Informacje podstawowe
Płeć | Kobieta |
Wiek | 43 lat |
Miejscowość | Krosno Odrzańskie |
Wzrost | 167 cm |
Masa ciała | 88.50 kg |
Cel | 55.00 kg |
BMI | 19.72 |
Stan cywilny | Zamężna |
Wykształcenie | Wyższe |
Aktywność zawodowa | Praca biurowa |
Dzieci | Tak |
Opis użytkownika
Szalona, nieco rozmarzona realistka, obserwatorka świata. Fanka Andrzeja Piasecznego, Agnieszki Chylińskiej, twórczości Sanah. Miłośniczka muzyki wszelakiej, książek, ogrodniczka itd...
Sukcesy i porażki w odchudzaniu
Dwa razy podejmowałam próbę odchudzania. Zawsze byłam osobą raczej szczupłą, ale wiadomo, że jak lata lecą i poczucie obowiązków zajadane jest pysznościami to ciałko rośnie. Niestety moja waga urosła i w moim życiu pojawiła się koleżanka, która mnie namówiła do spróbowania diety, bo jak się wyraziła: "To działa. Kupujesz abonament, dietetyk układa Tobie menu i Ty sama decydujesz co jesz, bo możesz dobierać posiłki." Pomysł wydał mi się ciekawy o tyle, gdyż obserwowałam, że Ewa chudnie. Postanowiłam spróbować. O dziwo nie było ciężko zrzucić wagę, bo z początku kilogramów ubywało, a ja zaczynała mieścić się w stare sukienki i podobać się sobie. Koleżanki z pracy spoglądały na mnie z zachwytem i to się czuło. Byłam szczęśliwa. Byli i tacy, którzy przypominali mi, że "wagę może łatwo zgubić, ale czy nie boisz się efektu jo-jo?" Była pewna, że mam na tyle silną wolę, jestem szczupła, więc tak pozostanie już zawsze. niewielkim wysiłkiem (mobilizacją przygotowywania regularnych, zdrowych posiłów bez zbytnich treningów samą dietą) da się uzysyskać szczupłą sylwetkę i osiągnąć swój cel. Pokusy czają się wszędzie, a ponieważ jestem osobą towarzyską nie dostrzegłam jak szybko nadeszły dni w których coraz częściej folgowałam swoim zdrowym nawykom i zaczynałam towarzysko spożywać alkohol, a co za tym idzie przekąszać moje ulubione ostre przekąski... Ciałko rosło z dnia na dzień, aż w końcu dostrzegłam, że ubrania robią się coraz większe i większe. Na dodatek lato się zbliżało... Olaboga!!!!!! Wykupiłam dietę po raz drugi, dostałam też na prezent bieżnię, która nie miała stać się wieszakiem na ubrania, ni zarastać kurzem. W diecie wytrwałam parę miesięcy, schudłam 5 kg, nie osiągnęłam zaplanowanego celu, bo przecież nie opłacało mi się wykupywać abonamentu z uwagi na zbliżające się imprezy rodzinne i okazje do zjedzenia pyszności (pomyślała, że tym razem może mniej ich zjem i uda mnie się zachować uzyskaną wagę). Tu znów pojawił się "ZONK". Waga znów wróciła.... Muszę zatem spróbować swoją walkę ze zdrowymi nawykami, bo nic mnie już nie tłumaczy, jeśli jeszcze być piękna ( w sensie nie mieć coraz więcej kompleksów), muszę wziąć się za siebie!!! Przybywam, bo życie nieubłagalnie pędzi i czuję, że ubywa mi szansy na bycie w pełni szczęśliwą. Czas zająć się sobą, bo "dzieci" i inne obowiązki, to nie jest wymówka. Dwa lata zmarała moja ukochana mama, która przed śmiercią mi powiedziała: "nie popełniaj mojego błędu". Ona poświęciła swoje życie rodzinie...