Pewnie nic strasznego, ale się boję zasad.
Bo ja, wpieprzałam podczas tych 17 dni batoniki (oczywiście te light, dla osób na diecie, z błonnikiem itd....), dzisiaj nawet malutki kawałeczek babki piaskowej, jadłam białe pieczywko, mimo że mało, ale było, dzisiaj na obiad jeden naleśnik z twarogiem lekkim, w środku brzoskwinie, na zewnątrz polane czekoladą. Ale bardzo małego wzięłam, i tylko to na obiad.
A na 2 śniadanie zjadłam małą kulkę loda.
I mimo to, stanęłam na wadze, po 2 śniadaniu! a ważyłam o 0,2 kg mniej niż w piątek.
I nie jem tak codziennie. Dzisiaj tak na słodko, normalnie jeden batonik i koniec, ale jest tam jednak wciśnięty, prawda?
Teraz się zacznie, czarne pieczywo... Chyba w ogóle zrezygnuje z tego. Bez chleba da się żyć...
Po prostu nigdy nie lubiłam i nawet nie staram się polubić! Basta!
Od jutra prawdopodobnie pożegnam się z moją drugą połówką jaką jest
cukier i produkty z cukrem zawarte.
Nie chcę tego rozwodu... On tego pewnie też nie chce... Biedny cukier, zranię jego serce...
To nie moja wina, kochany mój ;( To osoby trzecie. Za może parę miesięcy do ciebie wrócę...
Kocham cię! Będę czekać....