O kurczaki... Ostatni wpis pojawił się dokładnie tydzień przed tym, jak dowiedziałam się, że jestem w ciąży 😅 Serio myślałam, że spędzę jeszcze jakiś czas trasie. Jednak z fasolką w brzuchu i tak zdążyłyśmy zwiedzić jeszcze całą Europe w trzy miesiące, bo właśnie tyle pracowałam po tym, jak dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Niestety ryzyko zawodowe, robienie tysięcy kilometrów w miesiącu, oraz straszne mdłości sprawiły, że odpuściłam jazdę. Rozkojarzenie, które towarzyszyło mi praktycznie do końca ciąży sprawiło, że jako kierowca zawodowy musiałam zrezygnować zupełnie z jazdy samochodem. Nawet mój mąż bał się już że mną jeździć 🙈 Na szczęście wszystko wróciło do normy i znowu robię setki kilometrów 😁 Tylko z córką w foteliku 😁
No i trafiłam tutaj znowu, z wykupioną dietą i nadprogramowymi kilogramami, których nie mogę zrzucić od porodu 🧐
Mała urodziła się w grudniu, w marcu rozpoczęłam treningi z Chodakowską, 3-5 razy w tygodniu, odrzuciłam cukier, pije ok 2-3L wody i tyle o ile starałam się jeść zdrowo. Niestety waga zatrzymała się na 90kg (w ciąży doszłam do 110kg 🙈) i tak od 5 miesięcy nic. Nie byłam święta, ale zrozumiałam, że nawet najmniejsze grzeszki wychodzą na wadzę. Nawet ten jeden batonik zjedzony w tygodniu. Wiem, że przy hashimoto ciężko schudnąć, ale nigdy w życiu nie miałam takich problemów, jak teraz. Ostatnią moja deską ratunku jest dieta, która unormuje mi godziny jedzenia posiłków i mam nadzieję nauczy jeść więcej warzyw. A z tym mam największy problem 😃
Nic tylko trzymać kciuki 😍
kasiaa.kasiaa
8 października 2020, 07:07Jesteś kierowcą zadowodwym ciężarówki? 🙂