Dzień zwycięstwa, maj zielony, białe kwitną bzy.
Dziadek usiadł zamyślony, wspomniał wojny dni,
jak z Radziecką Armią sławną w bój na wroga szedł.
Działo się to tak niedawno, a zda się, że wiek.
Jak miał Miszę towarzysza, co w okopach padł,
z takim Miszą można było zawojować świat!
Dzień zwycięstwa maj zielony białe pachną bzy,
Dziadek usiadł zamyślony, wspomnij z nim i Ty!
Dziecko PRL-u znalazłem ten text w necie . ( nie ja pisałem ale jest fajny)
Przypomniało mi się. Moje dzieciństwo mi się przypomniało. W zasadzie ONAmi przypomniała. I aż się łezka w oku kręci na wspomnienie tych czasów.
Czas mojego dzieciństwa przypadał na burzliwe lata osiemdziesiąte. Nie było wesoło, wszyscy to wiemy, ale dzieciństwo i tak miałam zajebiste. Nie miałam komputera, nie miałam komórki, telefon stacjonarny miała tylko jedna sąsiadka w bramie, nie miałam nawet kalkulatora. Nie dlatego, że byłam biedna, po prostu nikt tego nie miał. Takie były czasy.
Po powrocie ze szkoły szybko odrabiałam lekcje i biegłam na podwórko, bo tam już czekały na mnie inne dzieciaki. Jak za długo nie wychodziłam, to pół osiedla meldowało się w moich drzwiach i wisząc na dzwonku pytało moją mamę, dlaczego jeszcze nie wychodzę, może jestem chora?
Jak faktycznie byłam chora, to bez ceregieli ładowali się do mojego pokoju i bawiliśmy się u mnie w domu. Nikomu nie przeszkadzało rozbebeszone łóżko i to, że byłam w piżamie i potargana. Najzabawniejsze jest to, że mnie to też nie przeszkadzało. Cieszyłam się, że przyszli, bo mogliśmy się pobawić.
Pamiętam raz nawet, że po zaaplikowaniu przez mamę jakiegoś syropu zmogło mnie i zasnęłam wśród wrzasków reszty dzieciarni. Usiedli na dywanie, grali w chińczyka (PO CICHU!!!) i czekali aż się obudzę. Jak się obudziłam, bawiliśmy się razem dalej.
Kiedy wracałam do domu w czasie obiadu z koleżanką albo dwoma, to koleżanki jadły obiad ze mną. Tak samo jak ja przychodziłam do koleżanki, która akurat miała obiad, to głodna nie wychodziłam.
Nie były popularne napoje w butelkach PET, piło się wodę z pompy stojącej na podwórku. Nikt się nie zatruł. Biegaliśmy na bosaka po kałużach tak umorusani błockiem, że było widać tylko białka oczu i zęby. Graliśmy w badmintona, skakaliśmy w linkę albo gumę, graliśmy w dwa ognie, robiliśmy podchody, biegaliśmy po lesie przy osiedlu. Nic nikomu się nie stało. Zimą chodziliśmy na sanki albo jeździliśmy na łyżwach po Grundeli. Grundela, to jeziorko (może stawek) dość duże w Dębinie (lasku obok mojego ówczesnego osiedla).
Latem wracało się do domu jak robiło się ciemno, a pamiętajmy, że nikt komórki nie miał. Nasze mamy wiedziały bardzo ogólnie gdzie akurat mogliśmy przebywać. A zimą wracało się czasem jak już ojciec z pasem przyszedł albo było nam tak zimno, że nogi się nie chciały zginać. Zapalenia płuc nikt nie dostał.
Pamiętam czasy, kiedy w telewizji były tylko dwa programy, a ich emisja zaczynała się około godziny szesnastej. Wcześniej była reklama ryżu. Tak nazywaliśmy brak sygnału, czyli szum i śnieżenie. Poza tym nikt nie miał czasu na takie duperele jak telewizja.
Pamiętam smak mleka. Mleko było w szklanych butelkach zamykanych srebrnym, aluminiowym kapslem. Wieczorem zostawiało się pustą butelkę pod drzwiami, a rano stała już pełna. W nocy mleczarz roznosił mleko pod drzwi. Oczywiście wcześniej trzeba było zapłacić za to mleko w sklepie. Robiło się to raz w miesiącu.
Nie było wtedy pepsi w puszce, nie było lodów w plastikowych kubeczkach, nie było rożków, nie było żywności pakowanej próżniowo, nie było wielu rzeczy, bez których teraz nie wyobrażamy sobie życia. Żeby dostać bułki, trzeba było iść do sklepu wcześnie rano, a i tak dla wszystkich nie starczało. Chleb był tak dobry, że połowę zjadało się w drodze do domu. To samo dotyczyło kapusty kwaszonej.
Może uciskano nas strasznie, może nie było wolności, może było wiele, wiele, wiele złych rzeczy. Ale to było moje dzieciństwo, więc nie miejcie do mnie pretensji, że ja ten czas dobrze będę wspominać. Guma Donald. Musujący Visolvit w saszetkach. Smak czekolady z okienkiem. Prawdziwa szynka, w której była tylko szynka, a nie substytuty smakowe. Lody waniliowe z tekturowego kartonu, wyjadane palcami z dzieciarnią na podwórku. Lody od Brody (tylko Poznaniacy będą wiedzieli o co chodzi). Chińskie piórniki. Pachnące gumki do mazania. Kolorowe ołówki z gumką. Pamiętniki, w których wpisywało się infantylne wierszyki ?Ku pamięci?. I zegar z kukułką, którego nienawidziłam, bo mnie budził, a teraz za nim tęsknię.
?Kraj lat dziecinnych! On zawsze zostanie
Święty i czysty jak pierwsze kochanie,
Nie zaburzony błędów przypomnieniem,
Nie podkopany nadziei złudzeniem
Ani zmieniony wypadków strumieniem.
Gdziem rzadko płakał, a nigdy nie zgrzytał,
Te kraje rad bym myślami powitał:
Kraje dzieciństwa, gdzie człowiek po świecie
Biegł jak po łące, a znał tylko kwiecie
Miłe i piękne, jadowite rzucił,
Ku pożytecznym oka nie odwrócił.
Ten kraj szczęśliwy, ubogi i ciasny,
Jak świat jest boży, tak on był nasz własny!
Jakże tam wszystko do nas należało!
Jak pomnim wszystko, co nas otaczało:
Od lipy, która koroną wspaniałą
Całej wsi dzieciom użyczała cienia,
Aż do każdego strumienia, kamienia,
Jak każdy kątek ziemi był znajomy
Aż po granicę, po sąsiadów domy!?
A.Mickiewicz
GMP1991
15 grudnia 2012, 17:25ta większość pamiętam hehe , kasety spoko było i lepsze od tych płyt bo się nie niszczyły a płyta co łątwo złamać się może , porysuje i po jakimś czasie nei działa hehe , taka pralke to do dzis mamy na strychu mama trzyma na pamiątkę hehe , a disney jest do dziś wiec tego się nie zapomni
hwhwhw72
15 grudnia 2012, 16:58O jak zrobił,o się znajomo:)) Grundela, Dębina a do szkoly chodzileś do 21 czy 49?:))
Whispers
15 grudnia 2012, 16:09może nie mam co do tego gadać aleee, te zeszyty, kasety, frania i gumy to i za moich czasów były :D
allijka
15 grudnia 2012, 15:56Ja byś może nie wszystko, ale na pewno większość, super czasy.... na widok kasety magnetofonowej uśmiałam się do monitora ;-D A to wcale nie taki dawny przeżytek.... ;-) Pozdrawiam !
Biina
15 grudnia 2012, 15:54Ja nie muszę pamiętać, wystarczy, że do babci pójdę, te radio wciąż działa :) Każde pokolenie dostaje co innego, my dzisiaj żałujemy maluchów bo nie doświadczą tego co my a one jak dorosną będą żałować kogoś innego, tak to się kręci w koło.
Burnout
15 grudnia 2012, 15:30Chłopie nic do ciebie nie mam ale załóż może sobie bloga czy coś i tam takie rzeczy wrzucaj :-)
Agaszek
15 grudnia 2012, 15:28Jasne, że pamiętam ... szkoda tylko że masz uprzedzenia do innej orientacji ;-)
jana2000
15 grudnia 2012, 15:23oj inne czasy były i tyle - szkoda ze nasze dzieciaki ich nie mają, tych "innych czasów"
mritula
15 grudnia 2012, 15:19Wszystko doskonale :):)) Miłego weekendu !!!
uLa2012
15 grudnia 2012, 15:10o tym braku pedałów to chamstwo... homoseksualiści byli od zawsze ale od zawsze to ukrywali bojąc się zlinczowania przez społeczeństwo... dziś już nie muszą (przynajmniej taką mam nadzieję..)
Piramil77
15 grudnia 2012, 15:00ja :)) moje dzieciństwo :))
MONIKA19791979
15 grudnia 2012, 14:49ja pamietam wieke z tychrzeczy-kartek jedynie nie rozumiałam kiedyś-ale nasze dzieciie beda mialy takich wspomnien jak my-oj ale mi się dzieciństwo przypomniało
Valdi4320
15 grudnia 2012, 14:37jamnika sanyo kupiłem sobie w 1988 r w Pewex-ie za 400$ to była masa kasy 4 miesięczne pensje Hmm :)) za głup magnetofon .. ale służy do dziś . :))
Lizze85
15 grudnia 2012, 14:25Hahahah ja pamiętam niektóre rzeczy, np. Relaxy- mała takie moia siostra, Klubowe, Franię z wyżymaczką :D, gumy Donald i Turbo, syfon na naboje, mundurki i tarcze szkolne- też moja siostra takie miała :), Suzina i Loską też a nawet Edytę Wojtczak, kasety magnetofonowe i pierwsze magnetofony.. a jamniki na dwie kasety pamiętasz :D???, reszty już nie pamiętam- bo ja MŁODA jestem :DDDD
schocolate
15 grudnia 2012, 14:24Hehe miałam taki magnetofon :D
sandra1000
15 grudnia 2012, 14:02Historia jakby moja,czasami mam ochotę wrócić do tych czasów i bardzo żałuję,że moje dziecko takiego dzieciństwa nie ma:(
niewidzialna38
15 grudnia 2012, 13:16aż mi się ciepło na serduchu zrobiło :) taki radiomagnetofon to jeszcze gdzieś na stryszku leży a franię wydaliśmy starszym ludziom do dalszego użytku :) jeszcze nie cieknie :))
niezapominajkaaa
15 grudnia 2012, 12:16ja ze swojego dzieciństwa również pamiętam gumy donald i pozniej gumy turbo jak sie naklejkami wymieniało , co do reszty technologia nie była rozwinięta jeszcze ale były już atari, amiga i komandore na którym się grało w koło fortuny;) to były czasy dla mnie nie tak odległe ale wg mnie lepsze doceniało się w tedy to co się ma a dzisiaj to już takiego zachwytu nie ma
TAINTA
15 grudnia 2012, 11:54a jeszcze woda gazowana z syfonu ;-))) te naboje to jeszcze gdzieś mi się po domu poniewierają ;-)) a ten wentylator to nie uwierzysz do dziś mam w domu i działa,chłodzi nas każdego lata ;-))
truskawka1988
15 grudnia 2012, 11:53moje dzieciństwo było podobne mimo tego że było to niedawno, jak czytałam to to normalnie jakby ktoś po części opowiadał moją historię..te zabawy do późna, banda znajomych, guma donald, ojciec z pasem, kolejka w sklepie za chlebem który później w drodze do domu się skubało po chrupiącej skórce hehe nawet ta kwaszona kapusta, a największy szoł to były orenżady w szklanych butelkach które kosztowały 30gr za małą butelkę i zawsze w drodze ze szkoły wstępowało się do jedynego sklepu żeby się napić hehe..miło wspominać:))