Nie ma co ukrywać moim najgorszym wrogiem w utrzymaniu diety i jednocześnie moją największą słabością była, jest i chyba zawsze będzie czekolada.
Dziś w pracy poproszono mnie o znalezienie i zamówienie czekoladek reklamowych, więc cały dzień patrzę na słodycze, porównuję smaki i się rozmarzam.
Poczułam się trochę jak alkoholik w barze i zaczęłam myśleć, ze w zasadzie my - ludzie odchudzający się mają nawet gorzej. Alkoholicy są w stanie całkiem odrzucić alkohol, nie chodzić do miejsc, gdzie sprzedawane są drinki itp.
A my? W kazdym biurze częstują ciasteczkiem, cukierkami, czy czekoladką, bo niskie ciśnienie, bo ktoś upiekł, bo urodzinki i nie wypada odmówić. W każdym paśmie reklamowym znaleźć można mnóstwo spotów o pysznych czekoladkach, żelkach, nutellach itp...
Ciężko mi dziś....
Też tak macie?