Dzisiaj trochę zawiodłam w walce z otyłością. :-( Zero ćwiczeń na rowerze stacjonarnym i na stepperze. :-( Na swoją obronę podaję tylko cotygodniowe olbrzymie zakupy spożywcze i marsz z ciężarkami (zakupami) z Biedronki do domu. To też jakieś ćwiczenie. W każdy piątek robimy tygodniowe zapasy w lodówce. Wypiłam też z koleżanką 2 kieliszki słodkiego czerwonego wina, a ponoć napoje z procentami w odchudzaniu są niewskazane.
Moje dzisiejsze posiłki:
Śniadanie: 3 kromki chleba żytniego z polędwicą z warzywami, pomidor, herbata FITEA ODCHUDZANIE+DETOX
Obiad: połowa śledzia wędzonego, 2 kromki chleba żytniego, herbata FITEA ODCHUDZANIE+SPALANIE
Podwieczorek: 2 kieliszki słodkiego czerwonego wina, 3 wafle ryżowe, słonecznik
Kolacja: 3 placki ziemniaczane, jogurt naturalny 0% tłuszczu
W ciągu dnia wypiłam 2 szklanki wody mineralnej niegazowanej a przed snem wypiję jeszcze litr mleka odtłuszczonego 0% tłuszczu.
jot26
9 sierpnia 2014, 20:16E tam zawiodłaś. Wiesz, co słyszałam? Że najlepiej jest ćwiczyć co drugi dzień, żeby dać ciału czas na regenerację. Ćwiczyłaś intensywnie chyba cały tydzień, pora na trochę luzu (w granicach rozsądku oczywiście :)). Ja wyznaję zasadę, że wszystko jest dla ludzi, a wypicie raz na jakiś czas piwa czy wina to nie grzech. Gorzej, jakbyś piła notorycznie, ani to zdrowe, ani na sylwetkę dobrze nie robi. Btw uważaj żeby nie przesadzić z tymi herbatkami. Może i są dobre, ale gdzieś wyczytałam, że często wypłukują minerały.