Kupiłam sobie przed wyjazdem jednoczęściowy kostium kąpielowy. Nie było łatwo - przymierzyłam milion pińcet, wybrałam najmniejsze zło! Zawsze ten sam problem: jeśli miseczka dobra (czyli taka, że z powodzeniem wkładam ją na głowę !), to kostiumowy dystans pacha-biodro kończy się u mnie gdzieś nad kolanem.
Stoję przed lustrem i fantazyjnie rozmieszczam zmarszczki kostiumu na brzuchu.
- Ech, i tak wyglądam jak zasznurowany baleron - kwituję efekty swoich działań.
- Nie pękaj, mamuś - pociesza mnie Kacper - będziemy chodzić razem, więc wszyscy i tak będą patrzyli na mnie.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Niecierpliwa1980
27 lipca 2013, 13:40Co takiego producenci kostiumów uknuli,że nie można dopasować sobie żadnego. Masz rację-jak miseczka się zgadza,to reszta -jak spadochron. Jak reszta dopasowana,to w miseczkę mogę sobie wcisnąć dwa rodzynki co najwyżej :-)
Justys7
27 lipca 2013, 12:43Synek ma coś z tatusia ;)
jendraska
27 lipca 2013, 11:29Cudne te twoje dzieciak:))) Zresztą poczucie humoru wyssały chyba z mlekiem matki (i ojca;))) Pozdrówka:)
Berchen
27 lipca 2013, 11:21hej, znam to tez, w koncu stanelo na tym ze nie jestem w stanie pokazac sie w kostiumie, jak nie schudne to slonce mnie nie zobaczy, hihihi, pozdrawiam
savelianka
27 lipca 2013, 11:17kurcze,a ja już myślałam,że będzie zdjęcie w stroju:)) ha ha,ale mały cię pocieszył:))
schmetterlingjojo
27 lipca 2013, 11:16wstaw zdjecie w kostiumie, to cie podbudujemy:-) i kobietka wieksza w dobrze dobranym fasonie moze wygladac rewelacyjnie.-)