Otoz okazuje sie, ze najwyrazniej do wszystkiego. Nawet jak sie jest praworecznym, to lewa reka jest niezbedna. Bez lewej reki to jak... bez reki. Chyba wdalo mi sie jakies zapalenie nerwu, albo miesnia, albo moze to po moim przewroceniu sie jakis skutek uboczny, albo pies mnie szarpnal, nie mam pojecia, w kazdym badz razie zaczelo sie wczoraj wieczorem i tak sobie trwa. Nie spie od drugiej, znow sie przeprowadzilam na dol, z bolu to moge sobie wyc, ryczec, krzyczec i kopac. Co tylko ta reka porusze, to koniec, bol wraca i tak sobie boli. Smaruje sie, bo to jedyne, co moge zrobic, najwyzej zrobie sobie oklad z masci i taka smierdzaca pojde do pracy. Spacer z psami moge sobie na dzisiaj odpuscic, bo naprawde, najlzejszy ruch reka i katastrofa. Mycie glowy jakie bylo fajne, bo z racji niespania umylam juz sobie po piatej glowe, fajnie bylo, grrrr.
Dzieki za Wasze opinie, caly czas sie zastanawiam, i mysle, i analizuje i w ogole. Nie wiem jeszcze, co zrobie. Kierownik na tyle fajny, ze mnie w zasadzie rozumie, i ja tez go rozumiem, ale jak oni caly czas mnie unikaja, to naprawde, wiecie, jak ja sie bede czula? Dobra, dosc tego smecenia.
Za to w szkole wczoraj sie poplakalam ze smiechu, oprocz tego wscieklam sie tez straszliwie i za kare musze na dzisiaj i na jutro odmowic deser na obiad, bo dostali wczoraj mandarynki po obiedzie, i jak wychodzilismy z jadalni, to ktos z dzieciakow sobie te mandarynke obral i co zrobil? Skorke na podloge, a jak, bo po co sie martwic, ktos inny posprzata. Wstyd straszliwy, w koncu w gosci tam chodzimy, swinki jedne, oczywiscie, nikt sie nie przyznal, a ja nie widzialam, no wiec niestety odpowiedzialnosc zbiorowa. A poplakalam sie ze smiechu, bo robimy im we wtorki rozne quizy, i musza miedzy innymi odgadywac rozne slowa, i wczoraj Johannes - osma klasa, wielki jak brzoza, bardzo sympatyczny, na szczescie potrafi sie smiac z samego siebie - wylosowal do pokazania haslo "Bambi". Byl przerazony, a ja, jak sobie pomyslalam, ze on ma to pokazac, nie uzywajac slow, to padlam.
Jeszcze tylko dwa dni pracy, dzisiaj po zakupki, mam nadzieje, ze niczego nie zapomne, mam straszna ochote na karpika w galarecie, ale na tych wioskach w okolicy sie takiej ryby nie znajdzie, musialabym jechac i jechac i jechac, zeby kilka dzwonek kupic, no nic, zamiast tego zrobie rybke po grecku. Jutro gotowanie, a w piatek krojenie, siekanie, ogarnianie, coby w sobote juz tylko kosmetycznymi sprawami sie zajac. No. I paczka doszla tez, humor od razu lepszy:) Kabanosy pyszne, Pluszak, jak wychodzi z salonu, to juz nie na korytarz, zeby wyjsc na dwor, tylko pedzi po drzwi spizarni i sie cieszy. Ja tez sie ciesze:)
Milego dnia szczypiorki.
gi.jungbauer
21 grudnia 2011, 13:51Zmartwię Cie trochę. Ja też w ciąży nadwyrężyłam rękę - prawy nadgarstek, z własnej głupoty. Poszłam do lekarza i powiedział mi, że wciązy jest bardzo łatwo uszkodzić sobie stawy. Dostałam unieruchamiać na nadgarstek. Nie używałam go długo (kilka dni) bo zaraz potem rodziłam, ale po porodzie jak ręką odjął :)
asia0525
21 grudnia 2011, 12:12Mój mąż jest leworęczny, więc jemu praktycznie do wszystkiego ;)) Biedactwo, uważaj na siebie!!!
izulka710
21 grudnia 2011, 07:47Bidulo co to ci się stało?Smaruj się,grzej i oszczędzaj tą rękę!Jak mieszkałam z rodzicami to jadłam jeden tradycyjny kawałek na wigilię,bo nie lubię karpia:/Teraz go nie robię bo moja familia co do tej ryby ma te same gusta.A dalsza familia chyba się nie podzieli bo mają wyliczone haha!!!!!Rybka po grecku mniammm.....!!!!!!!!!!!!
fraupilz
21 grudnia 2011, 07:11Moja nieczynna noga solidaryzuje się z Twoją ręką.