Informacje podstawowe
Płeć | Kobieta |
Wiek | 35 lat |
Wzrost | 170 cm |
Masa ciała | 76.10 kg |
Cel | 60.00 kg |
BMI | 26.33 |
Stan cywilny | |
Wykształcenie | Wyższe |
Aktywność zawodowa | Praca biurowa |
Dzieci | Nie |
Opis użytkownika
"Cele to marzenia z datą realizacji” – tą dewizą kieruję się w życiu. Jestem marzycielką, a przy tym chłodną realistką. Nie wyobrażam sobie dnia bez filiżanki aromatycznej kawy, uśmiechu i nauczenia się lub doświadczenia czegoś ciekawego. Lubię adrenalinę, mocno przyprawioną ryzykiem. Nie znoszę nudy. Fascynuje mnie żużel. Uwielbiam czytać thrillery medyczne oraz książki związane z tematyką inteligencji emocjonalnej. Moim ulubionym czasopismem jest MaleMEN. Szkoda, że nie ma na rynku kobiecego odpowiednika. Trudno wymienić moje wszystkie zainteresowania. Prowadzę bloga: www.takjakwzyciu.wordpress.com , z którego możecie dowiedzieć się więcej o moich fascynacjach i przemyśleniach.
Sukcesy i porażki w odchudzaniu
Kilka lat temu, gdy zobaczyłam swoje zdjęcie, przeraziłam się. To naprawdę ja? Taka wielka? Gdy weszłam na wagę, zdębiałam i przedsięwzięłam plan odchudzania. Zaczęłam sporo ćwiczyć, ale nie zmieniłam nawyków żywieniowych. Ubóstwiam kebaby oraz słodycze. Po każdym ostrym treningu tłumaczyłam sobie, że skoro spaliłam tyle kalorii, to mogę zjeść kebaba. Moja waga stała w miejscu. W końcu zrozumiałam, gdzie tkwi błąd i zaczęłam stosować dietę praktycznie całkowicie wykluczającą węglowodany. W pół roku udało mi się schudnąć 16 kg, z czego byłam naprawdę dumna. Trudno jest jednak odmawiać sobie ciągle wszystkiego. Powoli zaczęłam pozwalać sobie na drobne grzeszki. Waga poszła nieznacznie w górę. Wahała się jednak między 2-3 kg, więc było to do zaakceptowania. Później poznałam miłość mojego życia i zaczęło się moje ponowne przybieranie na wadze - wiadomo restauracje, pizze, desery i te sprawy. Wyczytałam gdzieś później, że kobieta, która jest w związku szczęśliwa, zawsze przytyje. Okazało się to prawdą w moim przypadku, ale przeszkadzało mi. Jednocześnie moja silna wola osłabła i ciężko mi było wrócić na dietę. Później wyemigrowaliśmy i we znaki dało mi się angielskie jedzenie i styl życia - brak czasu, a więc częste pochłanianie fast foodów. Moja waga dobiła do niebezpiecznej granicy, po przekroczeniu której nie byłoby już chyba dla mnie odwrotu. Poza tym podczas pobytu w Polsce mocno ugodziło we mnie usłyszenie, jak to Anglia mi służy, bo zrobiła mi się opona (nie oponka, a opona). To był swoisty cios, tak jak zdjęcie kilka lat temu. Po powrocie zainteresowałam się dietą Dukana. Schudłam na niej 8 kg, ale niezbyt mi ona odpowiadała. Koleżanka z pracy w tym samym czasie zaczęła odchudzanie z odwazsie.pl. Jak ja jej zazdrościłam smakowitości, jakimi się raczyła! Moje przepisy były dość monotonne, a patelnia zarżnięta (nie można było używać oliwy do smażenia, wszystko na wodzie). Święta spędziłam w Polsce i wiadomo, że dietę przerwałam, bo trudno odmówić sobie smakołyków w trakcie Bożego Narodzenia. Wiedziałam jednak, że po powrocie do Anglii rozpocznę dietę z odwazsie.pl. Wierzę, że przyniesie ona rezultaty. Na razie jest smacznie!