Synek już 4 dzień w przedszkolu i póki co a tfu tfu jakoś się trzyma i nawet nie smarka. Szczęśliwy jest megaśnie. Ja jako dziecko absolutnie się do przedszkola nie nadawałam. Dla mnie był to ogromny stres, od ręki byłam chora i trzeba mnie było zabierać. Dobrze mi było tylko u babci. Mama po jakimś czasie zrezygnowała więc z tego pomysłu i poszła na wychowawczy, potem urodził się mój brat i została z nami aż zaczełam podstawówkę. Mąż podobnie jak ja do przedszkola pochodził 3 miesiące i rodzice się poddali. Nasz syn jest zupełnie od nas inny. Leci tam z rana szczęśliwy cały w skowronkach. Ubaw ma po pachy, zapisałam go też na tańce i angielski. Dziś miał zajęcia z pierwszej pomocy, musiał więc zabrać do przedszkola misia heh. Pierwszy raz jego praca zawisła też na tablicy więc ja wiadomo dumna matka hehe.
Znowu zaczełam poszukiwania pracy, porozsyłałam cv teraz trzeba czekać. Ofert niewiele, ale to taka pora roku że wszystko zamiera. Jestem jednak optymistką. Mąż również w pracy której nie lubił złożył wymówienie i chce iść do wojska. Wspieram go jak mogę i trzymam kciuki.
Teść niestety bez zmian, wcale tej rehabilitacji nie ma tak dużo ale czekamy jak się sytuacja rozwinie. pozdrowionka chudzinki :)
1985natalia2
19 października 2018, 09:56a ja już wykrakałam, w nocy znowu 39 gorączki i lekarza rano zaliczyliśmy, póki co bez antybiotyku, robię mu syrop z cebuli, czosnku, miodu, cytryny i malin
.krcb.
18 października 2018, 20:13Ja nie chodziłam do przedszkola ani nawet do zerówki poszłam dopiero od razu do pierwszej klasy bo w dzieciństwie chorowałam na jałową dziecięcą martwice kości udowej i nie mogłam chodzić żeby ta maź mogła się zregenerować :/