Jedyne, co dobre, to w miare zdrowe odzywianie, bo nic smazonego, nic czekoladowego nie wchodzi w gre. Trzy wyciagnac parowar i poszukac jakichs przepisow.
Milej reszty dnia, kochane. Czytam was w wolnych chwilach. Cha, cha. O tych wolnych chwilach to z ironia powiedziane.
vitalia60
1 maja 2012, 19:28Pozwoliłam sobie na przeczytanie większosc Twoich wpisów i muszę stwierdzic że podoba mi się Twój styl pisania i poczucie humoru.....No ale nie o tym chciałam napisac. Gratuulję słodkiej córki.Widzę że dopadły Cie gorsze dni,zmęczenie......Cóż nie zawsze jest tak różowo.Nikt nie mówił że macierzyństwo jest łatwe.Trzymam kciuki żeby było lepiej. Pozdrówka:)
weltoklady
24 kwietnia 2012, 19:48Mamusie, ktore z maslanymi oczkami zachwycaja sie macierzynstwem moga miec do tego powody. Prawda jest taka, ze kazda mama no i kazde dziecko sa inne. Zdarzaja sie dzieci, ktore musisz budzic, zeby cos zjadly i cieszysz sie, gdy wreszcie daja jakis znak zycia... no i sa dzieci, ktore nie dadza ani na chwile odetchnac. Wiem, to Cie pewnie nie pociesza, bo to i tak nie zmieni sytuacji. Dobrze, ze mozesz skorzystac z pomocy mamy. A dodatkowe odwiedziny rodzinki - jesli to dla Ciebie za wiele, daj im do zrozumienia, ze potrzebujesz spokoju i niech najlepiej tata z siostra wybiora sie na wycieczke albo zabiora Zosie na chwile na spacer, a Ty sie w tym czasie zdrzemniesz:). A propos wysylania jej do babci, mysle, ze ona po prostu czuje Twoj zapach i Twoja obecnosc i dlatego chce caly czas do Ciebie;) Trzymaj sie dzielnie:)
gi.jungbauer
24 kwietnia 2012, 09:55Kochana! Nie martw się - ten okres niebawem minie :) Stan Twój to dla mnie normalka (też to miałam). A, że dziecko śpi u mamy jak aniołek to uważam dlatego, że (przepraszam za to co napiszę) mam się przy niej nie frustruje. Dziecko to wyczuwa. Im do niej podchodzisz spokojniejsza tym bardziej ona będzie spokojniejsza. Wyczuwa także niepewność u Ciebie. Ja też tak miałam. Dopiero po 3 miesiącach poczułam się bardziej pewna i córka się też jakoś uspokoiła.
kate3377
24 kwietnia 2012, 09:39Ja może nie mam jeszcze dzieci, ale też myślę, że nie jest tak różowo. Trzymaj się dzielnie:*
izulka710
23 kwietnia 2012, 21:43Kochana,ja zdaję sobie sprawę,że jest ci ciężko bo nie tak dawno sama to przerabiałam i wiem,że boli,,,Ale uwierz mi,że te słowa,że mała wynagrodzi ci ten trud pewnego dnia się spełnią:))Może zauważysz to w uśmiechu,słowie mama...ale będzie bosko!!!!!!!Trzymaj się i ucałuj Zosię:***
annna1978
23 kwietnia 2012, 19:42dokładnie czułam się jak krowa dojna w okresie karmienia, zawsze (to znaczy przy obu dzieciach miałam z tym kłopoty dlatego wytrzymałam po pół roku z każdą dzidzią i zdrowe są odpukać:) a radość z macierzyństwa przychodzi moim zdaniem później, jak się skończy karmić - ale też nie dla wszystkich mamusiek, bo niektóre do końca życia są niezadowolone, ja na szczescie teraz (3 i 7 lat dziciaki)odczuwam pełną radość i tego Tobie życzę:)))
karamija77
23 kwietnia 2012, 18:01Oj biedactwo, rozumiem doskonale co czujesz, moje dziecko też takie było, ja pierwszych tygodni, miesięcy właściwie nie pamiętam, ciągle ryczałam, chyba wcale nie spałam. Wszystko minie, wszystko zmieni się na lepsze. Ja nie miałam mamy przy sobie ale pamiętam jak dzwoniłam do męża do pracy w środku nocy, że natychmiast ma się zwolnić z pracy i do mnie przyjść bo sobie nie dam rady i chyba wyskoczę z okna. Może cię to pocieszy ale takie absorbujące początkowo dzieci wyrastają na aniołki, bardzo mądre i grzeczne :) i odwrotnie początkowo grzeczne dzieci dokazują nieco później. Wytrzymasz.
KaSia1910
23 kwietnia 2012, 17:35kochanie myślę, że każda z nas miała takie same odczucia na początku drogi z dzieckiem. Ja nawet dalam propozycję że opchniemy malego na allegro:)) (żart oczywiście ale po tylu nieprzespanych nocach było mi wszystko jedno). Gdy pojawia się dzidzia cała nasza dotychczasowa organizacja dnia zostaje wysadzona w powietrze. Nie można zaplanować niczego bo to małe decyduje kiedy, co i jak. Służba 24g na dobę. Mój mały dał mi zdrowo popalić. Ciągle był głodny, potem męczyły go kolki do 6 m-ca życia (normalnie są do 3 m-ca) a gdy odetchnęłam po kolkach to zaczęły się zęby a wraz z nimi nieprzespane noce. Moja pierwsza córa była zupełnie inna, bezproblemowa. Syn z piekła rodem. Obecnie ma 3 lata i 4 m-ce i nadal się budzi w nocy. Teraz śmiejemy się z mężem, że odliczamy dni do momętu gdy oboje będą pełnoletni i się wyprowadzą. Jednak jedno jest pewne małe dzieci mały problem, duże dzieci duży problem. Dobrze, że masz mamę bo ja niestety ani mamy ani taty ani teściów. Świetnie cię rozumiem i łączę w bólu. Poczekaj jeszcze troszkę wkrótce mała powinna unormować sobie bardziej pory jedzenia i spania, będzie trochę łatwiej, buziaki
majarzena
23 kwietnia 2012, 17:26Ja tez uwazam, ze macierzynstwo jest przereklamowane, a w szczegolnosci to do 3go roku zycia, potem juz z gorki. Zacisnij zeby i nie daj sie. Ja sama mialam dwojke jedno po drugim, tak chcielismy na obczyznie bez jakiejkolwiek pomocy i gdyby nie moj to nie wiem jak dalabym rade. Sprobuj wywalczyc choc kilka godzin tygodniowo dla siebie bo inaczej zwariujesz. No pocieszajace to nie jest, ale ja matka polka nie jestem:) Pozdrawiam i trzymaj sie mocno
aneta19861704
23 kwietnia 2012, 17:19Ja byłam taką mamuśką jaką opisujesz - bardzo zadowoloną nawet w pierwszych miesiącach po urodzeniu, ale moje dziecko było w porównaniu do tego co opisujesz bardzo mało absorbujące i miałam dużo wolnych chwil i wysypiałam się lepiej niż jak musiałam wstawać do pracy - więc ciężki noworodek widocznie Ci się trafił - mój synek nadrabia teraz jak skończył 2,5 roku... Za dwa miesiące będę miała drugiego szkraba i mam nadzieję że nie będzie tak absorbujący jak opisujesz bo ciekawe jak wtedy ogarnąć dwójkę dzieci:) Życzę żeby Twoje maleństwo się "uspokoiło":)