Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
POSTANOWIENIE


A co mi tam? Przecież ryzykuję tylko wpadką! I upadkiem!

 

W zimowe święta pofolgowałam sobie, po zimowych świętach dyscyplinę odpuściłam sobie, po sylwestrze miałam dwie pyszne imprezki żarciowe... Efekt był spodziewany. Odegnanie poświątecznego efektu zabrało mi 3 miesiące.

Więc teraz podejmuję postanowienie - W TE ŚWIĘTA NIE PRZYTYJĘ !!!

Wyglądają takie słowa jak bluźnierstwo i herezja.... ale .... czemu nie spróbować?

 

Po miesiącu intensywnej aktywności fizycznej na dworze mam wagę 56,4; na pasku zapisana jest średnia z ostatnich 10 dni, czyli 56,9 kg. Uaktualniłam obwody. Nie ma nigdzie spektakularnych spadków. Nie jest mnie objętościowo mniej, ale wszystko się jakoś mieści w węższe spodnie. Układa ładniej. Jestem bardziej sprężysta niż rozlazła. Obcisłe sweterki nie straszą wałeczkami, tylko pokazują.... kibić. Daję słowo! Mam kibić, talię, wcięcie.... jakkolwiek nazwać, to mam!

Zaczynam trzymać za siebie kciuki.

Bo jak przegram sama ze sobą, jak upadnę, jak nie dotrzymam danej sobie samej słowa.... no to będzie mi głupio. Przed sobą i przed Wami. Ale za to smacznie.

 

 

 

WYJAŚNIENIE... wracam do sprawy mojego syna

Po pierwsze - nie, to nie był dowcip. To tylko kretyńska rzeczywistość, która się zdarzyła akurat ostatniego marca i trwała w prima aprilis.

Po drugie - nie, to nie był wcześniej zaplanowany żart. Spotkałam się z zarzutem, że nabieram wszystkich, bo która matka miałaby czas tak dużo napisać w chwile stresu. A co miałam robić bezsenną nocą, jak nie pisać??? Grać w pasjansa? Obejrzałam sobie pamiętniki osób, które taki zarzut czyniły. Sprawa jasna. Jeżeli ktoś nie potrafi poprawnie i zgrabnie posługiwać się językiem ojczystym. Jeżeli pisze maleńko, chaotycznie. Jeżeli widać, że pisanie sprawia mu/jej ogromną trudność.... no tak, ktoś taki nie zrozumie, jak pisanie pozwala zebrać myśli, że formułowanie zdań może być przyjemnością. Że cyzelowanie słów i zwrotów jest niemalże doznaniem estetycznym.

Po trzecie - być może najważniejsze. Ja nie usprawiedliwiam mojego syna. Absolutnie nie. Ja tylko wytłumaczyłam motywy postępowania. Poznać nie znaczy akceptować. Sam poniesie konsekwencje czynów. Czy dojrzeje wreszcie - nie wiem, być może.

Po czwarte - psim obowiązkiem rodzica jest pomagać potomstwu. Nawet, jeżeli robi źle, najpierw trzeba mu lecieć na ratunek. Najpierw wyciągnąć za uszy z bagna. I dopiero, uratowanemu, spuścić łomot. Choćby moralny. Posłużę się cytatem Joanny1966 : do grobowej deski człowiek będzie się o nich martwił, po nocach nie spał, włosy z głowy rwał garściami, pluł w brodę, że coś przegapił, czegoś nie dopilnował...do grobowej deski będzie kochał, kochał, bezwarunkowo kochał

  • mthatcher

    mthatcher

    2 kwietnia 2010, 10:45

    "Najpierw wyciągnąć za uszy z bagna. I dopiero, uratowanemu, spuścić łomot" - podpisuję się wszystkimi rękami.

  • alkapisz

    alkapisz

    2 kwietnia 2010, 10:34

    że to był jednak żart.... ale niestety nie ... życie weryfikuje przyjaźnie i często brutalnie otwiera oczy młodym ,ze zycie to nie bajka czy gra,że mozna wrcac sie w to samo miejsce ,albo miec 10 żyć .... wiem o czym mówisz,mam dwóch synów..jeden startuje niedługo w samodzielność ,drugi dopiero zaczął studia ,ale różne historie sie z nimi przeszło..z jednego powodu jestem szczęśliwa,że maja swoje pasje i im sie oddaja całkowicie ..nie wystaja w bramach ,nie leżą pijani .na schodach ,itd ..... ale czasami sa zbyt łatwowierni i to moze ich zgubic ,jak Twojego syna ... ale tego nie jestesmy w stanie przewidziec i nie wiem ile razy ładowac do głowy o "organiczonym zaufaniu" to muszą (oby nie) przekonac sie na wałsnej skórze .... A co do mojej wagi,no ja nie chce tak szybko chudnąć,ale to samo sie zrobiło ... jem normalnie (nawet sporo) 3 posiłki dziennie ,,tylko nie łacze węgli z tłuszczami i pilnuje odstepów miedzy posiłkami 3-4 godziny ..to wszystko ....

  • uleczka44

    uleczka44

    2 kwietnia 2010, 10:17

    nie przytyć w Święta. A czy to wogóle jest możliwe??? Okaże się za kilka dni. Ja realnie pozwalam sobie na 1 świąteczny kg. I wcale nie jestem pewna, czy uda mi się zadowolić siebie i wagę. A co do wyjaśnienia, zawsze tak jest, że znajdziesz osoby, które potrafią zrozumieć, i takie, które znajdują przyjemność w przykrych komentarzach. Dla tych drugich szkoda czasu, bo wyjaśnienia niczego ich nie uczą. A Joasia ujęła istotę rzeczy bardzo obrazowo i właściwie.

  • ela1981

    ela1981

    2 kwietnia 2010, 10:16

    .....psim obowiązkiem rodzica jest pomagać potomstwu. Nawet, jeżeli robi źle, najpierw trzeba mu lecieć na ratunek. Najpierw wyciągnąć za uszy z bagna. I dopiero, uratowanemu, spuścić łomot. Choćby moralny.... to jest nasz matczyny obowiazek nie martw sie bedzie ok, sam tez napewno wyciagnie z tego wnioski

  • elkati

    elkati

    2 kwietnia 2010, 10:06

    albo i nie, bez względu na łomot lub jego brak (czasami pomaga jedno kiedy indziej drugie), kwestia osobnicza. W mojej rodzinie od pokoleń obowiązuje zasada: ja o swoich najgorsze rzeczy mogę mówić, bo ich kocham! A obcym wara, no chyba że na proch chcą być starci;) Za postanowienie świąteczne kciuki trzymam - tylko jak ja teraz będę gotować?

  • ToJaMajka

    ToJaMajka

    2 kwietnia 2010, 09:55

    powoli zmienia się, na takie, ok, tylko kawałeczek. Ale... Jak ostanio zaczęłam się dietować, przytyłam 5 kg. Dlatego teraz o żadnej diecie nie mówię sobie, za to wprowadzam jedynie u mnie słuszną zasadę NŻT, a ta odnosi się przede wszystkim do słodyczy. Co do komentarza: rzeczywistość netowa Cię dotknęła. W punkcie 4 wprowadziłabym nieiwielką zmianę: ludzkim zamiast psim. Może niektórzy nie mogliby wówczas komentować? W takich trudnych momentach myślę zawsze o matkach morderców i ich bezwarunkowej miłości do swoich dzieci.To dopiero jest trudna miłość. Spokoju w Święta Wam życzę. M.

  • BasiaR.

    BasiaR.

    2 kwietnia 2010, 09:55

    To Twoje sprawy i nikomu nic do tego.To Twój pamiętnik i możesz w nim pisać co chcesz i kiedy chcesz. Podziwiam Twoją otwartość, bo mnie nie byłoby stać na takie wynurzenia. Co do niewykonalnych postanowień - jestem przeciw. Po co Ci niesmak po świętach po niedotrzymanym postanowieniu ?. Trzymaj się. Pozdrawiam Basia.

  • sezamek68

    sezamek68

    2 kwietnia 2010, 09:49

    to była prawie prowokacja wycelowana w Ciebie- wiedziałam,że się odezwiesz hehehehe ;-) i przyznam nawet ,że coś w tym saskokępskim klimacie jest faktycznie takiego....nie wiem.Może moja tęsknota za dzieciństwem? w każdym razie majonez będzie z Francuskiej ;-) co do reszty. Trwałam "w zamarciu" aż się wyjaśni wszystko z Twoim synem.Teraz trwam w "podpisywaniu się czterema łapami " pod tym co napisałaś na końcu -ten cytat z Joanny to dokładnie moje wnioski z wczorajszych przemyśleń "na temat".Zdrętwiałam empatycznie już drugi raz w ostatnim okresie.Miesiąc temu moi znajomi wrócili z narciarskiego wypadu i zastali dom pusty.Syn przepadł.Dobę zajęło zanim znalazł się na komisariacie.Akcja podobna. Niemal identyczna.Paniczny strach,wątpliwości,wstyd,szok, i masa pytań bez odpowiedzi. I jak zwykle okazuje się,że życie potrafi zaskakiwać.Wrednie i bezwzględnie.

  • rozaar

    rozaar

    2 kwietnia 2010, 09:39

    Postanowienie zostało zapisane i publicznie ogłoszone i nie mam innego wyjścia jak podpisać się pod nim oburącz,a gdybym umiała to i obunóż.Tak jak mówisz dzieciom należy pomagać i wspierać w trudnych momentach,a kto nie rozumie ten trąba.

  • baja1953

    baja1953

    2 kwietnia 2010, 09:38

    Trzymam kciuki za Nasze Postanowienia..Obydwie mamy szalenie ambitne:) Ty nie chcesz utyć, a ja skromnie zakładam tylko 2 kg na plusie. W zeszłe święta były to 3,5 kg.... Zgodnie z Twoją radą być może w kluczowym momencie sięgnięcia łapą po dokładkę sałatki wyobrażę ją sobie..oplutą... Pozdrawiam Cię serdecznie, Jolu...Pospisuję się pod Twoim "Wyjaśnieniem"... To tak właśnie jest. Rodzice kochają dzieci bezwarunkowo. Nie zawsze pochwalamy ich wybory, ale ...to i tak są nasze dzieci i my jesteśmy z nich dumni! Bądź nadal dumna z syna, a ten łomot( psychiczny) to mu spuść..;) Cmok;)

  • mirabilis1

    mirabilis1

    2 kwietnia 2010, 09:22

    Wyoraziłam sobie firmową brac wypełniona po brzegi robaczywymi pierogami i chichoczę już siódmą minutę. Jak mam sprzątac w takich warunkach???

  • jbklima

    jbklima

    2 kwietnia 2010, 09:22

    dużo przeżyłaś i jeszcze przeżyjesz....wychowanie to ciężka praca a każde dziecko jest inne...truizm.....tylko wiem , że po dzieciach takie wydarzenia szybciej spływają.....a rodzice...zawsze chcą dla nich najlepiej...spokojnych świąt.

  • basia1234.zabrze

    basia1234.zabrze

    2 kwietnia 2010, 09:18

    Życzę Zdrowych i Wesołych Świąt Wielkiej Nocy... niechaj z własnej woli, a Boskiej mocy, będzie to czas spędzony w gronie rodzinnym, pełen radości miłości,wesoły uroczy. Niech na Waszych stołach nie zabraknie jajka święconego, w poniedziałek Wam życzę dyngusa mokrego , a przede wszystkim miłego nastroju zdrowia i humoru dobrego.

  • mirabilis1

    mirabilis1

    2 kwietnia 2010, 09:12

    Zwłaszcza punkt 4 i dotyczący pisania. Ja mojej pisaninie zawdzięczam 90% powrotów do pionu. A za postanowienie świąteczne trzymam kciuki. Ostatecznie kibici nie znajduje się na ulicy i szczupła talia piechotą nie chodzi /chyba, że Twoja z kijkami:))))/. Więc szkoda byłoby to zaprzepaścic w przededniu wiosny. Tej prawdziwej.

  • haanyz

    haanyz

    2 kwietnia 2010, 09:12

    Pi pierwsze; tez sprobuje nie pzrytyc w swieta - i to tez dla mnie brzmi jak herezja, po drgie - po cholere tlumaczysz ludziom, ktorzy sa calkowicie nie w temacie, nei znaja Cie, nie czytaja i potem wyciagaja wnioski jakie wyciagaja. Ja takich olewam, szkoda czasu! I wiadomo, zes matka i zrobisz wszystko dla syna!! Tez bym zrobila! A potem spuscila łomot;-) Taki nasz rodzicielski los... CMOKI!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.