Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
30/30 czyli rozważania o gaciach


Mam ukochane dżinsiki. A dżinsiki mają swoje lata. Zresztą ten model, w różnych rozmiarach, noszę odkąd mnie było stać. Gdy schudłam okropnie w 2006 roku - nosiłam Levi Strauss model 525 rozmiar W30 L30.

Gdy w zeszłym roku chudłam po nieplanowanym przytyciu - wbicie się w te spodnie było dla mnie wielką frajdą. Wszem i wobec się chwaliłam, że się zmieściłam w spodenki typu "druga skóra". Do dziś pamiętam szampańskie bąbelki radości.

Przed ostatnimi światami Pan i Władca podstępnie namówił mnie do nowego zakupu. I on i córczę wciąż mi dokuczali, że mi spodnie spadną z tyłka na ulicy, że szwy się rozłażą, że prawa nogawka jest wystrzępiona na dole, że zblakły, że się wytarły, że powyciągane, że nie opinają ud.... Uległam z wielką obrazą. Bo czyż oni nie rozumieją, że urok dżinsów polega na zniszczeniu? Nie, nie rozumieją.

 

A w sklepie/sklepach okazało się, że tego modelu już nie szyją. Tylko nowocześniejsze. Lepsze. Przymierzałam, przymierzałam, nosem kręciłam. Kupiłam... No nie, kupiono mi w ramach prezentu pod-choinkowego - też levisy, ale model 529, rozmiar taki sam, 30/30.

A potem były święta. Nowy rok. Kilka imprezek żarciowych. Świadomie pozwoliłam sobie na rozpustę, na lekkie przybranie wagowe.

A w styczniu okazało się, że rozciągnięte i kochane 30/30 to jednak co innego niż nowe sklepowe 30/30. Wejść w nowe - weszłam. Nawet, po pomamrotanych inwektywach, poradziłam sobie z suwakiem. Nowe portki, nowy suwak, spokojnie, tak szybko nie pęknie. Na stojąco, z rozpaczliwie wciągniętym oddechem....  czemu nie, w lustrze wyglądałam nieźle. Ale o posiedzeniu czy tylko usiądnięciu albo tylko o nabraniu oddechu mowy nie ma.

Spodnie zostały wstydliwie upchnięte na dno szafy. Bo 30 na 30 w nowych spodniach to jednak nie to samo.

 

Marzec, czas powrotu do aktywności fizycznej. Kijki. Rower. Przekraczanie granic własnej wytrzymałości. Przekraczanie granic własnej wydolności.

W wielkim lustrze, gdy go mijałam, coś zauważyłam. Z profilu, moje ukochane spodenki nie leżą odpowiednio, nie obciskają wszędzie. Mam jakieś niechciane fałdy miedzy doopką a udami. I szukam paska spodniowego, bo czuję, że mi się zsuwają z bioder.

 

Przedwczoraj wyciągnęłam spodnie upchane na dnie szafy. Wbiłam się.... nie! ja je założyłam!!!!

Wczoraj miałam dzień odpoczynku od rowerka i od kijków. Co nie znaczy, żem odpoczywała. 6 godzin łaziłam po marketach, urzędach, biurach obsługi. Na obcasach. W NOWYCH PORTKACH.

W Erze mogłam usiąść. W urzędzie mogłam, siedząc, rozmawiać, pochylać się nad dokumentami. W mijanych witrynach widziałam babę w odpowiednio opiętych spodniach. Dwa razy widziałam mazisto-maślane męskie spojrzenia wbite w moje siedzenie.

Dzisiaj cały dzień (poza rowerem) w tych nowych gaciach paraduję. W przychodni, gdzie w gabinecie lekarskim zostałam rozebrana od góry - młodsza ode mnie pani doktorka mruknęła: ja to bym chciała mieć takie nogi.

Miód na duszę. Może nie będę ich zdejmowała?....

 

Dzisiaj na rower wystartowałam w cienkim dresiku na giczołach. Po 10 kilometrach poczułam stróżki potu na łydkach. Podciągnęłam dresik prawie pod pachwiny i tak jechałam. I tak z bankomatu z kolejką pieniążki brałam. I tak z sąsiadką pod blokiem gadałam. Gołe nożyny, wiatr we włoskach - na nogach, bo ciut odrosły.

Chyba trzeba wyjąc z pudła krótkie rowerowe szorty!

 

Acha, dziś wieczorem po dwudniowej nieobecności wraca Pan i Władca. Założę pod spód jakieś czarne satyny i koronki. Dresiki domowe won! Opięty róż sweterek z dekoltem. Paradować będę w nowych dżinsach. Biodrami pokręcę. Nie zmienię ich nawet po umyciu się. Nie zdejmę z siebie. Niech On to zrobi....




No i doopa!

Żeby nie było, że mi się wszystko układa! Przed 20 Pan i Władca zadzwonił. Z firmy. Ludzie nasi obok byli, słyszałam. Nie wraca!!!!! Mają jutro jeszcze roboty na 6 godzin. Rzeczywiście nie ma sensu, żeby do domu zaiwaniał 72 kilometry i jutro przed świtem znowu po ludzi jechał, znowu 72 km, i potem z ludźmi do Pilawy. Został spać w firmie, to dom mój były, na wsi, wsi dalekiej od szosy, wsi zabitej dechami...

Żałość. Żal. Smutek.

Wiec na kije. Przeleciałam na żałości niecałe 6 i pół kilosa. Zawędrowałam do rodziców, opowiedziałam im kilka sprośnych dowcipów, pożarłam dwie krówki, wycyganiłam od mamy żorżetową różowiastą apaszkę. W drodze powrotnej, w budzie pod domem, kupiłam buteleczkę. Bolsa małego. Plaster na rany duszy tęskniącej.

Siedzę i piję. Czytam pamiętniki. Samotność jest jak guz.

 

Zassane 1380, w tym 456 w procentach i soku jabłkowym

Spalone rowerowo 430... hihi, akurat te drinki

Spalone kijowo 392

Bilans: na plusie tylko 558 kcali. No, komóreczki fatowe, pora zdychać!!!

 

A intrygowanie obcisłymi portkami zostawię sobie na później....



a to moje paski na dziś


  • bbbbwro

    bbbbwro

    30 marca 2010, 20:40

    na zdrowie :)

  • jendraska

    jendraska

    30 marca 2010, 20:34

    z tym rozsądkiem to masz rację jak nie ma bata to trudno zachować;) Bardzo lubię jeansy tej marki też mam kilka, ale ja noszę rozmiar 31/30. Fakt, że wchodzę lekko i już trochę ponaciągane ale 30/30 to by mnie upinała chyba. Pozdrowionka i tak trzymaj:)

  • Anna1997

    Anna1997

    30 marca 2010, 20:27

    Az sie skrecam z zazdrosci ;) Udanego wieczorku!

  • haanyz

    haanyz

    30 marca 2010, 19:37

    hehe, czyli te spodnie byly wczesniej tylko wersja stojącą! A teraz masz i siedząca, a moze nawet sciągjacą?;-)))) Zrób mu niespodzianke i nic pod spod nie zakladaj, to sie chlopak zdziwi;-))) I potem bedzie ciagle myslal, patrzac na Ciebie w dżinsach - czy masz bielizne pod spodem, czy moze jej nie masz.....

  • zarowka77

    zarowka77

    30 marca 2010, 19:36

    i nic sie nie wydarzylo;p a czytalam i oderwac sie nie moglam;))

  • Diamandka

    Diamandka

    30 marca 2010, 19:36

    Twoje opowieści są super :) Gratuluję przebytych kilosów. Myślę o zmianie celu z 2000 na 3000 km hmmmm. Jak rozumiem rękawica została rzucona i się ścigamy :D Wyzwanie przyjęte :)

  • savelianka

    savelianka

    30 marca 2010, 19:32

    ja tez mam nowe dzinsy,rurki,w kture sie nie mieszcze,ale moze juz pora przymiezyc? jednak schudlo sie juz ponad 4kg? zainspirowalas mnie,jutro chyba to zrobie:)

  • dziejka

    dziejka

    30 marca 2010, 19:21

    poszłam sprawdzić jaki ja mam rozmiar he,he stara wariatka. I się okazuje że ja tez mam 30W/30L tylko wranglery.Kupiłam je w zeszłym roku jako spodenki dopingatorki . W zimie przeleły w garderobie jakos tak przestały sie dopinać ,ale teraz jest Ok też opinaja co trzeba . Milych wariacji 30/30.Pozdrawiam

  • jbklima

    jbklima

    30 marca 2010, 19:16

    .

  • baja1953

    baja1953

    30 marca 2010, 19:11

    Świetny wpisik;) Ja tez mam ukochane dżinsy...:) Rozumiem Cię i bardzo, bardzo gratuluję tych nowych, już dobrych 30/30 :) Jestem pewna, że Pi W doceni i odpowiednio uhonoruje...;) Miłego wieczoru:))

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.