Normalnie:) Wczoraj bowiem rozmrozila resztke malin, a maliny, jak by nie patrzec, maja swoj specyficzny smak, wiec sie zastanawialam, co tu jeszcze do nich dodac, oprocz bananka i mleka, of kors, i stanelo na lyzce miodu (mmm, a miod mamy pyszny, juz chyba o tym wspominalam :) ) i na jogurcie truskowkowo - waniliowym. No pychotka po prostu. Moze troche za slodki, nastepnym razem zatem dodam mniej miodu. W zamrazarce zas mam jeszcze jagody, zaraz zobacze, co tez moja ulubiona ostatnio lektura pod tytulem "Soki i smoothies" ma do powiedzenia:) A teraz gotuje sobie nowa wersje kartoflanki, taka mega tlusta chyba, z podsmazanym porem, cebulka i czosnkiem, a do tego juz susze sobie w piekarniku szynke szwarzwaldzka. Potem to wszystko zmiksuje, bo w zamysle ma byc zupa - krem, samam ciekawa, co z tego wyjdzie.
A oprocz tego to chipsy wolaja o droge powrotne, ja chyba oszaleje w koncu, jak slodycze w normalnych ilosciach zaczely sie przyjmowac, to teraz na slone przekaski czas nadszedl, a zjadlam tylko jedna mala garstke. Juz nie bede wiecej jadla. A zamiast czegos slodkiego racze sie wlasnie moim koktajlikiem.
Humor dopisuje, bo w piatki nie pracuje:) Moja ulubienica ponoc w tym tygodniu chora, wiec znowu jestem w zawieszeniu, nie wiem, czy przyjdzie w poniedzialek, czy nie przyjdzie, niech to szlag, nie lubie takiej niewiadomej. I w koncu musze sie umowic z szefowa. A w polowie listopada juz mamy zapowiedziana wizytacje z samej gory, czyli z urzedu miasta i wydzialu edukacji jeszcze wyzszej gory, czyli przedstawicielstwa rzadowego. Poszaleli chyba. Umre ze strachu.
Od kilku tygodni zupelnie przypadkowo ogladam sobie "Rewolucje na talerzu". Nie trawie tej jednej prowadzacej, no trudno, nie lezy mi zupelnie, ale maja naprawde fajne niektore przepisy i mam ochote kilka wyprobowac. Na przyklad dzisiaj robily rosol z kluskami, ktory ma o polowe mniej kalorii niz zwykly, na stronie widzialam fajny przepis na galki z cieleciny, ktora chce zastapic mielonym drobiowym i tez wyprobowac i jeszcze jakies czary - mary na niskokaloryczne ciasteczka i inne serniki. Musze tylko faldy przysiasc i zapisac sobie przepisy i zrobic. No. W przyszlym tygodniu moze? Bo dzisiaj na wadze 67,5 kg. Pewnie, ze teraz bede przybierac, oby tylko milo, latwo i przyjemnie :)
Milego weekendu:)
Elku6
23 września 2011, 19:28Och jak Ty potrafisz narobić smaka na taki koktajl....Co do tych rewolucji - mnie obie drażnią czasami, dziwne te babeczki, ale przepisy mają świetne, mnie podpasowało ich risotto. Pozdrawiam.
karamija77
23 września 2011, 14:46no to trafiłaś bo właśnie mi się maliny rozmrażają, mam banana i miód też!! I co ten jogurt też do tego wszystkiego dołożyć?