Niedługo będę aniołem. Od komplementów, którymi obdarzają mnie ludzie od początku września, rosną mi skrzydła. Koleżanki w pracy pytają o dietę, uczennice zamiast "dzień dobry" rzucają: "Pięknie pani wygląda", uczniowie, puszczając oko, pokazują mi przez szybkę w drzwiach serduszko utworzone z palców obu rąk. Nawet ze strony własnych córek czuję docen. Ech, warto było całe wakacje nie jeść lodów!
Pławiłabym się z lubością w tym śmietankowym sosie sukcesu, ale ktoś w górze czuwał nade mną i, żeby mi palma nie odbiła, zarządził: WAGA STOP!
To pierwszy raz od początku diety. Do tej pory waga maszerowała dziarsko w dół, równo z prognozami "Vitalii" albo nawet lekko je wyprzedzając. Wczoraj "Vitalia" mnie zbeształa, stawiając czerwony pasek na całym tygodniu. Zrobiłam rachunek sumienia: na 4-dniowym wyjeździe z młodzieżą jadłam trzy, a nie pięć razy dziennie i jadłam to, co mi dawali (choć panierki, sosy i ziemniaczki zostawiałam na talerzu jak francuski pieseczek).
Myślę sobie: "małe zmiany czynią jednak wielką różnicę", bo kotlet z kurczaka to ciut ponad 100 kcal - stołówkowy kotlet mielony to już ponad 300 kcal, plasterek polędwicy drobiowej to 15 kcal - taki sam plasterek mielonki (a właśnie tym nas głównie raczono) to aż 125 kcal! Stąd w odchudzaniu efektus nullus.
"Małe zmiany czynią jednak wielką różnicę" - znów uświadamiam to sobie w chwili, gdy mąż wyjmuje mi z rąk "Jądro ciemności" Conrada i szepcze: "Pokazać ci jądra w ciemności?".
malgorzatalub48
4 października 2011, 12:44..., bo też te Twoje wpisy są rewelacyjnie humorystyczne, a przez to świetnie się je czyta (a nawet pochłania...). Najpierw (w jednym z poprzednich wpisów) ciekawy synonim kasztana..., a teraz, to jądro to chyba....raczej "kryptonim" hihihi (jakby nie było, wojskowy dryl mu nieobcy....) superaste! No i masz kolejny, zasłużony laur za pamiętnikowe wpisy... Zastanów się nad napisaniem książki. Ja będę pierwszą czytelniczką. Pozdrawiam Małgosia
Bedol
14 września 2011, 11:06... niezły z niego seksocholik!!! Prawie jak mój! Po powrocie z sanatorium miłość nas zawładnęła bezgranicznie. Jest fajnie. po 20 latach - sama jestem w szoku!
alam
13 września 2011, 07:11Nie wiedziałam, że też jesteś belfrem ;))) Istnieje jednak jakaś pokrewność dusz! Buziaczki!!
zaboll
12 września 2011, 20:26Chciałam Ci tylko powiedzieć, że Twój pamiętnik bardzo dodał mi otuchy. Poza tym, że śmiałam się przy nim w głos to pozwolił mi zobaczyć, że odchudzanie to wcale nie taka męka, a nadwaga- nie koniec świata! Dzięki za dystans!
aniula1986
12 września 2011, 18:55pewno waga ruszy w dół :):) Pozdrawiam
MajowaStokrotka
12 września 2011, 16:57Podaję link, w którym są informacje o Biofeedbacku:) Ja nawet nie próbuję tego sensownie tłumaczyć:) http://www.relaksacja.pl/biofeedback.html
poli68
12 września 2011, 15:53Pani jest wspaniala:) zawsze czytam ten pamietnik:) pozdrawiam:)
jolajola1
12 września 2011, 13:54co czas jakiś - dlaczego waga spada, a obwody sa takie same, dlaczego waga stoi, przecież jestem grzeczna . . . . .a odchudzanie jest procesem nielogicznym, nieliniowym, nieciągłym oraz nie poddającym sie do konca regułom i nakazom . .. . . nie bój sie, znowu zacznie spadać. .. za czas jakiś
Maxwella
12 września 2011, 13:42Aniele jestes moja MOTYWACJA!!!
lagunazielona
12 września 2011, 13:01Witam Panią, nie mówię na "ty" głównie z powodu szacunku jakim darzę osoby Pani pokroju, broń Boże nie ze względu na wiek. Nie zdążyłam przegrzebać całego Pani pamiętnika ale z pewnością to zrobię. Uwielbiam ten styl pisania, z ogromną ciekawością czytam wszystko co Pani pisze i myślę, że robiłabym to nawet gdyby napisała Pani o niczym. Oczywiście ślę zaproszenie do znajomych, będzie mi bardzo miło jeśli zostanie przyjęte. Gratuluję sukcesu w walce z tłuszczykiem i życzę aby rozleniwiona waga znów zaczęła maszerować, a nawet biec w dół! Pozdrawiam cieplutko ;)
Tankianka
12 września 2011, 10:35te wredne zastoje ! ale tonic :) waga na pewno znów zacznie spadać :) A jest Pani tak pozytywnie nastawiona, że ąz miło poczytac Pani wpisy :) POzdrawiam i zyczemiłego dnia :)
karlsdatter
12 września 2011, 10:22lubię Panią czytać :) to jeden z lepszych pamiętników w tym serwisie :) życzę dalczych sukcesów. pozdrawiam :)
MagdalenaDz
12 września 2011, 09:37piękny wpis, taka lekkość pisania... gdybyś napisała książkę, sięgnęłabym bez wahania, uwielbiam taki styl wypowiedzi :)) A mąż jest the best ;) PS zastoje się zdarzają, zwłaszcza jak się odstępuje od planu diety... powrót na dobre tory i może tydzień, dwa i znowu pojawi się zielony pasek :))
gilda1969
12 września 2011, 08:34Jak miałam pierwszy zastój, to trwał ze trzy tygodnie, mimo trzymania się ściśle diety. Byłam zupełnie zdezorientowana, ale potem się ruszyło. Dzięki dziewczynom tutaj to chyba tylko przetrwałam. Tak wiec nie martw się, zastoje wagowe każda musi przejść:, potem ustępują i znów będziesz te kiloski zrzucać) Prawda, jak cieszy, kiedy inni zauważają różnicę?:)
asix2406
12 września 2011, 07:15Miłe słowa motywują :) A co do wagi, czasem człwiek musi sobię troszeczkę odpuścić, bo czy da się wytrzywać w takim reżimie.
Maarzenaaa
12 września 2011, 01:18Genialny wpis!
Agujan
11 września 2011, 23:50to prawda - WIELKĄ :))))
natalia19851985
11 września 2011, 22:12uwielbiam czytać Twój pamiętnik.......i masz racje mały zmiany czyną jednak wielką różnicę............
archibald
11 września 2011, 22:09małe zmiany, ogromna różnica :) zwłaszcza dla oka... pozdrawiam!
lotopauanka
11 września 2011, 22:05hahahaha swietnie napisany post :D! No i te jądra xD