Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Gadki przy sushi


W ostatnim tygodniu zaliczyłam trzy różne warszawskie "suszarnie": "Kwitnącą wiśnię", "Shushi 77" i "Shillę". Najprzyjemniej, najsmaczniej (i najtaniej w dodatku!) było w tej ostatniej.

Wyjście na sushi, a nie na grilla, minimalizuje otyłościowe efekty letnich spotkań towarzyskich. Pałeczkami trudno się nawpierdzielać jak morświn, słone ceny zestawów ograniczają apetyty, ryż i owoce morza (które kocham) nawet zjedzone na kolację, nie tworzą wielotonowych hałd w żołądku. Lato, lekkie jedzenie, lekkie drinki, lekkie pogawędki:

- Kiedyś moja mama z ciocią Stasią popiły sobie młodego winka u cioci Danusi. W pewnym momencie imprezki ciocia Stasia zdezerterowała i poszła do domu. Za jakiś czas moja mama także postanowiła wrócić do siebie. Zaczęła zakładać buty, ale za cholerę nie mogła ich wcisnąć. Najpierw pomyślała, że spuchły jej nogi. Po chwili jednak zorientowała się, że ciocia Stasia wskoczyła w jej czarne kozaczki. Cwaniara, buty mamy były o dwa numery większe!   

- Eeeee, to jeszcze nic! Przyjaciółka babci Luci, adwokatowa, jest strasznie odpicowaną strojnisią. Mimo że posiada kupę kasy, lubi odwiedzać second handy, bo umie sobie zawsze wygrzebać coś fantazyjnego, oryginalnego. Pewnego dnia zobaczyła na szybie napis: "wszystkie kurtki po 20 zł". Weszła do sklepu i zaczęła przymierzać. Kiedy chciała z powrotem założyć swoje okrycie za parę stówek, zorientowała się, że położyła je za blisko sterty przecenionych kurtek. Ktoś zrobił niezły interes za swoje dwie dychy.    

- Eeeeeee tam, ja znam jeszcze lepszą opowieść o zamianie ...

   

[tu wpisz swoją opowieść i poczuj się, jakbyś była wczoraj z Robem35 na sushi]

  • MamciaEdycia

    MamciaEdycia

    12 lipca 2012, 04:42

    Ty to jesteś MISZCZU dosłownie.pozdrawiem, byziam i życzę miłego dnia!!!!!

  • mritula

    mritula

    12 lipca 2012, 01:45

    No nie pochwalę się jakimś mega wypasem, ale przypomniało mi się z tymi kozakami hahahaha koleżanka uparcie twierdziła, że mamy taką samą figurę. Choć ja patrząc na swe odbicie miałam jakieś ale do swojej figury i zawsze czułam się gruba!! ( ważyłam wtedy 62!!! co teraz jest moim marzeniem) nie mogłam pogodzić się z faktem, że wyglądam jak Olka. Ale cóż nie zamierzałam się mierzyć i ważyć, bo po co miałam się jeszcze bardziej dołować ...:P:P Do sedna ... Wyszła od nas z imprezy sylwestrowej i dzwoni do mnie z taxi "Marita - matko jak mi noga spuchła!! Masakra!! Kurde mówiłam, że tak będzie! A Ty jak tam?? Też masz taką nadwagę jak ja, pewnie ty też tak masz??" - Może bym uwierzyła w te nadwagę i spuchłabym z samej świadomości, gdyby się nie okazało, że ten za mały kozaczek, który się nie dopinał już od samej kostki nie był oczywiście mój:P Suma sumarum jak waga pokazała ja ważyłam 63 a Olcia 86, a ja widziałam siebie jej oczami ....

  • rob35

    rob35

    12 lipca 2012, 01:16

    Bo mi w czasie wakacji noc i dzień się trochę mieszają.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.