Mąż wyjechał, a na mnie jak zwykle spadają nieszczęścia. Na spacerze z Zorką i z Teną skręciłam nogę. Ledwo dowlokłam się do domu.
- Skręciłam nogę w kostce. To oczywiście przez ciebie - dzwonię do męża.
- O rany, znowu?
- Dobrze, że nie złamana jak poprzednio.
- Powinnaś jednak trochę schudnąć, żeby odnóża ci się tak nie rozjeżdżały.
- Powinnam, ale ...
- Koniec wymówek! Jak wrócę, zamkniemy lodówkę i będziesz jadła tylko to, co upoluję.
badarba
8 lipca 2015, 23:00a malzon poluje?
rob35
8 lipca 2015, 23:40Jedynie na komary :)
badarba
9 lipca 2015, 09:42Slowikiem nie jestes....komarami sie nie najesz. Moze zamiast mysliwym, niech rolnikiem sie stanie. Wtedy bedziesz jadla tylko to co wychoduje hahaha. Szansa na czytanie nastepnych wpisow wieksza. Wracaj szybko do zdrowia :)))
Bedol
8 lipca 2015, 22:37Witaj! Moja ulubiona pisarko!!!! Pozdrawiam i życzę zjechanych odnóży :-)
asia0525
8 lipca 2015, 21:48;)
savelianka
8 lipca 2015, 21:22:))
szeryl23
8 lipca 2015, 21:15To się doigrałaś :)
anpani
8 lipca 2015, 21:03Może jednak coś upoluje.... :P
Lela6
8 lipca 2015, 20:49I nie ma to, tamto ;))
JaTezBedeFit
8 lipca 2015, 20:42no to zarty sie skonczyly ;)
luckaaa
8 lipca 2015, 20:13:) smierc glodowa jak nic !