Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień 151. Kilka słów o vitalii i vitalijkach.


Cześć Laseczki :))

Na początek chciałabym napisać, że dzisiejsza notka to tylko moje przemyślenia. Chętnie poznam Wasze opinie na ten temat oraz wysłucham argumentów przeciwnej strony. Może uda mi się zrozumieć coś, czego nie rozumiem.

Czytanie vitaliowego forum przyprawia mnie o dreszcze. Vitalia jest portalem promującym zdrowe odchudzanie, a nie wspierającym anorektyczki. Martwimy się o młode dziewczyny, i w żaden sposób nie możemy wspierać ich chorych zapędów.

Tyle słowem wstępu - jestem zwolenniczką zdrowego odchudzania i zdrowego stylu życia.

Ale czasem krew się we mnie gotuje, zwłaszcza jeśli patrzę na vitalijki z wieloletnim stażem tutaj.

Ja jestem na diecie 151 dni, czyli 5 miesięcy. Od momentu zaczęcia diety chudnę ładnie, miałam tylko kilka małych wpadek jedzeniowych. Waga spada tydzień w tydzień, więcej lub mniej, ale nigdy nie miałam tygodniowego ważenia bez spadku.

Podziwiam dziewczyny, które w długi czas, z pomocą diety vitalii, dietetyka albo samodzielnie - chudną 30, 40, 100 kg! Naturalne więc jest, że zajęło im to sporo czasu, jeśli do wyników doszły zdrową, stabilną drogą. Rozumiem też osoby, które schudły, osiągnęły swój sukces, a na vitalii zostały ze względu na stabilizację, atmosferę i przyjaźnie.

Nie jestem natomiast w stanie zrozumieć dziewczyn, które siedzą na vitalii od kilku lat, a nie udało im się schudnąć. Nie mówię tu o obiektywnych powodach (czasem choroba), tylko o pozwalaniu sobie na więcej, niż możemy.

Moim zdaniem odchudzanie to tylko etap w życiu. Ja schudłam, chcę zrzucić jeszcze kilka kilo, potem się zdrowo ustabilizować (co w moim przypadku będzie trwało kilka miesięcy), a potem utrzymać dietę - rozumianą jako zdrowy sposób odżywiania! Pierś kurczaka zostanie ze mną na zawsze jako najlepsze mięsko, ryby dwa razy w tygodniu, dużo warzyw, mało słodyczy i niezdrowych rzeczy. Wiadomo, WTEDY będę mogła pozwolić sobie na kawałek urodzinowego tortu, bo WTEDY nie będę się już odchudzać sensu stricto, a tylko utrzymywać wagę. A ćwiczyć będę po to, aby być zdrowa i sprawna, a nie po to, aby spalać kcale.

Nie mogę zrozumieć, kiedy dziewczyny na początku swojej drogi odchudzania, z napisem pod paskiem "Do zrzucenia zostało 20 kg" piszą rzeczy w stylu "przed chwilą zjadłam chipsy, nie żałuję". To w końcu odchudzasz się czy nie?! Nic dziwnego, że ktoś jest na vitalii od kilku lat, jeśli tak naprawdę chce schudnąć, ale nic nie robi w tym kierunku! Mamy prosty wybór - albo się odchudzamy z głową, a potem będziemy mogły wrócić czasem do normalnego jedzenia, albo nie "odchudzajmy" się wcale! W ten sposób odchudzanie może trwać miesiącami, latami (nawet jeśli chodzi o marne 5 kg!), a potem jest płacz, że waga stoi! Zastanówcie się nad sobą tak szczerze - naprawdę robicie wszystko, żeby schudnąć?! Bo nie wydaje mi się.

Takie dziewczyny radzą na forum: "tak, możesz zjeść spagetti! całe życie nie będziesz jadła makaronu?" albo "tak, możesz sobie pozwolić na czekoladę! przecież dieta to nie kara, tylko styl życia".

No właśnie, musimy odróżnić dwa pojęcia - 'odchudzanie' i 'dieta'. Tak jak napisałam - odchudzanie, rozumiane jako redukcja wagi, nie jest procesem wieloletnim! Musimy wyrzec się wielu rzeczy, musimy ćwiczyć, ale to wszystko po to, aby schudnąć! Co innego dieta - jako styl odżywiania, dopasowany do konkretnej osoby, tak, aby była zdrowa i nie tyła - na całe życie.

Rozumiem, jeśli ktoś ma wyjątkową okoliczność - np. imieniny w rodzinie - musi jeden dzień odejść od ścisłej diety, ale powróci do niej na następny dzień. Rozumiem, jeśli komuś zdarza się wpadka jedzeniowa - przecież nie jesteśmy cyborgami. Ale nie zrozumiem, jeśli ktoś świadomie włącza w swoje menu słodycze, fast foody czy inne jedzenie, które w odchudzaniu powinno być zakazane.

Co myślicie na ten temat? Tak naprawdę "odchudzacie się" czy "dietujecie"?

Pozdrawiam Was Słoneczka :*
  • marcysia86

    marcysia86

    26 października 2012, 13:44

    Ja dopiero zaczynam odchudzanie i swoją przygodę z vitalią. Ale jestem tu po to, aby właśnie otrzymywać takie kopy, który zniechęcą mnie do mojej zmory, czyli ciągłego objadania się. Dziękuję za ten wpis! Podziwiam, że aż tyle schudłaś. Ja chcę właśnie zrzucić te marne 5,6 kg, ale dla mnie to aż 5, 6 kg.

  • misiabela94

    misiabela94

    24 października 2012, 15:37

    Masz rację . Bo co to znaczy ,że nie mogę się obejść bez placków ? W końcu chcę być szczupła czy nie ? Chcę ! Koniec podjadania i tłumaczeń,że raz w tygodniu mogę sobie pozwolić na słodkie. Nie mogę. Wielkie dzięki za ten wpis :)

  • basterowa

    basterowa

    15 października 2012, 14:26

    No dostałam kilka kopniaków czytając ten wpis ;) Oczywiście masz rację i każde "ale" będzie wymówką. Kilka lat temu było mi o wiele łatwiej zrzucić, teraz różnie to bywa. Oczywiście błędy są, czasem bardzo świadome. To jak z diabłem i aniołem na ramieniu ;) Od nas zależy kogo posłuchamy :)

  • syrenkowa

    syrenkowa

    12 października 2012, 03:26

    Bardzo mądre spostrzeżenie, ale uważaj, żebyś się nie zapędziła - po moim pierwszym udanym odchudzaniu wręcz z obrzydzeniem patrzyłam na bardzo otyłe dziewczyny, myśląc "Gdybyś tylko chciała, to byś schudła te 20 kilo!". Szybko spokorniałam po przybraniu wagi (na szczęście nie aż takim, jak spadek!). Odchudzanie proste nie jest, wszystkie o tym wiemy - do pewnych rzeczy trzeba dojrzeć, nawet latami. Utrzymanie wagi, jak się okazuje, również wymaga silnej woli i samozaparcia - trzeba o tym pamiętać, zanim zacznie się patrzeć na kogoś z góry... Nie mniej - spostrzeżenia bardzo słuszne, można by to odnieść także do innych dziedzin życia, nie tylko do diety...

  • xvxkamilaxvx1

    xvxkamilaxvx1

    11 października 2012, 23:00

    uświadomiłaś mi że ja faktycznie nie odchudzałam się a dietowałam raz gorzej raz lepiej i teraz zaczynam wszystko na nowo po efekcie jojo, dzieki za ten wpis , otworzyłaś mi oczy

  • Kapara

    Kapara

    9 października 2012, 23:12

    Dużo prawdy jest w tym, co piszesz, jednak nie ze wszystkim się zgadzam. Trzeba czasem zmienić podejście i nie mierzyć tylko "swoją miarką". Nie mówię tu o sprawach tak oczywistych, jak objadanie się tylko słodyczami i lamentowanie, że waga w górę. Każdy człowiek jest inny. W odchudzaniu dla jednych restrykcyjna dieta, dla innych pobłażanie w diecie. U Ciebie sprawdziła się pierwsza metoda, u mnie druga. Nie byłam w stanie całkowicie przestrzegać diety. Mi pomogło właśnie pozwalanie sobie na "wpadki żywieniowe". W 14 miesięcy schudłam 30 kg i od kwietnia utrzymuję wagę. Bez wyrzeczeń, bez katowania się ścisłą dietą. Może długo, za to nie wspominam tego czasu jako katorgi i odmawiania sobie wszystkiego. Na każdego działa coś innego. Niech każdy wybierze metodę skuteczną i zdrową dla siebie! A Tobie gratuluję z całego serca schudnięcia. Piękny wynik i świetny efekt!

  • xJuliette

    xJuliette

    9 października 2012, 21:13

    Jak Ty możesz pouczać innych, pisać o zdrowej diecie, skoro sama na początku się głodziłaś? ... eh...

  • MagiaMagia

    MagiaMagia

    9 października 2012, 10:05

    Jestem tu stara i nie schudlam w 5 lat zamierzonych 21kg a tylko 17kg. Zalozylam sobie inna strategie odchudzania niz twoja. Po pierwszym sukcesie (osiagnietym zdrowa dieta wsparta przez dietetyka) nie moglam kontynuowac spektakularnej walki jak twoja. Od 3 lat walcze metoda 3kg w dol i dluga stabilizacja, by utrzymac chociaz te utracone 2kg. To podejscie wydaje ci sie nieudolne, jest to jednak moj swiadomy wybor. Ta metoda nie jest ani lepsza, ani gorsza, ale obiektywnie inna, wolniejsza i bardziej stabilna. Dodatkowo wpasowuje sie latwiej w moj styl zycia, gdzie odchudzanie to tylko jedno z kilku wyzwan ktore podejmuje w tym momencie. Podsumowujac, uwazam ze kto chce schudnac szuka sposobu, a kto nie chce szuka wymowki. Strategia i ramy czasowe odchudzania sa jednak wyborem indywidualnym. Zycze Ci powodzenia w dalszym chudnieciu, i nowym trudniejszym wyzwaniu zwanym stabilizacja.

  • .morena

    .morena

    9 października 2012, 08:55

    niestety mam problem z cukierkami, codziennie zdarzy mi sie zjesc1-4 albo raz na jakis czas czekoladę ale potem mam odwyk bo już mnie tak zamuli, że nie mogę :) ale ważne, że już nie chcę chudnąć a to różnica ;)

  • .morena

    .morena

    9 października 2012, 08:54

    zgadzam się, cieszę się że ktoś napisał to głośno :) ale też wiele osób jest tu, wcale się nie odchudza tylko poprostu lubi ten portal, pogadać na forum itd :) ja już stabilizuję i teraz mogę sobie na taki tort pozwolić ale też nie co sobotę jak co niektórzy robią a 1-2 razy w miesiacu - i takie są zasady piramidy zdrowia :)

  • kruszynika

    kruszynika

    9 października 2012, 08:28

    Należę do osób, które już schudły, ale zostało im 5kg i sobie z tym nie radzą, ale zgadzam się z Tobą. 5kg to góra 2 miesiące odchudzania. Dałaś mi do myślenia tym wpisem. Źle podchodziłam do tematu. Nie ma nic za darmo, trzeba się spiąć i walczyć, a nie odpuszczać za każdym razem kiedy mam ochotę na czekoladę. Dzięki :* Postanawiam poprawę :D

  • shissho

    shissho

    9 października 2012, 07:47

    Już Cię lubię za ten wpis. Mam dokładnie takie samo zdanie. Fajnie, że jeszcze nie wszystkie dziewczyny tutaj zwariowały :-)

  • tyskaxxx

    tyskaxxx

    9 października 2012, 01:02

    Oooooo dzieki za wskazanie tej zasadniczej roznicy!! Czasami problem tkwi w tym ze zapominamy o niej:)

  • yerba21

    yerba21

    8 października 2012, 22:36

    post świetny, pełen prawdy i motywacji! dzięki wielkie :**

  • angie085

    angie085

    7 października 2012, 23:57

    masz rację, koniec z pocieszaniem się ptysiem albo budyniem. Dieta to dieta :) dzięki za fajny post.

  • magdalenagajewska

    magdalenagajewska

    7 października 2012, 16:35

    Jestem na V. od 2007 r. - jak widać, jestem tu "stara" :) Ale zdążyłam w tym czasie urodzić dwójkę dzieci (czyli - przytyć, schudnąć, przytyć, schudnąć ;)) i zorientować się, że cierpię na zaburzenia odżywiania i postrzegania siebie (czyli - przytyć, schudnąć, przytyć, schudnąć, przytyć, schudnąć, przytyć, schudnąć ;)). Dla mnie V. to nie tylko "odchudzanie", ale też moje miejsce na bloga, moi znajomi (często wieloletni), element terapii. tak naprawdę nie wiem, czy się odchudzam, czy dietuję. chyba - niestety - odchudzam się. falami. Raz na jakis czas ;) Ale wierze, ze niedługo odchudzanie nie będzie mi potrzebne, że zaakcepuję siebie taką, jaką jestem. Czego życzę wszystkim "zaburzonym" znajdującym się na V. :) Buziaki! eM.

  • Juliiiaa

    Juliiiaa

    7 października 2012, 16:30

    przepięknie wyglądasz ! ;) zazdroszczę Ci ;) życzę sukcesów w dalszym odchudzaniu , pozdrawiam

  • lulukocialek

    lulukocialek

    7 października 2012, 13:31

    nie zgadzam sie z Tobą ja walcze od roku moja waga jest taka sama jak zeszłej jesieni. Jesli udało mi sie cos schudnąc to przez kompulsywne obiadanie znowu zyskuje kg po prostu nie daje rade sobie z emocjami mimo ze chciałabym schudnac.

  • roogirl

    roogirl

    6 października 2012, 15:58

    Nie zgadzam się z tobą w jednym. Dieta nie musi oznaczać aż tak wielu wyrzeczeń. Ja od czasu do czasu pozwalałam sobie na cukierki, ciasta, pizzę i piwo, a wcale nie przeszkodziło mi to schudnąć. Ja się akurat zgadzam z tym, że dieta to nie kara, a styl życia. Odmawiając sobie wszystkiego właśnie tym się staje - karą. To jest kwestia umiaru i ćwiczeniu się w tym, słuchanie potrzeb swojego organizmu, zmiana sposobu myślenia i kierowanie się zasadą dieta nie jest całym moim życiem mam też inne zajęcia. Ja włączam w swoje menu świadomie słodycze i absolutnie nie uważam, że jest to coś zakazanego. Oczywiście nie codziennie tylko od czasu do czasu. Moim zdaniem wszelka restrykcyjność prowadzi właśnie do rzucania się na jedzenie, frustracji, napadów i porażek.

  • ewcia.1234

    ewcia.1234

    5 października 2012, 18:53

    Masz racje, dieta to styl życia, więc ja się odchudzam. Jednak, mam nadzieję, że schudnę do magicznej wagi i wtedy przejdę na dietę;d

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.