129 DZIEŃ PIĄTEK
2.11.2012r.
CZEŚĆ WAM :)
Dzień miałam męczący; w pracy nie mogłam się skupić na jednej rzeczy, byłam dosłownie wszędzie: obsługa klienta, odbieranie i sprawdzanie towaru, co pochwila dzwonił telefon, to znowu leciałam na kasę; za chwilę musiałam wyłożyć towar i posprawdzać ceny; normalnie sajgon. Dzisiaj wiele osób miało wolny dzień a my ruch jak nigdy. Nie miałam nawet czasu żeby wyjść na śniadanie. Po tych 8 godz. byłam taka zmęczona, że nawet nie chciało mi się jeść. Z drugiej jednak strony dzisiejszy dzień był bardzo ładny - idealna pogoda żebym mogła pobiegać. Dlatego zaraz po powrocie do domu tj. o 16:30, zamiast się najeść, szybko wskoczyłam w sportowe ciuchy i poszłam biegać było rewelacyjnie :). Wybiegałam całodniowe zmęczenie :). Poprostu się zrelaksowałam. Zrobiłam 5,5 km i miałam dosyć :). A potem szybki prysznic i obiadek w porze prawie kolacyjnej :). Cieszę sie bardzo bo już mi brakowało biegania :). Jak pogoda dopisze i moje ciało się nie zbuntuje to jutro i w niedzielę też idę biegać
gimnastyka:
* 5,5 km BIEGANIE
* 100 skakanek
* 20 przysiadów
* 5 min. marsz w miejscu
* ćw. na talię - skłony boczne
* ćw. rozciągające
menu:
7:30 śniadanie
płatki z mlekiem
13:00 II śniadanie
serek ziarnisty + batonik zbożowy
18:00 obiado - kolacja
rybka w panierce + 1 duża marchewka
19:00 + kawałeczek biszkopta z galaretką
Seithe
2 listopada 2012, 22:26Podziwiam takie osoby jak Ty, które w sport traktują jako odskocznie i, które zamiast najeść się porządnie po ciężkim dniu, odnajdują szczęście (chwilowe) nie w lodówce, a w sporcie:) Podoba mi się takie nastawienie:) Tak trzymać!