Kiedy w końcu mi się uda?
Postanowiłam że tym razem będę konsekwentnie prowadzić ten pamiętnik. Może to pomoże, bo na razie motywacji brak. 10kg poszło jak batem strzelił. Ale ja nie widzę różnicy w swoim wyglądzie, nadal widzę taką gruba krowę jak wcześniej. Na nic się zdają zapewnienia że widać że schudłam, co z tego jak ja nadal czuję się tak samo gruba jak wcześniej. I denerwuje mnie fakt, że ubrania nie stały się aż tak luźne jak się spodziewałam, nogi wcale ładniej nie wyglądają. Nadal mam dwa podbródki, nadal fałdy na brzuchu, grubaśne ramiona. Skąd te kilosy mi zleciały? Teraz jest o wiele trudniej. Ciepło jest a w taką pogodę wbrew wszystkim znanej opinii że jest się bardziej aktywnym - ja nie mogę zmusić się do żadnego sportu. W zimie było mi o wiele łatwiej, na dworze mróz, nie było co robić to się przebierało w krótkie spodenki i bluzkę i żeby się rozgrzać to się ćwiczyło. teraz co zacznę cokolwiek robić, czy to skakanka, czy brzuszki, czy bieganie - od razu jestem spocona. Nie mogę. A z jedzeniem jest jeszcze gorzej. Jak było daleko do celu jakoś się motywowałam "Zobaczysz, schudniesz, wszystko się zmieni. będziesz mieć jeszcze większą ochotę na sport, na odchudzanie" a tu lipa. Coraz trudniej mi się zebrać. Są dni, takie jak dziś, co tylko siedzę i jem... I myśli: "Jutro zaczniesz wszystko od nowa"... I są takie, kiedy potrafię się opamiętać. Ale jest ich coraz mniej. I dlaczego moja waga tak bardzo się waha? W dniach, kiedy się pilnuję, dużo piję, mniej jem, pokazuje 70. A gdy już przyjdzie taki dzień, gdy skuszę się na coś większego, pokazuje nawet 73. I wtedy mam jeszcze mniejszą ochotę i dalej sobie folguje....
Początek
To nie mój pierwszy raz. Nie pierwszy raz się odchudzam, nie pierwszy raz jestem na Vitalii. Dotąd tylko się przyglądałam, czytałam. Teraz postanowiłam i ja założyć mój własny pamiętnik odchudzania. :) Mam do zrzucenia ponad 20kg. Nie marzę o jakimś cudzie (jednak doświadczenia pokazują że nie warto). Od jakiegoś czasu psychicznie przygotowywałam się na to co ma się zdarzyć. A więc: do lipca chciałabym schudnąć 15kg. Da się? Wtedy mam wesele koleżanki. Chciałabym tam się pokazać nowa, odmieniona.
Mój plan jest taki: Zero białego pieczywa. Zero ziemniaków (moje kochane fryteczki....:() Mniej słodyczy (dużoooo mniej - zamiast całej czekolady zjadłam tylko 3 kawałki). Mniej tłustego - odmówiłam zjedzenia tłustych oponek i przepysznych pierogów. Plus posiłki mniejsze. Musli (zdrowe??), ciemny chleb, owoce warzywa. Jeszcze dodatkowo ćwiczenia. Na początek skakanie na skakance (to mogłabym długo robić), brzuszki, inne ćwiczenia rozciągające. I kapsułki wiesiołka, o których dowiedziałam się tu, na Vitalii.
Tym razem mi się Uda!!