W końcu przyznam się Wam, ile ważę. Nie chciałam robić tego wcześniej, bo liczyłam, że nadprogramowe kilka kilo z obżarstwa zejdzie ze mnie w miarę szybko, ale wcale nie schodzi. Nie chciałam niszczyć mobilizacji osób, które mnie podziwiały i którym dzięki temu dobrze szło. No i było mi przede wszystkim wstyd, że moje zaburzenia powoli rujnują mój sukces. Liczę jednak, że zrozumiecie mnie. Nigdy nie pisałam, że jestem odchudzeniowym cyborgiem, a porażki zdarzają się każdemu. Moja porażka trwała 2 miesiące, ale od dzisiaj koniec. Zważyłam się i zmierzyłam. Zmieniam paseczek. Poza tym - bałam się. Mam swoich hejterów, którymi niby się nie przejmuję - a jednak każdy taki komentarz sprawia mi ogromną przykrość i chciałam odciągnąć ten moment. Dzisiaj przestaję chować głowę w piasek i staję przed Wami naga, obnażona z moich wszystkich lęków.
Więc sytuacja wagowa przedstawia się tak:
od maja do października schudłam 22 kg.
od listopada do grudnia przytyłam 8 kg.
Stan na dzisiaj: 67,5 kg.
Niby nie jest tragicznie. Jestem po dwóch dniach szału jedzeniowego, więc pierwszy kilogram poleci szybko. Nadal chodzę w swoich szczupłych dżinsach - chociaż są już opięte na brzuszku. Nie chcę się usprawiedliwiać - bo winą jest moje obżarstwo. Biorę hormony na ustabilizowanie okresu, ale gdybym się nie objadała, waga przynajmniej stałaby albo wzrosła nieznacznie, a nie tyle. Sama jestem sobie winna.
Pierwszą mobilizacją jest to, że moja mama wczoraj po raz pierwszy od 8 miesięcy skomentowała moją wagę. Kto mnie czyta regularnie ten wie, że to dla mnie trauma, która ciągnie się latami. Przez pierdolone 8 miesięcy miałam spokój i myślałam, że nasze kontakty mogą się poprawić. Ale zostałam oblana kubłem zimnej wody i teraz już nie będę się oszukiwać, że może być między nami dobrze.
Drugą mobilizacją jest to, że w lutym będę szukać sukienki na obronę, i chcę wybrać taką, która będzie mi się podobać, a nie taką, która jak najlepiej mnie zakryje.
Trzecią mobilizacją jest to, że na wiosnę będę wybierać suknię ślubną (a ślub we wrześniu). Chcę być ślicznie szczupła.
Jeśli ktoś poczuł się urażony, że tyle czasu nie podawałam prawdziwej wagi, to przepraszam. Wybaczcie. Nie chciałam źle, a wyszło do dupy.
Trzymajcie się Laseczki. Mam nadzieję, że ten Nowy Rok zaczynacie w lepszych humorach, niż ja. Wszystkiego najchudszego!
Edit: Po pierwszym dniu trzymania diety -1,7 kg, czyli jest 65,8 :) Bagaż objedzeniowy łatwo zrzucić, gorzej jeśli nabrałam już tłuszczu. Walczymy! :)
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
anebie
3 stycznia 2013, 00:47Tyle samo ważymy, z tym że ty wyższa :):) o wiele :) Powodzenia !
mimi69
3 stycznia 2013, 00:19dasz radę, ważne, że powróciłaś. Chcieć to móc :)))
PersA
3 stycznia 2013, 00:01Na pewno znajdziesz złoty środek :) nie przejmuj się, te +8 to nie tragedia, dobrze ze w pore się opamiętałaś. Chyba większość z nas vitalijek "popłynęła" w czasie zimowo-świątecznym, tyle że nie kazdej starczy odwagi cywilnej by się do tego przyznac ;) a więc... GRATULUJĘ odwagi i do dziełą! ps. ja tez popłynęłam.... +2/3 kg niestety + mega zgon posylwestrowy eh
martenssss
2 stycznia 2013, 22:16Prawie każda vitalijka miała wzrosty wagi po duuuużym jej spadku. Ważne jest żeby w porę się otrząsnąć i wrócić na dobre tory. Ty właśnie to zrobiłaś i napewno odczułaś ulgę. Trzymam kciuki, żeby szybciutko udało się zgubić te parę kilo. Buźka
LanaDelRay
2 stycznia 2013, 21:37Słońce nie poddawaj się, po prostu nie narzucaj sobie takiego reżimu, bo ty ciągle jadłaś to samo i 1200 kcal. Dodaj trochę kalorii, urozmaić dietę, to może napad nie przyjdzie?
Madzik2244
2 stycznia 2013, 21:16dasz rade wierze w Ciebie i bedziesz piękną Panną młodą !!
ladyofdarknesss
2 stycznia 2013, 20:59Kochana jestes silna Kobieta, dasz rade , zobaczysz! Wierze w Ciebie, a tym wszystkim hejterom pokaz srodkowy palec, bo to tylko male czlowieczki bez wlasnego zycia i tylko za oslona internetu potrafia zrobic komus przykrosc, poprawiajac tym samym swoje marne samopoczucie. Jestem z Toba :)
pulchniutka77
2 stycznia 2013, 20:26kochana dasz rade!!!! trzymam kciuki!!! powodzenia!!!
magda112131
2 stycznia 2013, 20:07kochana 3mam kciuki:) na pewno będziesz piękną i szczuplusieńką Panną Młodą:)
bree91
2 stycznia 2013, 19:26Wierzę w Ciebie :) Pamiętaj, że cała siła tkwi w Tobie!!!! Cyferki na wadze nie są najważnejsze! Najważniejsze jest dobre samopoczucie!
marlena027
2 stycznia 2013, 18:42oj chyba dużo osób w ostatnim czasie miało kryzys w dietowaniu :/ no ale nic,nie poddajmy się i walczymy dalej! :)
maggie220
2 stycznia 2013, 18:33Kochaniutka ja ciebie bardzo dobrze rozumie ja przytylam 9 kg . Moj malz juz to zauwazyl bo to juz widac i wszyscy tez widza moj powiekszony wielki bebech. jestem zalamana ale nie poddaje sie i podejmuje kolejna walke z kg. 6 stycznia minie rok jak zaczelam kolejna walke i tym razem juz nie bedzie zadnych obzarstw. wracam i nie poddam sie obzarstwu i za ciebie tez trzymam kciuki. Musimy trzymac sie razem razem. Pozdrawiam
ajusek
2 stycznia 2013, 17:55Ważne że się ogarnęłaś widząc +8 a nie np +28. Co się zdarza:( Współczuję Ci bo moja waga kiedyś była jak sinusoida i wiem jakie to dołujące:( no ale teraz spokojnie, rozsądną dietą i dasz radę. Cierpliwości trzeba i będzie sukces, trzymaj się dzielnie
martyna92p
2 stycznia 2013, 17:11Dasz radę, schudniesz znowu:) nowy rok, nowe motywacje- wierzę w ciebie. We wrześniu będziesz piękną panną młodą:) pozdrawiam
ewcia.1234
2 stycznia 2013, 16:29Ajj czasem tak bywa - widać łatwiej schudnąć niż utrzymać. Ale nie możesz sę teraz tym przejmować. Trzeba się zebrać jeszcze raz, bo musisz być szczuplutka przecież ! :))
cambiolavita
2 stycznia 2013, 15:35Szkoda, ze przytylas az 8kg, ale wierze , ze uda Ci sie je szybko zrzucic! Masz spore motywacje, a ja zycze Ci duzo silnej woli!
angie085
2 stycznia 2013, 15:23w porównaniu ile schudłaś, to te 8 kg nadwyżki nie jest katastrofą, będzie dobrze, jeśli wrócisz na dobre tory. Życzę Ci wymarzonej figury na wiosnę/ lato! :)
didimariaa
2 stycznia 2013, 14:568 kg no nie ukrywam to dużo jak na 2 miesiące ale dasz radę więc się spinaj i walcz abyś nie musiała tak jak ja cały czas zmagam się z efektem jojo mojego obżarstwa! Powodzenia:)
Julia551
2 stycznia 2013, 14:22Dasz radę-trzymam mocno kciuki:*
Atka123456
2 stycznia 2013, 14:20a wiec do roboty nie ma co plakac nad rozlanym mlekiem tylko wlasnie brac sie do roboty i pozytywnie myslec:) powodzenia:*