Dzień cały w biegu...rano pojechałam z małą do szczepienia.Ludzi było full i lekarka mówiła,by jak nic się nie dzieję w poniedziałki nie przychodzić...I tak nam się udało ,bo wzięła nas bez kolejki ,a z trzy godz na pewno byśmy czekali.Mała wazy już prawie siedem kg i ma jednego ząbka,a drugi w drodze

Przy szczepieniu nie płakała wcale-nie wiem jak to możliwe,że nie poczuła ukłucia

Ale młodego coś rozkłąda.Ma katar i jakiś mętny jest..Dziś to już płakał o byle co i marudny był...nie dobrze

zobaczymy jutro.Popłaciłam rachunki,zakupy porobiłam i wróciłam wieczorem..Od razu kapanie ,karmienie i teraz już wolne ,ale jestem padnieta.Ale lubię czasem być

dietkowo tak średnio...jakoś nie mogę się spiać,by było idealnie...Jadłam pyszną zupę paprykowo -poową.Jutro też jąugotuję

siostra też na diecie i schudła dwadzieścia kg

teraz moja kolej

do jutra.
mama.julki
17 lutego 2014, 23:07No to dalej w ślady siostry:-)
therock
17 lutego 2014, 22:55no to siostra powinna zmotywować :)