Próbowałam już w sobotę, ale mi nie wyszło bo befsztyk wyszedł mi strasznie twardy i na pocieszenie zjadłam coś innego... i więcej...
Może już się domyślacie... Znowu zachciało mi się Kopenhaskiej... I dzisiaj zaczęłam znowu po wczorajszym obżarstwie i szło dobrze zanim mojej matce nie zachciało się wina... I stoi teraz przede mną kieliszek z mocno bordowym trunkiem... Jestem zdesperowana, wszystkie gacie mam CIASNE!!! Wypiję to wino ale zjem co mam w diecie. Przepraszam, wiem że źle robię. Metabolizm mi zwolni, będę chodzić głodna... Może chociaż kilka dni... aż mi opuchlizna zejdzie. Zaraz zabiorę się za szukanie ćwiczeń bo biorę się ostro za siebie. Głupia jestem i byłam i nie raz zastanawiałam się gdzie szukać pomocy bo poważnie mam problem odżywianiem. Powiem Wam nawet, że kiedyś próbowałam szukać psychologa ale musiałabym iść prywatnie.
Dziękuję Wam dziewczyny za wsparcie, bardzo mnie podnosicie na duchu. Walczę do urlopu potem chcę się odstresować i przyjechać w "podwójnej obsadzie" :D
Kocham Was moje chudziaki :*
Odezwę się niedługo :)
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Angelaaaa1234
8 czerwca 2010, 18:05wiesz ja tez myslalam o rozmowie z psyhologiem.. ale jakos sie nie moge przelamac.. bo ja sama wytrzymuje na normalnym zywieniu pare dni a potem powrot do obżarstwa.. jem i jem.. i to duzo slodkiego :( bo to uwielbiam :( a taki brzuch juz mam wielki tlusty :( jak nigdy ;( a i tak nie potrafie...