Przynajmniej troszke bardziej kolorowo.
Dzieki Wam dobre kobiety za slowa wsparcia. Jeszcze tylko dzisiaj przetrwac i mam weekend. Z tym zwolnieniem to jest tak, ze kazda kobieta w ciazy na 6 tygodni przed porodem moze juz zostac w domu, i planuje tak zrobic, ale zastanawiam sie mocno, czy nie pojde na zwolnienie jeszcze wczesniej. Moja pani doktor w kazdej chwili wystawi mi odpowiednie zaswiadczenie.
Z nuda na zwolnieniu to wlasnie druga sprawa - ja lubie swoja prace, lubie, jak cos sie dzieje i boje sie, ze troche zwariuje, ale z drugiej strony, jak tak dalej w robocie bedzie, to tez zwariuje.
Na chwile obecna jestem mocno zdecydowana jednak na wczesniejsze zwolnienie.
Co do jedzenia - wczoraj tylko (tylko!!!! HA!!HA!!HA!!) dwa paski czekolady ze slodyczy pozarlam. Poza tym slodkosci w szafce bezdence sie koncza i nie mam zamiaru ich uzupelniac. Jak nic nie bede miala, to przynajmniej nic nie bede zarla, proste jak peczek drutu, co nie?
Spodziewalam sie stada Brazylijczykow, przyjechal caly jeden, przemily Rogerio, wciaz sie dopytywal, czy na pewno jestem w ciazy, bo nic nie widac, och, jaki milusi:) Przynajmniej moglam sobie w cywilizowanym angielskim jezyku porozmawiac, ale zauwazam jedna niepokojaca rzecz - otoz latwiej mi juz porozumiec sie po niemiecku, niz po angielsku. W mowie. W pismie absolutnie nie. NIedobrze, trzeba zaczac przerzucac sie na angielski chyba:)
A tak w ogole, to jakos slabo mi dzisiaj, to chyba pogoda? Wieje straszliwie, glowe urywa normalnie, nie lubie takiego wiatru, bo mam wrazenie, ze przyniesie ze soba zle wiadomosci. Wczoraj, ja wyszlismy ze szkoly, to prostu w sam srodek mega burzy gradowo - dniezno - deszczowej, zanim doszlam do auta, to bylam cala mokra i jak dalej bedzie taka pogoda, to po tym sezonie bede mogla wyrzucic moje kochane butki zamszowe, buuu. Oprocz tego kolejna noc nieprzespana, za cholere nie wiem, dlaczego, a do tego dochodza skurcze. Ale jakie!!!! Myslalam, ze miewalam skurcze w lydkach, ale to byl lepek od szpilki, bardziej ten syndrom niespokojnych nog, a teraz jak mnie zlapia, w lydkach i w stopach, to normalnie moge wyc z bolu. Z lydka jeszcze mozna sobie poradzic, ale ze stopa... Jedna wielka masakra. Biore magnez, dzisiaj jeszcze kupie sobie jakies tabletki do ssania, ktore mi polecila polozna, bo normalnie z bolu jajo moge zniesc. Zgroza. I glowa boli, i niedobrze tez, i w ogole bleeee.
Milego dnia, kochane:)
izulka710
9 grudnia 2011, 16:14Dzięki koleżanko za energię pozytywną-przyda się!!!
korbaaa
8 grudnia 2011, 12:54a ja mam kolezanke ktora prawie do konca ciazy cwiczyla na stepie, razem z nami, tym samym tempem! dziecko zdrowe , ona tez :)
izulka710
8 grudnia 2011, 12:21Skurcze znam,miałam je i w ciąży i nie w ciąży:(Znam ten piekielny ból;/Ja to mam chyba rodzinne?Ktoś mi powiedział,że najlepiej stanąć na tę nogę w chwili skurczu,ale to się nie da nawet dotknąć:(Współczuje ci i mam nadzieję,że odpuszczą ci te skurcze,pogoda będzie lepsza i wszystko będzie ok?Musi być moja droga!!!!!!!!!!
asia0525
8 grudnia 2011, 10:36Co do zwolnienia to tez nie byłam w stanie sobie tego wyobrazić (ae nie miałam wyjścia). I tak już trzeci miesiąc jestem na zwolnieniu i nie jest źle!!! A co do skurczy też miałam w pierwszej ciąży i mi lekarka zapisała potas. Wtedy to pomogło!!!