Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dużo do opowiadania !


Witam wszystkich !

Ostatnio u mnie bardzo dużo się wydarzyło i nawet nie miałam czasu tu zaglądać... A tak chciałam dodać jakiś wpis. Ale to nic, teraz wszystko nadrobię ;)

Od 10 lipca zaczęłam pracę :) Bardzo cieszę się z tego powodu, bo od końca czerwca wysyłałam bardzo dużo CV każdego dnia, no i w końcu się udało :D

Pracuję sobie w restauracji, w centrum Kielc, jako pomoc kuchenna. Praca nie jest ciężka, trwa od 7:00 do 12:00 prawie codziennie. Wypłatę dostaję co tydzień, ale minusem jest to , że nie ma tam żadnej umowy... 

Dodatkowo byłam już dwa razy na inwentaryzacji w sklepie TESCO. Powiem Wam, że gdyby nie praca w nocy, to byłoby nawet spoko, no ale co poradzić na to, że większość inwentaryzacji odbywa się właśnie nocą. 

No i właśnie z tą inwentaryzacją było tak, że zapisałam się na dwa terminy, w których chcę pracować, a nie wiedziałam jeszcze że zacznę pracę w tej restauracji. I akurat złożyło się tak, że 10 lipca od 22:00 do 6:00 pracowałam w tym TESCO, a 11 lipca musiałam iść do pracy na 8:00 do tej restauracji... Byłam bardzo zmęczona, ale jakoś dałam radę do godz. 13:00. Z inwentaryzacją jest tak, że jeśli zdeklaruję się na jakiś termin, to już nie mogę się z niego wycofać. Jeśli się nie stawię to płacę karę 80 zł... Jedynym rozwiązaniem jest załatwienie sobie jakiegoś zastępstwa, tylko że ta osoba musi być zarejestrowana na tej stronie internetowej dotyczącej inwentaryzacji, a ja nie miałam nikogo takiego... No i niestety musiałam iść. 

13 lipca też miałam inwentaryzację, od 22:00 do 6:30, a do pracy do restauracji miałam na 14 lipca na 7:30... Tego dnia byłam wykończona... Miałam być w pracy 5 godzin, a wytrzymałam tylko 3 godziny... Nigdy więcej nie będę tak robić... Jak przyszłam do domu, to pierwsze co zrobiłam to padłam na łóżko... Ledwo zjadłam nektarynkę, bo nawet na to nie miałam siły i poszłam spać...

Przez tą pracę nie miałam też siły na ćwiczenia... Zaplanowałam sobie trening na dzisiaj, ale też go nie zrobiłam, bo jak wychodziłam z pracy to spotkałam taki autobus gdzie można było oddawać honorowo krew, no i oczywiście oddałam :) Pytałam się czy mogę dzisiaj ćwiczyć, to powiedzieli, że nie... Mam dzisiaj odpoczywać... No trudno, jak nie dziś to jutro sobie poćwiczę ;)

Przez okres tej intensywnej pracy mało jadłam.... Wiem, że powinnam więcej, ale po pierwsze nie miałam czasu, a po drugie nawet mi się nie chciało. 

Ale jestem z siebie dumna, że trzymałam się zdrowego jedzonka, a słodyczy wpadło tyle co nic :D Idę teraz czytać co tam u Was słychać !

Pozdrawiam !

  • BeYou86

    BeYou86

    17 lipca 2015, 07:40

    dobrze, ze nie podjadasz slodyczy. Brawo! :))

  • angelisia69

    angelisia69

    17 lipca 2015, 04:22

    fajnie ze masz prace i to nawet fajne godzinki.A na inwentaryzacje kiedy tez chodzilam,ale wtedy to grosze placili ok 56zl i to przez agencje wiec czekalo sie na kase nawet do 1,5 mies :( Gratuluje ze jakos sie opanowalas z jedzeniem i bylo w miare zdrowo

  • aluna235

    aluna235

    16 lipca 2015, 22:42

    Wiem jak to jest, kiedy wracasz z pracy i już nie masz siły na nic. Odpoczynek najlepszy, wtedy trenig jest wydajniejszy. Byle nie podjać. Szacun za oddanie krwi. Pozdrawiam :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.