1.
Wczorajszym wczesnym wieczorem dopadł mnie katar. A potem się okazało, że katar to była tylko przygrywka. Forpoczta skubana!
Jestem mega przeziębiona. Katar do pasa. Kichanie armatnie. Piekące oczy. Rozlazła senność. Stan podgorączkowy.
Wciąż ogłupiałe cyferki na termometrze dopaszczowym. Od 35,7 do 37,8. Wciąż w górę i w dół. I albo mi zizizizmno i się trzęsę albo gorąco niemożliwe i wciąż się pocę.
Ale odlot. Elegancki Sylwester i Nowy Rok będę miała na tabcinie, redbulu i aspirynie. I na małej, malutkiej, maleńkiej (tak mało???? - czysta zgroza!!!) ilości alkoholu.
Wściekła jestem na przypadek, co mi akurat na teraz przyniósł cyferki podgorączkowe i choróbsko.
2.
Moje dzieci mają 26 i 19 lat. Metrykalnie dorosłe. Intelektualnie dojrzałe,
Ale emocje i działanie mają czasami na poziomie oszalałych od hormonów szesnastolatków.
Pozwolicie, że spuszczę litościwą zasłonę milczenia na ostatniodniowe wyczyny mojego "niby_nastoletniego" potomstwa. Oboje znowu mają po 16, a nawet po 15 lat. Jakby się umówili.
Małe dzieci - mały kłopot. Duże dzieci - duży kłopot. Dorosłe dzieci - kłopoty biegają stadami.
3.
36.
Niespodzianka. TAKA!!! NIESPODZIANKA!!!
Niespodziewana niespodzianka o numerze 36.
W życiu bym się nie spodziewała.
Wieczorem wypełzłam z wyra. Pan i Władca stał nade mną i poganiał bacikiem. Więc tabcin i w drogę. Trzęsę się od temperatury. A on każe mi wybierać sylwestrową kreację.
Choć z drugiej strony wybieranie dzisiaj sukni ma niezły sens. Cały dzień katarowej diety, nic mi nie smakuje, wiec mam w sobie tylko jednego kotleta mielonego i 8 klusek. Nie, to nie jest jeden posiłek, to pogryzanie całodniowe.
Sklep jeden, drugi. Przymierzanie wypatrzonych przed świętami fasonów. On chciał mnie opakować całą w cekiny, w rybią łuske. Czemu nie, nigdy taka nie byłam. Było bardzo zachęcająco do momentu, gdy założyłam taka grafitową drobnocekiniastą, śliczną, wielki dekolt, rękawy 3/4, długość ulubiona, akuratnie przed kolana. Ślicznie leży, a jak wciągnę brzuch to w ogóle ... aż się sama sobie podobam. Ale pierwsze poruszenie się wewnątrz sukienki ... Makabra!!! Ona gryzie!!! Druga też. I trzecia też. Skandal, one mnie gryzą! Cekiny na całym człowieku nie dla mnie. Szkoda...
W Taranko na wystawie wisi sukienka amarantowa, sztuczny jedwab, satyna, połysk. Są też cekiny, ale szczęśliwie tylko na jakimś fiubździu na ramieniu i na końcach szarfy. Biorę do przymierzalni, jak zawsze, rozmiary 38 i 40, bo to różnie szyją. Różna ta rozmiarówka w różnych miejscach, sklepach, sieciach.
40 założyłam i zdjęłam, jak worek kartofli leżała.
38 zakładam. No, owszem. Nieźle. Mizdrzę się przed lustrem. Tylko coś na karku źle się układa. Odstaje jakoś...
I nagle widzę nieproszoną wyciągniętą rękę panienki sklepowej. Przyniosła mi inny egzemplarz. Zmieniam. Leży doskonale. Mniam! Jak sobie odpowiednio z przodu szarfę upnę - to nie będzie widać brzucha nawet wtedy, gdy się za dużo najem. A na pewno sie najem. Mówię Panu i Władcy, żeby zapłacił, bo ta jest ok.
A wtedy on razem z panienką sklepową pokazują mi odpiętą metkę.
Ja jestem w sukience rozmiar 36.
Ja!?!?!?!?!?!?!?!?!?
JA JESTEM W TRZYDZIEŚCI SZEŚĆ ??!?!?!?!?!!!!!!
Ostatni raz weszłam w taki rozmiar przed pierwszym dzieckiem. Dwadzieścia sześć albo i dwadzieścia siedem lat temu.
No nic.
Jutro na balu mogę mieć katar i zatkany cały nos i gardło. Nie muszę jutro oddychać. Wcale a wcale!
Wystarczy mi tlen dostarczany przez szczęście i kosmiczną satysfakcję.
Rano ważyłam 58,3. Przed wyjściem sukienkowym 57,1.
Ale i tak w życiu bym się nie spodziewała....
Na wszelki wypadek dzisiaj już nic nie zjem. Jutro tylko owocki i mleko. Tak bardzo chcę w tym 36 wygladać jak najlepiej!
Chcę!
Chcę!
Bardzo chcę!
shaza1969
30 grudnia 2010, 20:39Katar musi minąć ,a my czekamy na fotki w tej kiecce.Tak w ogóle, to dlaczego ich jeszcze nie ma?
baja1953
30 grudnia 2010, 19:33Szczęście absolutnie zrozumiałe!! Metka to potęga!!!A czy wiesz, ze ja, ostatnio nosząca rozmiar 40 i 42 gdy kupiłam sobie sukienkę o rozmiarze 46 byłam taka zła na ten rozmiar, że zaraz po przyjściu do domu wycięłam metkę...;) Ty swojej nie wycinaj!!! W życiu!!! A propos dzieci... mam starsze od Twoich: 31 i 33, i też dziecinnie się czasem zachowują.... aha, u mnie kurek z katarem zakręca lek o nazwie CIRRUS...to tabletki, je się je 2 razy na dobę, katar natychmiast sie kończy!!
loteria
30 grudnia 2010, 19:25...należy Ci się jak psu buda!!! Gratulacje!
loteria
30 grudnia 2010, 19:25...należy Ci się jak psu buda!!! Gratulacje!
zoykaa
30 grudnia 2010, 19:19Jolek 36rozm i36lat zycze w nowym roku!!!:)
marta6054
30 grudnia 2010, 19:19A tyle było narzekania na wagę. Skuteczne!