Ja już wróciłam do swojej wagi - więc proszę uprzejmie bardzo już mnie nie napadać! Owszem, proszę Pana, pańskie zaloty zawsze mi miłe i wielce oczekiwane. Ale skutki tych arcysmakowitych zalotów..... bo Pan to, Proszę Pana, w brzuszek idzie. Ach, nie, nie ciąża. To tylko u mnie Pańskie częste odwiedziny objawiają się gwałtownym rozrostem zasuszonych komórek fatowych. Właśnie na brzuszku.
Przyznaję. Pomógł mi Pan bardzo w dniach ostatnich. Pomógł mi Pan po chorobie. Pomógł mi Pan odzyskać radość jedzenia. Nawet Obeschnięta Kajzerka, bezwstydnie pokryta tłuściutką grubą kołderką Pańskiej obecności, smakowała znakomicie.
Mogłabym oblizywać Pana pokrywkę codziennie. I łyżeczki po Panu oblizywać
namiętnie. Wysysać smak do ostatniego atomu. Wciąż rozbudza Pan we mnie nowe pokłady niespodziewanej namiętności...
Przyznaję. Po wczorajszej nocnej rowerowej wycieczce, po powrocie, po kąpieli, w ciepłym blasku lamp domowych, w towarzystwie chudziutkiej szynki wczoraj smakował mi Pan wybornie. Wciąż i wciąż chciałam jeszcze... pamięta Pan..... Czy wciąż Pan pamięta te nasze wspólne ostatnie chwile?!...
Ale rozstać się znowu musimy. Tuszę, iż nasze drogi skrzyżują się jeszcze
kiedyś. Pana skłonność ku mnie i moja nieustająca ku Panu namiętność nie pozwolą nam na ignorowanie swej obecności.
Rozstać się musimy konieczne!!! Dzisiaj o poranku bowiem nasza wspólna znajoma, Waga Szklana, wytknęła mi skutki Pana obecności.
Więc basta, Drogi Panie! Koniec rozpusty!
Chowam Pana za światło lodówkowe, będzie Pan stał na wygnaniu. Za Chrzanem i za Keczupem. Przysłonięty pudełkiem z Sałatą.
A gdy się spotkamy przypadkowo w miejscu publicznym, głowę będę odwracała w geście obojętności..
Żegnam, mój najdroższy Panie, mój Majoneziku Winiarski.
Twoja na wieki, Twoja Nałogowa Oblizywaczka Łyżeczek po Majonezie.
Przyznaję. Pomógł mi Pan bardzo w dniach ostatnich. Pomógł mi Pan po chorobie. Pomógł mi Pan odzyskać radość jedzenia. Nawet Obeschnięta Kajzerka, bezwstydnie pokryta tłuściutką grubą kołderką Pańskiej obecności, smakowała znakomicie.
Mogłabym oblizywać Pana pokrywkę codziennie. I łyżeczki po Panu oblizywać
namiętnie. Wysysać smak do ostatniego atomu. Wciąż rozbudza Pan we mnie nowe pokłady niespodziewanej namiętności...
Przyznaję. Po wczorajszej nocnej rowerowej wycieczce, po powrocie, po kąpieli, w ciepłym blasku lamp domowych, w towarzystwie chudziutkiej szynki wczoraj smakował mi Pan wybornie. Wciąż i wciąż chciałam jeszcze... pamięta Pan..... Czy wciąż Pan pamięta te nasze wspólne ostatnie chwile?!...
Ale rozstać się znowu musimy. Tuszę, iż nasze drogi skrzyżują się jeszcze
kiedyś. Pana skłonność ku mnie i moja nieustająca ku Panu namiętność nie pozwolą nam na ignorowanie swej obecności.
Rozstać się musimy konieczne!!! Dzisiaj o poranku bowiem nasza wspólna znajoma, Waga Szklana, wytknęła mi skutki Pana obecności.
Więc basta, Drogi Panie! Koniec rozpusty!
Chowam Pana za światło lodówkowe, będzie Pan stał na wygnaniu. Za Chrzanem i za Keczupem. Przysłonięty pudełkiem z Sałatą.
A gdy się spotkamy przypadkowo w miejscu publicznym, głowę będę odwracała w geście obojętności..
Żegnam, mój najdroższy Panie, mój Majoneziku Winiarski.
Twoja na wieki, Twoja Nałogowa Oblizywaczka Łyżeczek po Majonezie.
SEREMKA
31 lipca 2010, 23:03Myślisz że dotrze do niego że to koniec? przestanie Cię prześladować na każdym kroku i zapachem swym uwodzić?taka namiętność trudno przerwać :-)
Aga04100
31 lipca 2010, 21:58szczęście moje, że ja majonezu...nie pokochałam!
rooda8
31 lipca 2010, 18:25j.w.
Gaila
31 lipca 2010, 18:20... rzucam go, a potem wracam. Nie wspomnę o trójkącie z Serem ...
bezkonserwantow
31 lipca 2010, 09:30popieram!
Semilla
30 lipca 2010, 23:14Jolu, Twój rowerzyk pomarańczowy znam, Ciebie z twarzy też, to po pierwsze primo.Po primo drugie, Ty jednostka jesteś inteligentna, rozumem dysponujesz i go używasz. Po trzecie primo, Tyś jest wyczynowiec nie lanser, więc mi przez głowę nawet nie przemkło, żeś to Ty mogła zawalidrogę parkować na ścieżce. No! ;)
Pmartta
30 lipca 2010, 18:38Co za styl... rewelacja!!!!! Wspaniały tekst..... czyta się jednym tchem.... :) Pozdrawiam....
aaMonia
30 lipca 2010, 18:03Rewelacja... swietnie sie czytalo... zycze silnej woli...Pan majonez musi ciezko znosic wasze rozstanie...ale oboje musicie byc silni bo wasz zwiazek byl toksyczny :)
pszczolka1984bzz
30 lipca 2010, 17:33się nazywa pozytywne podejście do odchudzania :) swietny wpis
niunka31
30 lipca 2010, 17:04witaj w klubie hihi ,no tak od lizniecia sie zaczyna hihih,ja to bym go wyrzucila do smieci,,,zawsze za lodokowego swiatla moze sie wychylic hihih .Mnie ostrzegalas i wciagnol ale na krotko ,bo sie skonczyl hihihi .Innych nie lubie ten na W jest najlepszy hihih
Esthere
30 lipca 2010, 14:21Mój ulubiony, taki...kremowy, łagodny! Kiedyś ulubionym był Kielecki, ale odkąd zaczął pachnieć jakimś starym olejem ( naprawdę! zwróćcie uwagę! ) -zdradziłam go z Winiary. I teraz żaden inny! :D :D :D Ale i ja muszę się z nim pożegnać! Chwilowo! Bo stara miłość nie rdzewieje.... :D :D :D
tulip24
30 lipca 2010, 14:00Właśnie wpadłam, żeby napisać, że niewłaściwy majonez spożywasz po prostu, bo nasz wcale nie tuczy :)) Ale ktoś mnie uprzedził, więc tylko potwierdzę, Kielecki ponad wszystkie!
TazWarkoczem
30 lipca 2010, 12:07cudny smakowy wpisik... a co do żeglowania... hmmmm tez bym pewnie zmieniła na cieple morza, tylko jak??? macie swoją łódkę i tam ciągniecie, czy czarterujecie??? może my kiedys....:)
TazWarkoczem
30 lipca 2010, 12:06cudny smakowy wpisik... a co do żeglowania... hmmmm tez bym pewnie zmieniła na cieple morza, tylko jak??? macie swoją łódkę i tam ciągniecie, czy czarterujecie??? może my kiedys....:)
Aguchaaa
30 lipca 2010, 09:31Jola bosko się to czyta .... nie mal z wypiekami na twarzy...jak jakiś erotyk:))) z niecierpliwością czekam na kolejny wpis pozdrawiam cieplutko Agucha
belferzyca
30 lipca 2010, 09:08a ja wczoraj zakupiłam mały kielecki... używam zamiast masła:))
Kasia.T...
30 lipca 2010, 08:54pieknie zerwalas z panem majonezem:)z klasą...pozdrawiam
Rajczigenka
30 lipca 2010, 08:43Aż mdło mi się zrobiło, nie lubię majonezu :-) do sałatki typowo jarzynowej owszem ale by się nim zajadać to nigdy przenigdy. Siostra ma tę skłonność co Ty więc doskonale Ciebie rozumiem, mnie pcha w stronę słodyczy :)
anulek13
30 lipca 2010, 08:30sama poezja czytac ten zapisek. powinnaś zatytulowac "Oda do majonezu" pozdrowionka:))
Elamela.gd
30 lipca 2010, 07:48Piękne :))))) uśmiałam się do łez :)))) u mnie świeżutki chlebek i masełka na palec