dieta MŻ utrzymana, wchłanianie pod kontrolą, kcale skrupulatnie liczone
aktywność fizyczna całkiem ok, dwa dni przerwy były, ale już znowu patykuję, a i rower czeka
niestety, zaczynam się rozsypywać, zdrowotnie
znowu spuchłam, przyczyna nieznana - palce jak baleroniki, śmiechowe zmarszczki zniknięte, a dżinsy stare 30/30 lekko z doopki mi spadają - tak jak spadały
więc półtora kilo do góry, a obwody chyba w dół, bez sensu i bez zależności
coraz większe i częstsze bóle stawów, na tyle dokuczliwe, że "poszła baba do lekarza"... (wciąż w to nie moge uwierzyć, rozumiem, pójśc z chorobą, z grypą, albo na badania kontrolne, ale żeby iśc z bólu... ja???)
jeszcze takie tam ... dolegliwości kobiece... za 2 tygodnie następne badanie, usg wewnętrzne, fuj
NIE CHCĘ sie rozsypywać !!!
kretyńskie uczucie, gdy sprawne i posłuszne ciało przestaje się słuchać...
z rzeczy pozytywnych
a. nabyłam sobie na własność PaniąBaleronową, przeczytałam o Rozmarynie i Tymianku i melonach Baleronowych startujących w przód..... i się pokwiczałam z radości
b. w ramach dnia dziecka składałam ze Stasiem transformersa... niech go szlag! oraz zachalapalismy cały balkon wielobańkami mydlanymi
c. Pan i Władca wciąż robi maślane oczy do najnowszej białej bielizny (jak jest na mnie!, a nie w szufladzie)
to by było na tyle
oddalam sie ku czynnościom zarobkowym
a potem rower
Geminia
2 czerwca 2010, 12:39Ja też omijałam lekarzy dużym łukiem, a teraz tlumaczę sobie, że nawet samochód ma swój przegląd techniczny, więc o siebie też warto zadbać :)
DuzaPanna
2 czerwca 2010, 12:38lubię maślane oczy :D bardzo lubię!
fiona.smutna
2 czerwca 2010, 12:36Jolu, czasem tak bywa że ciało jakby inaczej żyje niż my sobie życzymy. Okropnie dużo o tym wiem. Dużo za dużo. Ale trzeba mieć nadzieję, że będzie dobrze.... będzie dobrze:)))