Pierwszy dzień w pracy
Było luźno. Niby robiłam to samo,ale stanowiska zostały tak zmodernizowane,że robię mniej. Kiedyś montowałam całą cewkę (jeśli komuś to coś mówi
) a teraz tylko przylutowuję przewody do cewki. Spoko. Jest jeszcze kilka znajomych twarzy, chociaż większość dziewczyn nie znam, bo przyszły,po moim odejściu.
Nigdy nie myślałam,że tak się będę cieszyła z powrotu do tej firmy.
Trzeba doceniać to, co się ma.
Jutro przechodzę na drugą zmianę. Jak dobrze pójdzie, ominą mnie nocki.:)
Bez Maćka jest jakoś cicho,pusto i nudno.... A wraca dopiero w niedzielę.
:) byle do przodu...
Wszystko zaczyna się układać.:)
Byłam dzisiaj na testach kwalifikacyjnych w moim starym zakładzie. Byłam najlepsza i z dwiema innymi dziewczynami zostałyśmy przyjęte.:) Zaczynam w poniedziałek. Jutro robię badania.
Moja mama jedzie do mojego brata na tydzień i zabiera ze sobą Maćka, bo nie mielibyśmy co z nim zrobić. Eh,ta instytucja babci....Jest nieoceniona.
A skoro dostałam pracę, może łatwiej będzie dostać się do żłobka.
Sesja już prawie zaliczona, zostało mi nieszczęsne BHP jeszcze, które mam zaliczyć w sobotę.
Waga sobie spada. Działa odżywka, a jest naprawdę pyszna, smakuje jak shake z maka.:)
Generalnie piję go tylko na kolację, ale naprawdę jestem zadowolona.
Wszystko się normuje, mam nadzieję, że tą pracę mi przedłużą....
Wreszcie jestem spokojniejsza....:)
Tylko jak ja wytrzymam tydzień bez Maciola.....:(
Heh...
Oglądałam wczoraj płyty z wesela, na którym byłam w październiku... Porażka.....Jak ja tam wyglądałam.... Boszzz....
Jak na razie dalej mam @ więc się nie ważę. Wiem jedno,że muszę się postarać do następnego zlotu.
Przydałoby się 100 mieć.
W poniedziałek idziemy do żłobka porozmawiać z panią dyrektor. Chciałabym, dać Maćka do żłobka od września, a w marcu już są zapisy.Ale bardzo ciężko się dostać....:(
Kolejny zlot w "Wadze"
Dzisiaj wyszło,że najmniej zgubiłam z całej grupy. Ale... dostałam okres, więc pocieszam się,że następnym razem, będzie lepszy efekt. Spokojnie mogę sobie odjąć kilogram.:)
Nie mogę się doczekać, aż mi spadnie poniżej 100. Eh... to będzie:)
Pierwszy przełom.:)
Od siłowni zaczęło bardziej boleć kolano...:( Ale i tak nie przestanę ćwiczyć!!!
Padam na pychol
Majster klepka ze mnie.Jeśli któraś z Was szuka ekipy budowlanej, to się polecam. Wczoraj pomalowałam mamie pokój, dzisiaj z Sebą pierwszy raz w życiu układaliśmy panele. I muszę przyznać, że ładniej nam wyszło niż poprzedniemu fachowcowi,który robił duży pokój.
Ależ jestem zdolna ;)
Tylko teraz kolana bym najchętniej odpięła....:/
Jutro rano siłownia. Fajnie, poczytam na rowerku socjologię, bo mam egzamin w piątek. I to pytania opisowe, a nie test. Od opisywania trochę się odzwyczaiłam, przez to,że wszyscy robią testy.
A waga magicznie stanęła....Mimo tych moich robótek domowych. Zobaczymy, może to chwilowe tylko.
Odkryłam pyszne dietetyczne gołąbki z ryżem i pieczarkami. Mniam:)
A teraz zmykam się położyć, bo wykończona jestem.
Musiałam coś napisać, bo wreszcie dorwałam się do komputera, przez dwa dni nie miałam neta.
Gorąco Was ściskam w ten mrrrroźny wieczór.
Nowiny.:)
Zostałam na forum pochwalona w "Wadze" za efekty. Na kolejnych spotkaniach wszyscy będziemy na tapecie.
Ja ostatnio trochę przesadzałam i nie chudłam. Siadłam na laurach?? Nie!!! Opamiętałam się i wróciłam na odpowiednie tory.
Byłam już 3 razy na siłowni. Dobrze się czuję ćwicząc.
Zrobiłam badania i okazało się,że mam za wysoki zły cholesterol. Na całe szczęście cukier mi spada.
Ale cholesterol mam zwalczyć tylko dietą.
Sesja idzie mi, że hoho... Zostały mi jeszcze tylko dwa egzaminy. Mikroekonomia i socjologia. Teraz już jestem spokojna, bo zaliczyłam matematykę.:) I mam z głowy i zaliczenie i egzamin.:)
Reszty da się nauczyć.:) Z resztą z matmy też już zakumałam.:)
Powiem Wam,że dobrze się czuję na uczelni. I ta sesja naprawdę sprawia mi przyjemność... Chyba mam coś nie po kolei...Hehehe
Trochę chaotycznie, ale jest.
Do "Wagi" mam jeździć co dwa tygodnie. A w czwartek ważenie.
Za to mój maluch był dzisiaj na szczepieniu i waży 12,5kg. Mój kochany klocuszek.:)
Siłownia
Jednak... zamiast basenu. Mam dużo bliżej i będę mogła chodzić częściej. Na razie planuję 3 razy w tygodniu. Wczoraj byłam pierwszy raz. Już czuję mięśnie:)
Jutro znowu idę. Tylko chyba po południu, bo mam trochę bieganiny. Ostatecznie pójdę w czwartek i piątek.
Fajnie się z tym czuję.
Jutro idę zrobić badania,min glukozę, cholesterol i TSH.
Instruktorka z siłowni pocieszyła mnie,że nie wyglądam na te moje 105. Dawała mi spokojnie poniżej 100. :)
Muszę zmolestować Sebę,żeby mi zrobił zdjęcia w bieliźnie i powieszę sobie ku przestrodze na lodówce.:)
Sesja w toku. Właśnie zaliczyłam przez internet prawo... Taka sprytna jest pani dr. Zerowy termin zdalny.
Jak na razie mam do poprawki ćwiczenia z matmy. A jak zdam na 3+,to nie muszę pisać egzaminu, na którym jest też teoria. Kuję ostro. Koleżanki już na mnie mówią kujon.
A ja po prostu chcę mieć wszystko z głowy.
Muszę przyznać, że ta sesja sprawia mi jakąś dziwną przyjemność. Trochę zmieniłam stosunek do tych moich studiów.
A za chwilę idę porozmawiać w sprawie pracy. W prawdzie na pół etatu, ale za to bliziuteńko i zawsze to będą jakieś pieniążki....
A ja się ruszę z domu.
Pozdrawiam Was cieplutko.
W czwartek kolejna wizyta w "Wadze":)
Rezultaty
Od wtorku 5. stycznia -1,7.Całkiem nieźle. Byle się tego trzymać. Byłam w końcu wypytać o siłownię, bo mam pod nosem. A na basen kawałek i jeszcze by trzeba było na bilety dokładać. Tak więc, jednak siłownia. Będę chodziła co najmniej 3 razy w tygodniu.
Na karnet zarobiłam sprzedając rzeczy po Maćku.
Nawet nie wiedziałam,że tak mi dobrze pójdzie to sprzedawanie...:)
Mąż pozwolił zainwestować w karnet na siłownię.:)
Wcześniej napisałam więcej, ale Maciek mi skasował. Teraz już nie pamiętam co tam pisałam...
Pozdrawiam Was serdecznie i trzymam kciuki również za Was.
Po spotkaniu z panią profesor.
Na razie miałam takie ogólne spotkanie.
Omówienie podstawowych zasad diety, aktywności fizycznej itd. Niby wszystko to już wiem, ale ciekawie się słuchało.
Potem spotkanie z panią dietetyczką, ale tylko podliczenie kalorii zjedzonych dnia poprzedniego.
Cóż...
Ale dwa dni już się trzymam.
Dostałam dzisiaj okres,więc czuję się na razie jak bania...
Wróciłam do prowadzenia dzienniczka (zalecenie). 26go mam spotkanie z moją grupą wsparcia. I ma być wtedy psycholog i rehabilitant. Zdecydowałam się na grupę, nie na indywidualne leczenie, bo grupa zawsze jakoś motywuje.
Mogłam wziąć receptę na Meridię,ale nie chciałam. A drugi lek, zmniejszający wchłanianie tłuszczu kosztuje 230zł...Odpada więc.
Od przyszłego tygodnia zapisuję się na basen. Będę chodziła dwa razy w tygodniu. Na razie nie stać mnie na więcej.:(
Mam teraz trochę zajęcia, bo już zaczynami się sesja, więc zamiast jeść uczę się.:)
Dzisiaj już zaliczyłam mikroekonomię.:)
Jutro mam dzień .... 2 kolosy i egzamin zerowy. W tym kolos z matmy.
Urwałam się właśnie,żeby się pouczyć w spokoju,bo mały u mojej mamy.
Trzymajcie jutro kciuki.
:)
Nowy rok.
Czy będzie lepszy niż poprzedni?
Na to liczę.
Plany na ten rok:
1. Znaleźć pracę ( i ją utrzymać )
2. Zmienić raz na zawsze sposób odżywiania (mam nadzieję,że w tym pomoże mi poradnia)
3. Zapisać Maciusia do żłobka
4. Uwierzyć w siebie
5. Zaliczyć 1 rok studiów
To najważniejsze właściwie. Jeszcze powinnam napisać " ustawić męża";) Ale to akurat dużo zależy od niego, czy się zmieni....
W każdym razie, życzę nam wszystkim, żeby był to rok pełen radości i sukcesów!!!
Jutro postaram się wpisać z jakim balastem weszłam w ten rok....a jest tragicznie....