Dlaczego nikt mi nie powiedział, że wczoraj był Blue Monday?? Jeśli nie słyszeliście - podobno najbardziej depresyjny dzień w roku... U mnie się sprawdziło :P Lubię na coś zrzucić moje słabe samopoczucie, w tym przypadku winą obarczam "niebieski poniedziałek". Was też dopadł i zmęczył?
Od rana czuję się lepiej, nawet słoneczko wyszło, więc tak jakoś raźniej. Z robotą jestem trochę do tyłu, ale za to zapisałam się do przychodni. Teraz już tylko umówić się na badania i jedziemy z tematem zdrowienia i wracania do siebie. Będzie ok, no bo co ma nie być.
Odkurzyłam moje konto z dietą oxy, do której pierwsze podejście robiłam w połowie ubiegłego roku. Narzeczony też potrzebuje trochę zrzucić, razem łatwiej sobie poradzić. Poprzednim razem wytrwaliśmy 3 tygodnie, więc prawie dojechaliśmy do końca. Plany pokrzyżowały nam wyjazdy i nieoczekiwane zbiegi okoliczności, wiecie jak to jest :P
Dieta była całkiem w porządku, najbardziej podobało mi się, że można wymieniać posiłki i poszczególne składniki. Przez te 3 tygodnie udało mi się zjechać z 80 do 76kg, narzeczony ze 104 zjechał do 99kg. Uważam, że to całkiem niezły i zdrowy wynik. Tylko co z tego, jak potem znów nagrzeszyliśmy... :) I teraz trzeba walczyć od początku.
Planuję powoli wrócić do ćwiczeń. Macie jakieś sprawdzone filmiki z ćwiczeniami dla nieruchawych? Takie proste, na sam początek. Nie chcę się zniechęcić, jestem zwolennikiem metody małych kroków :) Do tego spacery i hula hop - już zapomniałam jak fajnie się kręci przy muzyce.
Do jutra!
P.S. Czuję się znów jak nastolatka :P Ostatni raz pisałam pamiętnik kilkanaście lat temu, pomagał mi poukładać myśli. A czytając go po przerwie nieźle się ubawiłam. Serio miałam takie problemy? :D