Oj widzę, że kryzys zaatakował. Siła woli zaczyna opadać. Na szczęście mam delikatne wsparcie od strony rodziny jednak to nie oni zmagają się z ćwiczeniami i koniecznością odrzucenia ulubionych potraw ;(
Dziś nic pozytywnego - ale już nie długo zaczyna się nowy tydzień, może jakoś uda się przezwyciężyć ten przeklęty kryzys. Najgorsze, że do tego dochodzi ciągłe przemęczenie i brak możliwości odpoczynku, jak był urlop łatwiej było się zmagać z porami spożywania posiłków oraz z fizycznym wysiłkiem - teraz po prostu nie ma na to energii, a tak wiele jeszcze do zrzucenia