Został miesiąc...
Wg terminu z usg. Jest mi już bardzo ciężko. Coraz częściej boli mnie dół brzucha i mam jakieś dziwne skurcze tam w środku. Dobrze, że dzisiaj idę do pani doktor, to o wszystko ją wypytam. Zobaczymy też, co tam w środku wyprawia dzidzia.:)
Zrobiła badania i wyszły mi okropne wyniki moczu. Z glukozą, krwią, jakimiś ciałami ketonowymi i bakteriami. Na drugi dzień zrobiłam znowu i wszystko jest ok. Albo ze mną działo się coś dziwnego, albo coś pokręcili w laboratorium. Jeszcze muszę zrobić wymaz bakteriologiczny i wassermana i koniec z dziwnymi badaniami.;)
Z jednej strony wydaje mi się, że to już tak blisko...a z drugiej, że jeszcze tak daleko.
A potem to już wszystko będzie zupełnie inaczej....
Pokoik praktycznie gotowy. Dzisiaj przepiorę rzeczy dla dzidzi i wreszcie będę mogła je pochować do komódki.:) Taki ładny ten pokoik, najładniejszy w całym domu.:) To dobrze. Niech dzidzia dobrze się w nim czuje.:D
Po zakupach
Chociaż nie kupiliśmy wszystkiego. Zaraz wskakuję na allegro i tam kupię min, prześcieradełka. W hurtowni mieli po 20zł od sztuki, na allegro 12zł. Jest różnica, a teraz każdy grosz się liczy.;)
Za to mamy zapas chusteczek pielęgnacyjnych, bo kupiliśmy aż czteropak. Wychodziło taniej o 2zł od opkaowania.Eh... ale ze mnie materialistka co.;) Wszystko liczę i przeliczam.:)
Pokoik już pomalowany do końca. Moje kochanie pomyło dzisiaj okna, jutro babcia przywiezie nam firanki i zasłonki(taką nam zrobiła niespodziewajkę:)). Będzie można złożyć łóżeczko i będzie czekało. Ubierać na razie nie będę, bo się zakurzy, a poza tym, nawet nie mam jeszcze pościeli.:)
Za to w szafie coraz mniej miejsca, ale to tylko do czasu, jak kupimy komódkę. Wtedy wszystko w niej upchnę.:)
Eh...:) Moja przyjaciółka wyśniła sobie ostatnio swoje zaręczyny, a wcześniej śniło jej się, że urodziłam dziewczynkę. :D Ciekawe, czy taki z niej prorok.:)
Zobaczymy niedługo... A czas leci...
Lipiec
No i mamy już lipiec. Teoretycznie, 28. lipca będziemy mieć już pełną ciążę, bo skończymy 37 tydzień. A do pierwszego terminu został nam miesiąc i 10 dni... Ciekawe...
Torba już częściowo spakowana. Jutro jedziemy na zakupy i uzupełnimy braki w rzeczach dla mnie i dla dzidziusia. :) Super.
Okazało się też, że chyba będziemy mieć wózek po Kubusiu, bo bratowej trochę ciężko z tym, który mają. A Kubuś już się nadaje do spacerówki. Fajnie. Bo jeden wydatek mniej czy dla nas, czy dla dziadków.;)
Chociaż trochę mniej frajdy będzie, ale akurat z tej frajdy moge zrezygnować. A wózek jest naprawdę świetny. Nawet chciałam kupić taki sam na początku.:)
Z brzuchem ciężko... Coraz bardziej. A koleżanka dzisiaj stwierdziła, że wyglądam na bliźniaki.;) I że trochę mi opadł. Ale do opadania, to jeszcze czas mamy...:)
Życzę kochanym brzuchatkom szczęśliwego rozwiązania w tym miesiącu. A całej reszcie pięknego, wakacyjnego lipca.:)
Usg nie było.
Będę miała robione chyba ostatnie 10. lipca. Miałam iść dopiero za miesiąc, czyli koło 20. lipca, ale moja pani doktor idzie na urlop. Ciekawe, czy po jej urlopie jeszcze będzie okazja do wizyty.;)
Jak na razie zauważyłam zmianę ruchów dzieciątka. Już tak nie pedałuje jak wcześniej, tylko lubuje się we wbijaniu mamie różnych części ciała. Rozpycha się najnormalniej mówiąc.:)
Wczoraj dostałam od koleżanki przewijak na łóżeczko. Trochę uszkodzony, ale kupię na niego pokrowiec i będzie ok. Pokoik prawie pomalowany. Musimy dokupić farbę, ale na razie braki w kasie na to nie pozwalają.
Nie wiedziałam, że będę potrafiła przeżyć np. 4 dni za 20zł... Ale od lipca będzie lepiej...
Będę musiała w lipcu zrobić trochę zapasów. Ugotować jakiś bigos, pierogi, krokiety i wszystko pomrozić. Żeby Sebastian potem nie umierał z głodu.;)
Coraz mniej mam siły i coraz mniej mi się coś chce. A z drugiej strony, w domu strasznie mi się nudzi.
Poprzeglądałam znowu ubranka, posegregowałam trochę. Parę rzeczy muszę jeszcze uprać, ale poczekam na komódkę i wtedy do niej już wszystko wpakuję.
A w lipcu same zakupy. Łóżeczko i materacyk, komódka, spanko do małego pokoju, żeby drugie mogło dychnąć, i jeszcze kilka drobiazgów dla bobasa i dla mnie do szpitala.Eh... Z jednej strony to cieszy, a z drugiej martwi. Ale wiem, że damy razem radę.:)
Udanego weekendu.:)
I po szkole rodzenia...
Wczoraj ostatnie zajęcia... Dostaliśmy zaświadczenia, pełno próbek, była pani z banku krwi pępowinowej. Fajna rzecz, ale bardzo kosztowna...:(
Dostaliśmy też z Bebilonu bardzo fajny albumik na pierwszy rok życia dziecka.:) Super.Nie mogę się doczekać, kiedy wkleimy pierwsze zdjęcia.:) Ale jeszcze trochę muszę poczekać.:) Właściwie to naprawdę nawet nie wiem ile... Bo czym mam myśleć o wcześniejszym terminie, czy późniejszym....???
Teraz tylko zmobilizować się do ćwiczeń, które wykonywałam na szkole i będzie dobrze.:)
Aaa zaczęłam "studiować" książkę Zawitkowskiego, bo rodzice mi przywieźli od bratowej... Z niego to jest magik....;)
Ciekawostka.
Przestało mi przybywać na wadze. A brzuch urósł o 2 cm. Ale to dobrze, bo znaczy, że maluszek rosnie, a ja maleję.:) Te moje 20kg na plusie, to i tak za dużo jak na moją wagę. Mam nadzieję, że maleństwo pomoże mi zrzucić ten balast.
W czwartek kończymy szkołę rodzenia. Trochę szkoda....
Wczoraj za to Sebastian załapał się na mycie pseudo bobasa, a ja na ubieranie... To nic, że zapomniałam po kąpieli założyć bobasowi pampersa.;) Ubieranie mnie przeraża, nawet lalki...;) Ale już znam chociaż podstawy i pewne "chwyty";). Nauczyliśmy się też specjalnego chwytu, przy przewracaniu dzidziusia, żeby mu umyć plecki.:) Ha, nawet wiem, jak ma wyczesywać włoski, żeby się nie zrobiła ciemieniucha... Tyle teori... Zobaczymy, jak będzie w praktyce...:)
Jutro wracają moi rodzice z urlopu, więc nie będzie mnie tu tak często, bo wracamy do siebie, a my nie mamy podłączonego internetu.
Przywiozą za to moją bratową z kochanym Kubusiem.:D Będę miała na kim trenować.:) Tyle, że Kubek waży "trochę" więcej niż niemowlaczek, bo już pewnie nawet więcej niż 9 kg. Ale ma już 5 miesięcy, a do drobniutkich ( jak widać na zdjęciu ) się nie zalicza... Jest przecudowny.
Wczoraj miałam sen. Dosyć często powtarzający się.
Nigdy nie śnił mi się poród. Czasem już urodzone, większe dziecko. Ale ostatnio, bardzo często śni mi się, że dzidziuś mnie kopie i widzę odbijające się na skórze stopy, rączki. Do tego stopnia, że mogę policzyć paluszki.Hm...
Tak sobie myślę, że może kopie mnie, gdy śpię i stąd te sny.
A zostało nam już 8 albo 9 tygodni... Niby dużo, ale mało... A tyle jeszcze jest do zrobienia.... Przerasta mnie to momentami i miewam chwile załamania. Zarzucam sobie dużo rzeczy. Np to, że jestem na świadczeniu i nie mogę dorobić nadgodzinami, i to, że źle gospodaruję.... Eh... tym Was nie będę zamęczała.
Nie mogę doczekać się jutra, jak spotkam się z Justyną i Kubusiem. Trochę ją pomęczę pytaniami.;) Tylko co tu im ugotować na obiad... Po takiej wyprawie z Suwałk to będą głodni jak wilki(moi rodzice, bo reszta ekipy dołącza w Wawie)... Może zaraz znajdę na necie coś nowego.
Miłego tygodnia.
Trochę rozrywki.
Byliśmy wczoraj na plenerowym koncercie Piotra Rubika na cześć Jana Pawła II. Pięknie śpiewali.... Maluchowi też się chyba podobało, bo kołysany grzecznie spał w brzuszku. Potem troszkę zaczął się wiercić, ale może zmieniał boczek.;)
Nie wiem, czy mam tak przez tą ciążę, czy poprostu tak na mnie działają utwory Rubika, ale bardzo się wzruszam przy niektórych.
Przy "Psalmie dla Ciebie" to normalka.:)
Oczywiście naspotykaliśmy pełno znajomych Sebastiana, bo to jego osiedle. Brzuch został pobłogosławiony przez wszystkich.:) Jeden kolega zaczarował, żeby się urodził piłkarz, albo chociaż sportowiec.;)
Naprawdę było fajnie. Chciałabym kiedyś wysłuchać ich koncertu w jakieś auli z piękną akustyką, albo w jakiejś katedrze. Byłoby pięknie....
Dzisiaj może wyciągnę mąża :) do Ikei, żeby pokazać mu, którą komodę wypatrzyłam do pokoiku.:) Zobaczymy też wersaleczki.
Zmykam, bo młode ma jakieś ale do siedzenia w tej pozycji.:)
Miłej niedzieli.:D
Spaaaaaćććććććććććććć!!!!!!!!!!!!
Masakra. Całą ciążę nie miałam jak teraz. Jakbym nie spała całą noc. A jak już się położę, to nic z tego....
Wczoraj w szkole było o połogu i oczywiście ćwiczenia. Jakoś mnie uspokajają te zajęcia i samego porodu tak się nie obawiam na razie. Bardziej się boję tego, co będzie potem.
A w poniedziałek będziemy kąpać "bobaska".;) Hehehe. Zabawnie pewnie będzie.:) Jeszcze tylko dwa spotkania nam zostały. Szkoda, że tylko tyle. Zabawnie bywa. Ale pewnie później to nawet nie miałabym siły, ani chęci.:)
Idę się jakoś rozbudzić. Tylko jak.....
Dla poprawy nastroju...
...poszłam sobie we wtorek do fryzjera. A dzisiaj zafarbowałam sobie włosy taką farbą bez amoniaku. Właściwie to prawie jak szampon, bo się zmywa.:) Zaszalałabym z kolorem, ale na razie nie ma co, bo jeszcze potem nie będzie kiedy zrobić odrostów. Tak więc, zdecydowałam się na mroźny kasztan, czy jakoś tak. I nawet fajnie wyszło. Chociaż dużej różnicy nie ma.
Zaczynam zamęczać moją bratową i koleżankę, która rodziła w tamtym roku różnymi dziwnymi pytaniami. Czyżby dopadło mnie "gniazdowanie"?:)
Zastanawiam się nawet nad tym czy kupować pościel z wypełnieniem. Bo przecież na razie dzidziuś nie może spać na poduszce, a przy takich upałach nie będzie mu za gorąco pod kołdrą??
Ale chyba jednak kupię. Jak nie teraz, to potem się przyda. A na allegro są całkiem fajne zestawy.
Dostaję też powoli świra na punkcie wózków i fotelików do auta.;)
A tak wogóle... to na który termin ja mam teraz patrzeć?? Na ten z usg, czy ten z miesiączki???:> Oto jest pytanie.:)
Po wizycie u okulisty.
Ho ho... czego to ja nie mam... Poza wrodzoną zaćmą, posiadam jeszcze astygmatyzm.
Wg pani okulistyki nie jest to wskazaniem do cesarskiego cięcia. Zobaczymy za 1,5 tygodnia, co na to moja pani ginekolog. Ale mam nadzieję, że ma podobne zdanie. Mimo wszystko, chciałabym spróbować rodzić naturalnie....