Okej... zaczynam. Nie wiem nawet czy ktoś to będzie czytał .. ale co mi tam ..:P Na Vitalii jestem już jakiś czas, obsesyjnie czytam wasze pamiętniki co nieraz daje mi dużego kopa do zmobilizowania się. Postanowiłam zrobić tu wpis bo najzwyczajniej w świecie już mi się nie chce... nie chce mi się ćwiczyć , ale za to chce mi się jeść . Swoja walkę z rzuceniem sadła zaczęłam w styczniu tego roku , kiedy ku mojemu całkowitemu zdziwieniu waga pokazała 70 kg .. ( heh , ale jak to się stało.. no nie wiem ...:P ) Obecnie zrzuciłam już 10 kg, ważę równiutkie 60... ale nie wiem dlaczego moje sadło uporczywie dalej jest ze mną... Ogólnie zrobiłam się nieco szczuplejsza, ale sadełko widocznie jest tak ze mną związane ze nie chce za nic w świecie się rozstawać ... Mam go dość.. dość ćwiczeń i dość odmawiania sobie pysznych , niezdrowych rzeczy :) bo pomimo mojego wysiłku ono dalej ze mną jest... Może wpis tu pomoże mi się jakoś bardziej zmotywować do działania bo jak na razie cos kiepsko to widzę...
Mieszkam we Włoszech tu jest już tak cieplutko że miałam zamiar jechać dzisiaj na plaże... przymierzyłam strój... zmieniłam zdanie, zostałam w domu. Ot i tak za każdym razem.. chciałabym się wreszcie dobrze czuć w swoim ciele...a ono jest jak na razie dla mnie jakieś takie...obce.
Całuski
Wiosna122
22 maja 2014, 15:44pomyśl że nikt nie zbudował wieżowca w miesiąc, ak samo ty nie zgubisz wszystkiego co bys chciała w chwilę, na to nieraz trzeba wielu miesięcy, a jesli ma sie predyspozycje do sadełka to juz w ogóle męka, ale wszystko jest dla wytrwałych