Jutro jadę na dwudniową wycieczkę na Morawy. I troche mnie to martwi bo trudno będzie utrzymać wszystko pod kontrolą, ale zgłosiłam to dietetykowi, który mnie uspokoił i jest ok. Ale mimi to czuję się trochę nie swojo chociażby w stosunku co do grupy... Kurczę przecież mamy wspólny cel. Myślę też, mogłam zacząć po wycieczce, ale chyba nigdy nie ma dobrego momentu na rozpoczęcie diety, bo zawsze "coś" tam stoi na przeszkodzie. Poprostu ją pokonam!!!
No i jeszcze jedno: upiekłam ciasteczka owsiane, jeszcze nie kosztowałam, pachną cudnie i będa jednym z posiłków na wycieczce, fajnie!