Mąż wyjechał, a na mnie jak zwykle spadają nieszczęścia. Na spacerze z Zorką i z Teną skręciłam nogę. Ledwo dowlokłam się do domu.
- Skręciłam nogę w kostce. To oczywiście przez ciebie - dzwonię do męża.
- O rany, znowu?
- Dobrze, że nie złamana jak poprzednio.
- Powinnaś jednak trochę schudnąć, żeby odnóża ci się tak nie rozjeżdżały.
- Powinnam, ale ...
- Koniec wymówek! Jak wrócę, zamkniemy lodówkę i będziesz jadła tylko to, co upoluję.
Bedol
8 lipca 2015, 22:37Witaj! Moja ulubiona pisarko!!!! Pozdrawiam i życzę zjechanych odnóży :-)
asia0525
8 lipca 2015, 21:48;)
savelianka
8 lipca 2015, 21:22:))
szeryl23
8 lipca 2015, 21:15To się doigrałaś :)
anpani
8 lipca 2015, 21:03Może jednak coś upoluje.... :P
Lela6
8 lipca 2015, 20:49I nie ma to, tamto ;))
JaTezBedeFit
8 lipca 2015, 20:42no to zarty sie skonczyly ;)
luckaaa
8 lipca 2015, 20:13:) smierc glodowa jak nic !