Najgorsze są pierwsze dni, bo nie wiadomo od czego zacząć... Od tyg. się odchudzam i tak jak się dzisiaj zapisałam to moja waga wynosi aż 90... wstydzę się nawet to zapisać, ale to jest szczera rzeczywistość...
W wielkim skrócie to kiedyś jak dla mnie to super wyglądałam, co prawda to najmniej przy moim wzroście 1.65 to ważyłam około 68 kg, ale wtedy też dużo ćwiczyłam i mogłam się pochwalić moim ładnym brzuszkiem.... dziś niestety to tylko wspomnienia.
Kobieta zmienną jest, postanowiłam, że z powrotem wracam do obiegu, tzn. będę na diecie, od tyg chodzę na siłownię i znów będę się ładnie ubierać... ale to nie tylko o to chodzi
:(
Byłam u lekarza ginekologa, i ponoć za dużo wazę a z mężem staram się o dziecko, brakło mi odwagi żeby się przyznać do tego Mojemu lubemu... mam nadzieję, że uda mi się jakoś samej najpierw stracic troszeczkę, czyli jakieś 5 kg oczywiście na początek :)
Na śniadanie zjadłam bułkę, bo akurat u mamy byłam i nie było nic innego
na drugie to było pół jabłka
na obiad to warzywa mrożone z gotowanym kurczakiem
a na kolację to 2 kromki chleba razowego z pastą rybną według mojego wykonania