Miała być dieta, był wykupiony świeżo nowy abonament vitalii, plan ogolnie jakis byl... cos nawet sie udawalo:).... az tu nagle dzisiejsza (po ok 7 miesiacach) waga wynosi juz nie poniżej 69kg, lecz 93kg....;O
Wynik życia, choć powód też okazał się życiowy... a więc szybki zimny prysznic po powrocie z wakacji.... dwie czerwone kreski... wymarzona reakcja: ja cała w zachwycie, partner lekko oszołomiony, lecz za chwilę też raduję się ze mną...
Prawda była nieco inna... przecież... antykoncepcja itd.... jak to??!!
Przez najbliższe chwile miałam łzy w oczach i cały świat chyba wywrócił mi się do góry nogami.... milion pytań... przecież tyle rzeczy mamy do skończenia, nie kupiliśmy domu.... z niczym nie zdążyliśmy, propozycja kontraktu w firmie... jednym słowem załamka...
a partner nie dowierzał, lecz był pokojowo nastawiony...
tak więc wyrzućmy piękne scenariusze na przyszłość do śmietnika... życie zaskakuje... i emocje biorą górę... !!! Guzik prawda z idealizowaniem swoich marzeń! życie to nie bajka!
W końcu jakoś doszłam do siebie... znajomy, który wiele lat stara się o maleństwo... (a jest znacznie bardziej wiekowy niż ja) uświadomił mi jak wielkie szczęście mamy i jak wiele by dał, by być w naszej sytuacji... mimo, że nie byliśmy ze sobą długo, to byliśmy nierozłączni, przecież naprawdę się kochaliśmy... nie kupiliśmy domu, ale na wynajmie mieliśmy odpowiednią ilość pokoi dla maluszka, a praca... trzeba było zataić ciążę, no i ,,, później 100 procentowa ochrona przed zwolnieniem do porodu:) jakoś wszystko się udało:)
Na dziś dzień ... wybił 29 tydzień.... jeszcze troszkę przede mną... nadal pracuję, choć kręgosłup ledwo już na to pozwala... waga wzrosła drastycznie... są rozstępy i cellulit...ale nie płaczę... taka moja natura... a przecież po...rozpocznę walkę... są już jakieś zabiegi, lasery i inne:) wtedy będzie powód do wzięcia się w garść...
Ciąża- stan błogosławiony.... chyba tylko gdzieś głęboko w głowie... całą ciążę od początku przechodzę ciężko... wymioty, zgagi, biegunki, zasłabnięcia.,.. i tak wymieniać można długo.. każde opisane możliwe dolegliwości znam dobrze.... marzę już, aby dotknąć własnych stóp, czy nie sapać kładąc się do łóżka, od dawna mam problemy ze snem, więc ciągle zmęczona i nie wyspana, a pracować wciąż trzeba...
Pragnę jedynie, aby dzidziuś był zdrowy:) my wszystko przecież jakoś przetrwamy.. :) a po ciąży będę potrzebowała bardzo dużo wsparcia, aby zrzucić zbędne kilogramy!! najważniejsze, że już GO kocham i czekam:**!