leci jakoś pomału raz lepiej raz gorzej. Pracuje niestety w tym miejscu co poprzednio, narazie chyba nie uda mi sie niczego zmienić Miki choruje non stop - jeden tydzień chory drugi zdrowy i tak w kółko. Ale jakoś sie trzyma mój dzielny chłopczyk. Zaakceptował już żłobek, panie polubił, zjada tam śniadanko obiadek, śpi - jeszcze tylko z kubeczka nie bardzo chce pić. W pracy mam ciągle młyn i nawiedzoną szefową. Ze też ja nie moge trafić na normalnych ludzi - jedna była jędzą i nie dawała mi pracy , nudziłam się jak mops. Teraz zmieniła mi sie szefowa ( poprzednią wyrzucili za mobing - wkońcu dostała za swoje) i daje mi roboty któą obdzielił by 4 pracowników. No cóż może do 3 razy sztuka :))))))))) kolejna będzie normalna :)))))))))) Chciałabym na wiosne szukać znowu roboty. Muszę sie z tąd wyrwać. Liczę tylko że mimi przestanie chorować i pozwoli mamie na zmianę.
Póki co znalazłam dla siebie ścieżkę rozwoju - ale narazie ciiiiiiiii bo boje sie ze nie wypali :))))))
verden
23 listopada 2013, 18:41to powodzenia z realizacja tej sciezki :) Pozdrawiam :)
shandrill
23 listopada 2013, 07:59ojjj biedaczysko ale dobrze przynajmniej ze polubil zlobek, ja do swojej pracy tez juz nie chce wracac nio ale przedemna jeszcze ponad rok siedzeia w domu:)