Informacje podstawowe
Płeć | Kobieta |
Wiek | 41 lat |
Miejscowość | Kraków |
Wzrost | 160 cm |
Masa ciała | 109.00 kg |
Cel | 100.00 kg |
BMI | 42.58 |
Stan cywilny | Zamężna |
Wykształcenie | Wyższe |
Aktywność zawodowa | Inna |
Dzieci | Tak |
Opis użytkownika
W telegraficznym skrócie... Kaśka (32l) - żona i matka. Na co dzień zabiegana, w weekendy jeszcze bardziej ;) Na zewnątrz niepoprawna optymistka, ale "co w jej głowie siedzi, wiem tylko ja". Potrzebujesz pomocy - pisz, dzwoń, przyjdź... czynne 24h.
Sukcesy i porażki w odchudzaniu
Sukcesy i porażki.
O tym mogłabym spłodzić co najmniej trylogię. W zasadzie to nie pamiętam kiedy się nie odchudzałam i bynajmniej nie jest to wynikiem krótkotrwałej pamięci. Sukcesy się zdarzały. Największy z nich to -30 kg na pierwszym roku studiów. I w tym stanie trwałam do pierwszej ciąży. Piękny stan ;) Niestety nad wagą nie mogłam zapanować pomimo wielu wyrzeczeń. Wiem, że w dużej mierze to wina trybu życia sprzed ciąży (ćwiczenia, tańce, basen, nieracjonalna dieta), którego nie mogłam kontynuować. W dużej mierze... bo nie uniknęłam podjadania tu i ówdzie. Po porodzie udało się trochę zrzucić, nie pamiętam już teraz dokładnie ile i kiedy, ale nie było łatwo. Z samopomocą i ze wsparciem chwilowym dietetyka osiągnęłam wagę 83kg. I w tedy właśnie na teście pojawiły się kolejny raz 2 kreseczki. I kolejny raz walka o to by nie przytyć za dużo, tym razem z planem żywienia od wspomnianego dietetyka. Im bardziej się starałam, tym gorsze były rezultaty... I tu nie mam nic na swoje usprawiedliwienie - to co mnie gubi to PODJADANIE! Po urodzeniu drugiej cudownej istoty przyszedł czas na......ODCHUDZANIE - bo cóż innego dla odmiany mogłabym robić. I tak sobie chudłam i tyłam na przemian, z przewagą tego drugiego, docierając do 117kg. Nikomu tłumaczyć nie muszę o samopoczuciu grubasa, o komforcie życia, o kondycji psychicznej itd. Sfrustrowana, załamana dotarłam po raz kolejny (i ostatni) do dietetyka. Tym razem z "polecenia", więc efekty mogłam zobaczyć na żywo. Od kilku miesięcy mam ustalony plan żywienia. Udało mi się pozbyć 7kg. W międzyczasie wyszło kilka problemów ze zdrowiem więc pojawiła się okazja żeby się w końcu przebadać ;)
I teraz pytanie, po co tutaj jestem skoro mam dietę i nawet chudnę?!
Bo idzie mi to jak krew z nosa, bo brakuje mi motywacji, bo nie mogę się zaciągnąć do regularnego ruchu, bo po kilku dniach regularnego jedzenia ulegam chęci podjadania i w końcu... bo w nocy budzę się i jem!