Czesc kochane!
Na poczatku musze sie przyznac ze juz w drugi dzien zawalilam sprawe... Skonczylam prace o 14:30 po czym poszlam do miasta i niestety przegapilam obiad. Niesamowicie zglodnialam i zjadlam na miescie cos na co nie powinnam byla nawet patrzec! Ale dzis jest juz o wiele lepiej, poza faktem ze mam ogromna ochote na slodycze. Oczywiscie trzymam sie diety (jedna wpadka wystarczy), i szczerze powiedziawszy jestem z niej bardzo zadowolona! Posilki sa smaczne, a co najwazniejsze, nie zajmuja mi one duzo czasu a to jednak dla mnie bardzo wazne. W piatek pierwsze wazenie, mam nadzieje ze zgubilam co najmniej kilogram. Wystarczajaco by mnie zmotywowac do dalszego dzialania. Poza tym, mam cholernie duzo nauki i zbyt malo czasu... Za miesiac egzaminy, a ja dopiero teraz zaczynam nauke. Nie wiem za ktorym razem naucze sie, by nie zostawiac wszystkiego na ostatnia chwile
Moj wpis jest tak chaotyczny ze nie ma co dalej dzis pisac, jestem tak cholernie zmeczona ze moj mozg chyba przestaje powoli pracowac. Mam nadzieje ze trwacie w swoich postanowieniach i idzie Wam duzo lepiej niz mnie (w szczegolnosci jezeli chodzi o cwiczenia, do ktorych nie moge sie jakos zmotywowac). Wiec ruszam swoj tylek i zabieram sie za cos pozytecznego, i moze nawet uda mi sie dzis cos pocwiczyc. Udanego wieczoru
(A na koniec taka mala motywacje, do dalszej walki z kilogramami-> znalazlam przed chwilka, i powiem szczerze ze zmotywowalo mnie do dzialania :) )