Zawsze miałam nadwagę i podejmowalam próby odchudzania z lepszym i gorszym skutkiem. Jednak nigdy wcześniej nie doprowadziłam się do takiego stanu jaki mnie otrzeźwił na przełomie listopada i grudnia minionego roku. Szwankowało mi zdrowie, podwyższyło się ciśnienie, bolał kręgosłup, stawy, nie miałam siły, energii. Waga wskazała 115 kg i to był kubeł zimnej wody.Postanowiałam, że tak żyć nie chcę,tak być nie może. Miałam 28 lat a czułam się jak wrak a przecież powinnam żyć pełnią życia. Wtedy zmieniłam dietę na zdrowszą, ograniczylam tłuszcze, słodycze i zaczęłam się ruszać. Początki były trudne, kilka lat zaniedbań dawało o sobie znać ale walczylam. Początkowo stawiałam na lekką rozgrzewkę i pilates. Gdy już trochę nabrałam kondycji i nie umierałam bo 5 minutach ćwczeń dorzuciłam do tego ćwiczenia na orbitreku, 3-5 razy w tygodniu po 40-50 minut. Efekt taki, że w kwietniu moja waga wskazywała 96 kg.Pod koniec maja było 92 i byłam mega szczęśliwa. Tyle zgubić. Widać było, że zeszczuplałam ale mimo wszystko nadal jeszcze tych nadprogramowych kg było tyle , że wiedziałam, że walka musi dalej trwać bo jeszcze nie wyglądam tak jakbym chciala. Niestety czerwiec i niemal cały lipiec to sytuacja rodzinna, która zmusiła mnie do opieki nad chorą osobą i wychodziłam z domu rano,wracalam wieczorem, wykończona i nie mialam czasu na ćwiczenia. Na szczęście waga stanęła w miejscu i nie rosła. W minioną sobotę okazało się, że mam znowu czas, mogę ćwiczyć. Waga pokazała 93 kg i od soboty znowu aktywnie działam, orbitrek i pilates. Dużo już straciłam ale jeszcze wiele przede mną. Założyłam tu dlatego konto by móc dzielić się moimi perypetiami, komentować Wasze i dawać oraz dostawać motywacyjne kopy :) DAMY RADĘ ! :)
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.