Pierwsze malutenkie sukcesy osmielaja :) Nawet nie chodzi o wage, a o trzymanie diety. Mysalalam, ze bez podjadania nie wytrzymam ani dnia, a tu ostatnie trzy dni wyszly mi calkiem, calkiem i nawet nie specjalnie myslalam o jedzeniu. Nadal nie wiem czym zastapic moje przedpoludniowe podjadanie, kiedy najmlodszy spi, a ja mam chwilenke dla siebie, ale moze wpadne na jakis pomysl.
Na razie weekend przede mna - trzeba wykombinowac jakis sensowny obiad, pozalatwiac milion spraw i w koncu nadrobic chociaz ulamek zaleglosci na uni. Wlasciwie trzeba by ze trzech osob, zeby to ogarnac. Dosc Internetu, wracam do skryptow :)