Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Moje urodziny :)


Dzisiaj ( kiedy notka pojawi się w pamiętniku, będzie zapewne już nieaktualne to " dzisiaj", ale nie ma póki co godziny 0.00) są moje urodziny !!!! Serdecznie dziękuję za pamięć, za życzenia:D Moje 20 urodziny, już nie nastolatka ;) Szczerze mówiąc, nigdy nie przywiązuję wagi do moich imienin czy urodzin. Wiem, że są dziewczyny, które w dniu urodzin chcą się czuć jak księżniczki, ale ja taka nie jestem. Naprawdę, dla mnie bardziej niż moje święta liczą się urodziny czy imieniny innych, żeby pamiętać, zadzwonić, złożyć życzenia ;) Moich specjalnie nie świętuję i nigdy nie świętowałam. Jutro zaproszę kilka osób do siebie, nic specjalnego, jakieś ciasto, chipsy, szampan, babskie pogaduchy, żadna huczna impreza :) Dzisiaj spędziłam wieczór z rodzicami, był nawet tort lodowy ( myślę, że kawałek tortu z okazji własnych dwudziestych urodzin nie odłoży mi się w biodrach. Dostałam od rodziców ślicznego miasiaka, mięciutkiego, żeby na zawsze był ze mną i zawsze przypominał mi moje 20 urodziny i karty upominkowe- H&M nabite na niezłą sumę i kartę do Sephory, na skromniejszą ale jakże przydatną :) I już postanowiłam, że kartę z H&M wykorzystam sobie na wakacje, bądź wtedy, jak moja waga pozwoli na zmianę garderoby :) Kochani są :) No i ogólnie dzień urodzin spędziłam z rodzicami przy torcie i "Lejdis", które leciało na TVN ;) To jest jedna z komedii, które mogę oglądać regularnie, mam do niej ogromny sentyment :)
A czego sobie sama życzę? By nowy etap w życiu był szczęśliwszy niż okres nastolatki. Weszłam w niego szczuplejsza i szczęśliwsza, chciałabym, żeby to trwało i trwało :) Chciałabym skończyć studia, wraz z drugim kierunkiem, nad którym jeszcze się waham, znaleźć fajny staż, ciekawą pracę, która będzie mnie satysfakcjonować i sprawiać przyjemność. Chciałabym znaleźć miłość.. chyba bym chciała. Może jeszcze nie teraz, najpierw chciałabym zająć się samą sobą, dokończyć to, co zaczęłam z dietą, ale w zasadzie nie da się zaplanować, kiedy ona przyjdzie :) Czasem tak patrze wokół, zakochane pary przesiadują na ławkach, faceci moich koleżanek z grupy przychodzą po nie po zajęciach. To musi być miłe, mieć dla kogo się wypachnić, wymalować, ładnie wyglądać, dzielić każdy problem, trzymać za rękę na wiosennym spacerze :) Na razie to dla mnie nieznane uczucie, ale jestem chyba romantyczką, bo wierzę, że prędzej, czy później spotkam fajnego faceta :) Póki co trzeba zająć się sobą, dietą, studiami, a co będzie- to będzie :)

Dzisiaj dostałam wiadomość z linkiem do tematu na forum od pewnej vitalijki, której dziękuję, bo tak nigdy nie wiedziałabym o jego istnieniu :)
Macie mnie za zakompleksioną gówniarę, która ma nudne życie i wymyśla historie jakieś, łączycie pamiętnik mój z trzema innymi. Doszukujecie się powiązań, podobieństw w pisaniu, w miniaturkach. Nawet jeśli jakikolwiek pamiętnik na vitalii jest wymyślony, uważam że większy problem ze sobą mają osoby, które  marnują jakże cenny czas swojego ciekawego życia i tych podobieństw się doszukują. Pewne wypowiedzi są genialne po prostu.
"Jak dasz zdjęcia, to uwierzę" - trochę pod szantaż nawet podchodzi :)
Nie wiem, ja nie jestem przyzwyczajona do takich sytuacji, Vitalię zawsze traktowałam jako portal, który jest moim sprzymierzeńcem w odchudzaniu. I jest. Ogromnie cenię wszystkie kochane dziewczyny, które od początku mnie wspierają i dopingują. Są też takie, które ciągle muszą podkreślać, że jestem Anią, że wymyślam. Tak jakby to, że nie masz zdjęć ( na portalu, gdzie notabene większość odchudzaczek zawsze chciała być i jest anonimowa) sprawiało, że piszesz brednie, że ktoś Ci nie wierzy. Tylko naprawdę, średnio mi zależy, żeby ktoś we mnie uwierzył. Bo jeśli nawet wstawię zdjęcia przeczytam: " O nie, to nie są Twoje zdjęcia, to są zdjęcia Vitalijki xxxxxxxx, wzięłaś je z neta, daj swoje zdjęcia".
Zastanawiam się, co Wam nie pasuje? Co Was tak do cholery uwiera? Zarzucacie mi, że tak PIĘKNIE schudłam, że moje życie stało się nagle takie PIĘKNE, że wszystko jest PIĘKNE.
Przez jakiś czas nie wchodziłam tu codziennie, wpadałam rzadko, zmieniając pasek, pisząc ogółem co u mnie, podawałam wagę. A Wy w ogóle wiecie, co działo się między tymi notkami? Dostawałam komentarze, ile to we mnie motywacji, jaka jestem radosna. Owszem byłam, przede wszystkich szczęśliwa, że po dwóch tygodniach jest mniej na wadze. Ale nie siedziałam na tyłku zagryzając batonik i nie czekałam na efekty. Ciągła walka z sobą... Z apetytem. Raz lepiej, raz gorzej. Ale na pewno nie była to łatwizna. Czasem miałam myśli, że ja i tak nie schudnę. Miałam ochotę iść do sklepu, kupić sobie czekoladę z orzechami i wpieprzyć ją, zacząć od jutra, mieć wszystko gdzieś. Jak przerwałam ćwiczenia, tak strasznie nie chciało mi się wracać do nich, tak fajnie było położyć dupsko na kanapie i oglądać telewizję. Musiałam ciągle walczyć z sobą.. "Weronika, musisz ćwiczyć". "Weronika, jeszcze 10 minut, jeszcze 2 skłony, dasz radę". Oczywiście, były momenty, kiedy miałam ogromnego powera, mogłam góry przenosić, ćwiczyć cały dzień, ale były dni, kiedy miałam już dosyć ćwiczeń, tego całego odchudzania, bo jak miło jest iść do Maca, kupić ogromny zestaw i go zjeść. Zacznę od jutra i koniec.
Wiecie co? W niedzielę minie dokładnie 8 miesięcy ciężkiej harówki. 8 miesięcy walki o siebie, o swoje szczęście. Ja przez ten czas schudłam 45 kilogramów, uważam że w pełni wykorzystałam ten czas, poszłam do przodu, nie stałam w miejscu. Nie poddawałam się nawet w weekendy. Dietowałam z uśmiechem na twarzy, cieszyłam się z każdego ubytku, ale tak naprawdę to nie było łatwe. Na początku owszem, wystarczyło niewiele by te cholerne kilogramy spadały, to było niesamowite, ale im mniej ważyłam, tym ciężej było o duże spadki. Tym bardziej musiałam uważać, tym bardziej się pilnować, nie opitalać się z ćwiczeniami. Średnio spadało mi 5,5 kg mies, chociaż wiadomo, że przez pierwsze tygodnie było to więcej. I co? Te 5,5 kg na mies przy mojej ogromnej wadze, to jest coś niemożliwego, co też już nie raz mi zarzucano? Czasem ryczałam, bo wydawało mi się, że mimo tych kilogramów wyglądam cały czas tak samo. Spodnie trochę luźniejsze, ale nadal jestem, gruba. Codziennie smarowałam się balsamami na cellulit i rozstępy, mimo, że i tak nie widziałam spektakularnych efektów. Czasem mi się nie chciało. Ale był to stały punkt toalety który musiałam zaliczyć. Na Vitalii nie opisywałam każdego dnia diety, skupiałam się bardziej na spadających kilogramach, niż na tym, co czułam. Owszem, byłam strasznie szczęśliwa ze spadków, ale czasem przytłaczająca wręcz była walka o nie.
 Po 8 miesiącach walki, wchodzę na Vitalię, jestem dumna, że dałam z siebie wszystko, chcę ogłosić całemu światu, że jestem szczęśliwa i słyszę, że to ściema, nieprawda, że mi się nudzi. Kur*a, bo nie powiem inaczej. I to wszystko dlatego, że wchodząc tutaj, nie zamieszczam codziennie swoich jadłospisów? Suchych informacji? Tylko dlatego, że daję z siebie coś więcej? Otwieram się bardziej, wchodzę tu i piszę, że po 8 miesiącach ciężkiej harówy przede wszystkim z własną sobą udało mi się zobaczyć 45 kilo na wadze, tworzą się fora o tym, czy ja to ja, czy aby nie ania, albo jeszcze inna, bo podobna miniaturka...
Macie również pretensje, że piszę bzdury. Może jestem żałosna. Dla Was to było takie normalne iść do sklepu, przymierzyć ubranie, najwyżej poprosić o większy rozmiar. To było takie normalne umalować się, ułożyć włosy. Takie normalne było też założyć spódniczkę, najwyżej grube rajstopy, żeby nie wyglądać grubo. I takie cholernie normalne było też iść na imprezę i nie marnować swojego życia! A ja to wszystko opisuję, jakby były to cudy świata! Coś nadzwyczajnego! Bo tak, dla mnie to były nadzwyczajne rzeczy, nic nie poradzę na to, że kilka lat ubierałam się jak własna babcia, bo w przeciętnej sieciówce nie było na mnie ciuchów! Kiedy pierwszy raz poszłam do h&m i kupiłam sobie kilka ciuchów, czułam się tak wspaniale, jak nigdy przedtem. Ściełam swoje długie, beznadziejne włosy, tak czułam się do cholery wspaniale. Byłam nieszczęśliwą osobą, nagle zaczęłam inaczej postrzegać świat. Nie poszłam na własną studniówkę, bo byłam taka zakompleksiona, niechciana, nieakceptowana. I co? To jest fikcja? Myślę, że jeśli ktoś coś zmyśla, to chce się dowartościować, a nie opisuje tak naprawdę szare życie zwykłej nastolatki. Bo co w nim jest tak cholernie nadzwyczajnego?!?!?! Myślę, że żadna z Was nie chciałaby przeżyć wszystkich drwin ze strony społeczeństwa, przepłakanych i jednocześnie zajadanych nocy.
Narzekacie, że Vitalia nie jest już taka jak kiedyś... Nie wiem jaka była kiedyś, bo jestem tu od sierpnia, domyślam się tylko, że dla niektórych z Was była lepsza. Ale do cholery, jak ma być taka jak kiedyś, skoro same sobie psujecie atmosferę?
Nie chcecie nie czytajcie, ja mam teraz już naprawdę gdzieś, co i kto sobie o mnie pomyślał. Nie zamierzam Wam nic ale to nic udowadniać. Jest to wiele wspaniałych dziewczyn i dla mnie to się liczy. Podziękowania dla Was wszystkich razem i każdej z osobna :)

Dziękuję jeszcze raz za życzenia urodzinowe i buziaki :)
  • WhiTeChocolate17

    WhiTeChocolate17

    16 kwietnia 2011, 22:17

    przyznaje, że zwłaszcza durgą część notki przeczytałam z dużym zaciekawieniem. I stwierdzam (ale nie od dziś) , że niektórzy ludzie po prostu nie są warci uwagi - także nie przejmuj się tymi docinkami i ciesz się życiem. pozdrawiam kochana - trzymaj się :)))

  • konrado.barbara

    konrado.barbara

    16 kwietnia 2011, 22:13

    wszystkiego najlepszego, dla mnie jesteś niesamowita, jestem pełna podziwu, pozdrawiam

  • asiulka114

    asiulka114

    16 kwietnia 2011, 21:49

    Również i ja się dołączam z życzeniami urodzinowymi. Czytam z ciekawością Twoje wpisy. nie zawsze komentuję, ale zawsze czytam. Zdziwiły mnie ostatnio ataki na ciebie w komentarzach, bo pierwsze co mi przyszło na myśl, to jaki miałabyś cel wymyślać cokolwiek. Jakoś mi się to wszystko kupy nie trzymało. Podoba mi się bardzo Twoja reakcja, taka dojrzała. Bez obrażania kogokolwiek, a jednak dająca dużo do myślenia. Gratuluję Ci wspaniałego spadku wagi i życzę dalszych sukcesów w odchudzaniu. Ja w każdym razie Ci szczerze kibicuję. Niedługo, po urodzeniu dziecka, zacznę swoją walkę od nowa o figurę i Ty jesteś dla mnie ogromną motywacją. P.S. nie ukrywam jednak, ze sama jestem ciekawa jak się zmieniłaś i chętnie bym jakieś fotki obejrzała. Bo na pewno różnica ogromna i dodatkowo motywująca :))

  • EwelineczkaSunny

    EwelineczkaSunny

    16 kwietnia 2011, 21:48

    Wszystkiego najlepszego Mieszkanko mojego miasta. :-) Bardzo ładnie napisałaś, i niech tym wszystkim, co choć raz powiedziały coś przykrego na Twój temat, niech im Twoje zrzucone 45kg wejdzie w biodra ! A co ! Wredne baby jedne ! A Ty jesteś SUPER, dzielna dziewczyna. Ściskam mocno, i czekam na dalsze sukcesy ! :-) Buziole :*:*:*

  • przedszkolanka3

    przedszkolanka3

    16 kwietnia 2011, 21:08

    Kochana, nie przejmuj się bzdurami, dziewczyny Ci po prostu zazdroszczą!!!! Jestem z Ciebie bardzo dumna, to naprawdę ogrom pracy nad sobą, żeby zgubić tyle kilogramów. Ja nie mam tak silnej woli....

  • skrzydlata

    skrzydlata

    16 kwietnia 2011, 20:11

    ktore pewnie dodalyby ci 10 lat i jeszcze mowily ze dziecko masz i nic o nim nie piszesz , nudzi im sie i tyle , pzdraiwam wlascicielke jednego z moich ulubionych pamietnikow

  • bebeluszek

    bebeluszek

    16 kwietnia 2011, 19:07

    czy to prawda, czy tez fikcja - czyta sie bardzo dobrze. :) pozdrawiam serdecznie! i zycze udanych i jak najprwadziwszych dziestu lat :)

  • ASIOREK71

    ASIOREK71

    16 kwietnia 2011, 17:32

    Pukam ze spóżnionymi ale szczerymi życzonkami!!!SPEŁNIENIA WSZYSTKICHMARZEŃ!Nawet tych malutkich o których nikomu nie mówimy!Kochana jestem z Tobą a kretynkami które szukają zaczepki się nie przejmuj!!!

  • unia023

    unia023

    16 kwietnia 2011, 17:30

    hehe z niektórych śmiać mi się chce dziewczyn , że nie dajesz zdjęc to uwazaja ze udajesz , ze piszesz bo nie masz co robic ? Piszesz dlatego tak rzadko bo własnie w tym czasie cwiczysz uczysz sie oitp . a nie siedzisz 24 h na dobe nic nie robiac i piszac jakie postanowienia sobie zrobisz :) Ja pamietam twoje poczatki :) ale jak popatrzylam na pasek to nie wierze za niedlugo osiagniesz swoj cel teraz bedzie coraz trudniej ale trzeba zacisnac zeby i trwac w tym :) Za niedlugo pokazesz wszytskim ze osoba ktora wazyla 134 kg dała radę :) Trzymam kciuki i czekam az osiagniesz swoj cel :**

  • OnlyInMyDreams

    OnlyInMyDreams

    16 kwietnia 2011, 16:33

    d*pę truje ;P Komu by się chciało tracić tyle czasu na dokonywanie fałszywych wpisów itd? Ale nie powiem, fajnie jakbyś wstawiła zdjęcia 'przed' i 'po'. Nie żeby zobaczyć czy naprawdę istniejesz, tylko żeby się zmotywować- ja nie mogę zrzucić 20 kg, a niektórzy mogą 45. ;D

  • shizaxa

    shizaxa

    16 kwietnia 2011, 16:13

    spóźnione życzenia urodzinowe:) jest w Tobie tyle motywacji że na pewno Ci się uda:)

  • YunShi

    YunShi

    16 kwietnia 2011, 16:02

    mi się fajnie czyta i o to chodzi :) nie trzeba umieszczać zdjęć, to portal, gdzie powinno się móc pozostać anonimowym jak się chce i tyle.

  • monitaaaaa

    monitaaaaa

    16 kwietnia 2011, 15:06

    Moje zdanie o Tobie już znasz i nie wiem chyba sama musiałabyś napisać że kłamiesz żebym uwierzyła że Ty nie jesteś Ty hi hi hi :) Weroniko bardzo Cię szanuje i uwielbiam czytać Twoje wpisy są szczere są prawdziwe a Ci którzy nie wierzą to niech dalej nie wierzą Ty nic nikomu nie musisz udowadniać :) Robisz to dla siebie i dla własnego szczęścia a nie dla rozhisteryzowanych Vitalijek :) Uwielbiam Cię Buziaki :))

  • DariaLodz

    DariaLodz

    16 kwietnia 2011, 12:53

    Najlepszego!

  • MajowaStokrotka

    MajowaStokrotka

    16 kwietnia 2011, 11:19

    Pamiętam,że siedziałam w pracy i weszłam na Vitalię.Jakoś tak przez przypadek kliknęłam na twój wpis...Po przeczytaniu nie miałam żadnych wątpliwości,że chcę cię wspierać w Twojej walce z kilogramami:)Podziwiam cię za to,co osiągnęłaś.Podziwiam i jednocześnie odnajduję w Twojej historii kawałek siebie, bo wiem,co to znaczą wyzwiska,docinki,ale teraz też wiem,co znaczą komplementy i radość z ubrań w mniejszym rozmiarze...:)Życzę ci - nie tylko z okazji urodzin - właśnie takich komplementów i poczucia,że jesteś szczęśliwa:)

  • nata89

    nata89

    16 kwietnia 2011, 10:35

    ja ze spóźnionymi życzeniami :) Wszystkiego NAJlepszego, spełnienia marzeń - już trochę spełniłaś z tego marzenia schudłaś i zrobiłaś naprawdę kawał dobrej roboty i widać po tobie że jak chcieć to móc :) trzymaj tak dalej, nie przejmuj się tymi osobami :) pa :*

  • yoaannaa

    yoaannaa

    16 kwietnia 2011, 10:08

    Ja na pierwszym roku na urodziny dostałam misia na urodziny i do tej pory jest ze mną :D przechodził przez dni szczęścia i smutku ;) wchłonął tyle łez co żaden inny ;) Widziałam ten temat na forum ;/ boże porażka, ciekawe ile pamiętników z tych dostępnych tylko dla właściciela jest fałszywych! Nie ma co się Mała przejmować ;) są ludzie, którzy Ci wierzą i będą Cię zawsze wspierać :)

  • Carolaila

    Carolaila

    16 kwietnia 2011, 08:58

    bardzo wspierałam tamtą Ankę, podziwialam i gdy potem zaszło prawdopodobieństwo ,że ona ściemnia i wymyśla swoje tragiczne historie z happy endem to zwyczajnie poczułam się oszukana. I dlatego nie dziwię się ludziom,że podchodza do ciebie z dystansem bo nie jest fajnie kogoś wspierac przekazując przy okazji szczegły i przykłady z własnego zycia podczas gdy ktoś robi z nas wariata. 45kg to duzy spadek i na pewno dziewczyny są ciekawe jak zmienia się ciało po stracie takiej ilosci kg. Pozdr

  • vitafit1985

    vitafit1985

    16 kwietnia 2011, 08:52

    Ja tam nie zastanawiam się, czy jesteś osobą, która faktycznie żyje, czy tylko wymyślasz opowieści. Grunt, że motywujesz wiele osób do odchudzania:) A co do tych odkryć dotyczących włosów, imprez, fryzjera - miałam bardzo grubą kuzynkę, która schudła w takim okresie jak Ty i wierzę, że takie pierdoły naprawdę bardzo człowieka cieszą;)

  • energeticgirl

    energeticgirl

    16 kwietnia 2011, 08:26

    no i wlasnie... po co cos komus udowadniać, ja tez uwazam, ze Ci co wymyslaja nie maja własnego życia i marnują czas na bzdury, buziaki:*

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.