Informacje podstawowe
Płeć | Kobieta |
Wiek | 47 lat |
Miejscowość | Wrocław |
Wzrost | 156 cm |
Masa ciała | 65.20 kg |
Cel | 54.00 kg |
BMI | 26.79 |
Stan cywilny | Zamężna |
Wykształcenie | Wyższe |
Aktywność zawodowa | Powiem później |
Dzieci | Tak |
Opis użytkownika
Jestem młodą mamą (przede wszystkim stażem, mam 15 miesięcznego synka). Pracuję zawodowo, jestem nauczycielem w
kolegium nauczycielskim. Z zamiłowania i wykształcenia jestem humanistką, kocham książki,staram się dużo czytać.Lubię również kino (choć ostatnio czasu na nie bardzo mało). Mąż zaraził mnie pasją do pieszych wycieczek, ale niestety od urodzenia dziecka jakoś nie było czasu na wyprawy. Teraz, wraz z wiosną, zamierzamy wrócić do wypadów za miasto. Przed ciążą jeździłam również na rowerze. W ciąży przytyłam 9 kg, które w ciągu kilku dni straciłam. Powodem był potworny stres - miałam problemy z karmieniem synka, mały miał infekcje, podejrzewano u niego poważne choroby (na szczęście nic się nie potwierdziło i dziecię jest zdrowe jak rydz). Po wyjściu ze szpitala niemal natychmiast zaczęłam z synem spacerować, odbywaliśmy dwie długie przejażdzki dziennie, na dodatek mieszkałam wówacza na poddaszu bez windy, więc kursowałam z małym kilka razy dziennie po schodach. Po macierzyńskim wróciłam do pracy. Do pracy i z powrotem chodziłam na piechotę. Ruchu miałam sporo, a mimo to przytyłam. Jak to możliwe? Otóż, miałam tyle zajęć, że nie miałam czasu na przygotowywanie sobie posiłków i jadłam byle co. Na spacerze z małym: drożdżówkę i coca colę,podjadałam między posiłkami. Na efekty czekać nie było trzeba- teraz ważę o 5 kg więcej niz przed ciążą. Nie podobam się sobie z tymi dodatkowymi kilogramami. Druga sprawa: muszę kupić na wiosnę trochę nowej garderoby i wolałabym ją kupić w mniejszym rozmiarze.
Sukcesy i porażki w odchudzaniu
Do tej pory właściwie się nie odchudzałam. Od lat wszesnoszkolnnych byłam lekko przy kości, ale jakoś specjalnie mi to nie przeszkadzało. Nie lubiłam ruchu, wolałam siedzieć i czytać, czytać. 6 lat temu poznałam mojego obecnego męża i on zaczął mnie uaktywniać: chodziliśmy raz w tygodniu na basen i siłownię, dużo jeździliśmy na rowerach, chodziliśmy na długie piesze wycieczki. I właściwie nie zauważyłam, kiedy schudłam. Do ideału trochę mi brakowało, ale wyglądałam dużo lepiej. Jedynym wyrzeczeniem było odstawienie słodyczy, ale szybko przestało mi ich brakować. Nigdy nie zdobyłam się na bardziej restrykcyjną dietę, bo miałam wciąż w pamięci anoreksję mojej siostry. Za nic nie chciałam przechodzić przez to, co ona. Wszystko zmieniło się po ciąży. Nie w czasie ciąży, bo wtedy przytyłam 9 kg, które najpierw udało mi się stracić, a potem większą część z nich odzyskać.