Ostatni raz na Vitalii byłam 13 lipca. Przez ten czas obraziłam Vitalię następującymi grzechami: nie robiłam wpisów, nie komentowałam, nie śledziłam poczynań moich współgrubasków, w ogóle nie zaglądałam na Vitalię, opalałam się na plaży nudystów, popełniałam grzech obżarstwa tudzież grzech gniewu oraz nieumiarkowania w piciu, grzeszyłam ciałem i ustami, przytyłam 1,4 kg.... Więcej grzechów nie pamiętam, za niektóre bardzo żałuję, a za niektóre wcale nie żałuję, proszę o naukę, pokutę, kopa w doopę i rozvitalnienie.
**************
Hej LASENCJE moje koffanne Ja tu była wczoraj i wpis zrobiła i Vitalia pokazała mi error500 i się zesrała No i potem nie miałam już czasu, żeby coś naskrobać, bo musiałam ochłonąć po wybuchu złości Zresztą wiecie jak to jest po powrocie z wakacji.... Pranie, sprzątanie, w dodatku jedna mała dzidzia plus narzeczony. Na szczęście chociaż jedna Julka pojechała wczoraj na obóz taneczny.
Z Chorwacji wróciliśmy 30 lipca o 13.30. Nie będę Wam opowiadać jak to pięknie jest na Chorwce i jakie śliczne krajobrazy miałam zaszczyt oglądnąć, nie będę Wam o tym opowiadać, bo gro z Was już widziało Chorwację, a Wercia i tak tam zaraz jedzie, to Wam opowie po powrocie
Ale jestem ciut zła, bo przez 5 dni była brzydka pogoda, padało, wiało tak że łeb urywało, było bezsłonecznie! To już przegięcie pałki było Poza tym było tak bardzo upalnie i gorąco, że nie dało się funkcjonować na plaży bez parasola. A zatem zawsze mieliśmy ze sobą parasol. O taki:
Kilka razy byliśmy na plaży dla rajskich dziwek, czyli na Paradise Beach i tam były parasole wrośnięte w piasek. A pod parasolem były 2 leżaki. Ktoś miał niezłego pomysła, żeby zasadzić parasole na plaży. Oczywiście nic za darmo i takie "roślinki" już wyrośnięte kosztowały 80 kun za dzień (około 40 zł). No i te parasole już dojrzałe i pięknie wyrośnięte wyglądają tak:
A tutaj zaprezentuję leżak. Proszę nie zwracać uwagi na Plobościa zażywającego kąpieli słoneczno-ciennej
No a teraz trochę się powyżalam Tam gdzie mieszkaliśmy nie było FIFI-RIFI, więc nie miałam neta. Karta z Polski do internetu nie działała, a nigdzie nie można było kupić ichniej karty. FIFI-RIFI można było złapać na parkingu koło markietu Diona. Pojechaliśmy tam raz i siedzieliśmy w samochodzie, ale zanim Paweł ściągnął swoją NIEZWYKLE BARDZO WAŻNĄ POCZTĘ, to dla mnie już nie starczyło czasu, żeby wliźć na Vitkę. I w ogóle to raz się z nim pokłóciłam na śmierć i życie o laptopa I mówię Wam, że nigdy przenigdy nie jadę bez mojego laptopika. NEVER!!!!!!!!!!!!! Namachałam się tych lodów jak głupia, aż mnie się ślizgawica w brzuniu zrobiła i gardło mnie już bolało.... A tu figa z makiem była! Ja się tak nie bawię Ja tak tęskniłam za Wami, ciągle rozmyślałam o Was
A teraz kilka słów o naszym, pożal się Boże, apartamencie. Zapłaciliśmy, kurna jego Olek, 1000 euro!!!! Kurcze, nie wiem za co! Dupa była wielka, a nie apartament, do cholerci! Meble z lat '60 bądź '70. Śmierdziało stęchlizną. W zlewie był robal, co prawda nieżywy, ale był!
A to komoda chyba z lat '30 nawet!
Nie mam zdjęcia kuchenki, ale miała ze 40 lat!
A łazienka.... O ludu pracujący stolicy!!! Nie wiem, jak wyglądała łazienka Wielkiej Pandzi Nie Wandzi przed remontem, ale nasza łazienka pewnie była duuużo gorsza! Była co prawda duża, ale... Była stara terma, myślałam, że się rozwali. Nie było kabiny prysznicowej, ino brodzik i podarta kotara, powtarzam PODARTA!!!! Nosz kurna, za taką kasę! Szafeczka plastikowa nad umywalką (niegdyś biała) była aż żółta ze starości. Że o niebieskich kafelkach nie wspomnę.... O, tu na zdjęciu macie te wstrętne niebieskie kafle. Nie zwracajcie uwagi na Jej Maleńkość w kąpieli swoich wałeczkowatych kształtów.
No więc same widzicie, jakie te kafelki są obleśne....
BYŁAM NA PLAŻY NUDYSTÓW!!!! Pierwszy raz w życiu rozbierałam się publicznie. Ale tam większość ludzi była w ubraniach albo np. kobiety tylko topless. A ja z Paffciem elegancko na golasa. W tym czasie Julka była w APARTAMENCIE z Majką, która smacznie spała po obiedzie.
Chcecie zobaczyć gołego von Pszygłupa???? No chcecie??? No to macie!!!!
Sorewicz, że taka nieogolona
A tu, na dowód miłości, zrobiłam znak Vitalii:
No i właściwie to nic ciekawego się nie działo. Przez pierwsze 2 dni miałam taką chcicę, że atakowałam Paffcia kilka razy dziennie i robiliśmy sobie wszechczas. Poza tym miałam taki apetyt, że ja cię pierdzielę! No i przytyłam 1,4 kg. Wczoraj na wadze było 55,6 kg, ale dzisiaj jest już "tylko" 55,1 kg. Więc powoli wszystko wraca do normy.
Laseczki, ponieważ czeka na mnie góra prasowania oraz dokończenie sprzątania z dnia yesterdaynego, to lecę sobie na mej miotle. KOCHAM WAS NIEMIŁOSIERNIE MOOOOOOCNO!!!!!! Buziaczki dla moich haremianek i koleżanek z mafii vitalijskiej. Całus w pierścień dla MATKI CHRZESTNEJ, Donii Veroniki Vilalione
Ściskam mocno
Wasza na zawsze
Monisława von Pszygłup de la Schajba
Z Chorwacji wróciliśmy 30 lipca o 13.30. Nie będę Wam opowiadać jak to pięknie jest na Chorwce i jakie śliczne krajobrazy miałam zaszczyt oglądnąć, nie będę Wam o tym opowiadać, bo gro z Was już widziało Chorwację, a Wercia i tak tam zaraz jedzie, to Wam opowie po powrocie
Ale jestem ciut zła, bo przez 5 dni była brzydka pogoda, padało, wiało tak że łeb urywało, było bezsłonecznie! To już przegięcie pałki było Poza tym było tak bardzo upalnie i gorąco, że nie dało się funkcjonować na plaży bez parasola. A zatem zawsze mieliśmy ze sobą parasol. O taki:
Kilka razy byliśmy na plaży dla rajskich dziwek, czyli na Paradise Beach i tam były parasole wrośnięte w piasek. A pod parasolem były 2 leżaki. Ktoś miał niezłego pomysła, żeby zasadzić parasole na plaży. Oczywiście nic za darmo i takie "roślinki" już wyrośnięte kosztowały 80 kun za dzień (około 40 zł). No i te parasole już dojrzałe i pięknie wyrośnięte wyglądają tak:
A tutaj zaprezentuję leżak. Proszę nie zwracać uwagi na Plobościa zażywającego kąpieli słoneczno-ciennej
No a teraz trochę się powyżalam Tam gdzie mieszkaliśmy nie było FIFI-RIFI, więc nie miałam neta. Karta z Polski do internetu nie działała, a nigdzie nie można było kupić ichniej karty. FIFI-RIFI można było złapać na parkingu koło markietu Diona. Pojechaliśmy tam raz i siedzieliśmy w samochodzie, ale zanim Paweł ściągnął swoją NIEZWYKLE BARDZO WAŻNĄ POCZTĘ, to dla mnie już nie starczyło czasu, żeby wliźć na Vitkę. I w ogóle to raz się z nim pokłóciłam na śmierć i życie o laptopa I mówię Wam, że nigdy przenigdy nie jadę bez mojego laptopika. NEVER!!!!!!!!!!!!! Namachałam się tych lodów jak głupia, aż mnie się ślizgawica w brzuniu zrobiła i gardło mnie już bolało.... A tu figa z makiem była! Ja się tak nie bawię Ja tak tęskniłam za Wami, ciągle rozmyślałam o Was
A teraz kilka słów o naszym, pożal się Boże, apartamencie. Zapłaciliśmy, kurna jego Olek, 1000 euro!!!! Kurcze, nie wiem za co! Dupa była wielka, a nie apartament, do cholerci! Meble z lat '60 bądź '70. Śmierdziało stęchlizną. W zlewie był robal, co prawda nieżywy, ale był!
A to komoda chyba z lat '30 nawet!
Nie mam zdjęcia kuchenki, ale miała ze 40 lat!
A łazienka.... O ludu pracujący stolicy!!! Nie wiem, jak wyglądała łazienka Wielkiej Pandzi Nie Wandzi przed remontem, ale nasza łazienka pewnie była duuużo gorsza! Była co prawda duża, ale... Była stara terma, myślałam, że się rozwali. Nie było kabiny prysznicowej, ino brodzik i podarta kotara, powtarzam PODARTA!!!! Nosz kurna, za taką kasę! Szafeczka plastikowa nad umywalką (niegdyś biała) była aż żółta ze starości. Że o niebieskich kafelkach nie wspomnę.... O, tu na zdjęciu macie te wstrętne niebieskie kafle. Nie zwracajcie uwagi na Jej Maleńkość w kąpieli swoich wałeczkowatych kształtów.
No więc same widzicie, jakie te kafelki są obleśne....
BYŁAM NA PLAŻY NUDYSTÓW!!!! Pierwszy raz w życiu rozbierałam się publicznie. Ale tam większość ludzi była w ubraniach albo np. kobiety tylko topless. A ja z Paffciem elegancko na golasa. W tym czasie Julka była w APARTAMENCIE z Majką, która smacznie spała po obiedzie.
Chcecie zobaczyć gołego von Pszygłupa???? No chcecie??? No to macie!!!!
Sorewicz, że taka nieogolona
A tu, na dowód miłości, zrobiłam znak Vitalii:
No i właściwie to nic ciekawego się nie działo. Przez pierwsze 2 dni miałam taką chcicę, że atakowałam Paffcia kilka razy dziennie i robiliśmy sobie wszechczas. Poza tym miałam taki apetyt, że ja cię pierdzielę! No i przytyłam 1,4 kg. Wczoraj na wadze było 55,6 kg, ale dzisiaj jest już "tylko" 55,1 kg. Więc powoli wszystko wraca do normy.
Laseczki, ponieważ czeka na mnie góra prasowania oraz dokończenie sprzątania z dnia yesterdaynego, to lecę sobie na mej miotle. KOCHAM WAS NIEMIŁOSIERNIE MOOOOOOCNO!!!!!! Buziaczki dla moich haremianek i koleżanek z mafii vitalijskiej. Całus w pierścień dla MATKI CHRZESTNEJ, Donii Veroniki Vilalione
Ściskam mocno
Wasza na zawsze
Monisława von Pszygłup de la Schajba
Walczymy
1 sierpnia 2012, 09:50O zesz ja Cię :) alesz nam wynagrodziłaś takimi fotosami :) A Kofinka to nie chciała się rozebrac :D kuźwa no dałaś mi takiego banana na twarzy, mówią że po ćwiczeniach są endorfiny, ale ja po ćwiczeniach nigdy się tak nie cieszę jak po Twoich wpisach :) cieszę się że jesteś :) tęśkniłam śltaśnie :) Kluseczka przesłodko wygląda, ale chyba waży więcej niż moja Wikunia :))) mówiłam, żebyś uważała z nadmiarem lodow bo gardziołko rozboili ;) a teraz jest mi porno, znaczy parno i duszno :))))
WielkaPanda
1 sierpnia 2012, 09:47Dziękujemy z foto-reportaż z wakacji. Malutka jest słodka:) p.s. Ja bym się chyba nie odważyła na golasa opalać. Gratuluję odwagi i nutki szaleństwa:))
Jomena
1 sierpnia 2012, 09:31U mnie jest już tak parę dni :))) Postraszyłam dzieci, że mają nic nie ruszać !!! Słuchają się mamusi :))) A na poważnie mnie też dziwi, że wciąż jest tak czysto :))
Jomena
1 sierpnia 2012, 09:13Hahaha...wariatko...ale się uśmiałam :)))) Od razu weselej tu na V jak wróciłaś. Wakacje widzę udane, mimo obleśnego hotelu...Z tej chcicy to może będzie jaka pamiątka ??? ;))) Bużka :))
.morena
1 sierpnia 2012, 09:07wow mimo wszystko widzę, że wyjazd się udał, humory dopisywały, co wdać na załączonych fotografiach :P no no Monia na tm jednym zdj wystają CI żebra :D a co do kłótni o kompiuter... to to wlasnie robi z nas internet :)))