- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Imię:Ania (Aniutka2015)
Wiek:46 lat
Wzrost:166 cm
Początkowa waga:83 kg
Osiągnięta waga:60 kg
Schudła:23 kg*
W czasie:9 miesięcy
Stan na dzień:23 grudnia 2016
Powtórz sukces Ani!
Skorzystaj z darmowej diagnozy dietetycznej
lub
Zobacz dietę Ani* Efekty są indywidualne - wyniki mogą się różnić. Będąc na diecie i fitness Vitalia.pl możesz spodziewać się utraty 0,5-1 kg na tydzień.
„Potrawy z diety przygotowywałam z ogólnie dostępnych produktów, nie było w nich udziwniania oraz gorączkowego szukania składników po drogich sklepach, a potrawy nie były nudne!”
Dietetyk: Aniu, wyglądasz wspaniale do tego widać, że również się tak czujesz. W związku z tym, że spotykamy się, wiem, że nie zawsze miałaś figurę, z której byłabyś zadowolona. Możesz przybliżyć perypetie z odchudzaniem z przeszłości?
Ania: Pierwszy raz odchudzałam się mając już 20 lat – dodam, że z pełnym sukcesem. To znaczy wtedy wydawało mi się, że osiągnęłam pełen sukces. Jednak po jakimś czasie wróciłam do starych nawyków żywieniowych, a kilogramy zaczęły podstępnie wracać. Jeszcze kilka lat później spodziewając się dzidziusia, starałam się pilnować, jeść zdrowo i dla dwojga, a nie za dwoje. Byłam z siebie zadowolona, bardzo mało przytyłam. Ale gdy urodziłam córeczkę, w moim życiu zaczął się etap „hulaj duszo, piekła nie ma”. Pozwalałam sobie wtedy na to wszystko, czego nie jadłam przez tak długi czas…i z każdym dodatkowym kilogramem wyglądałam gorzej i czułam się gorzej. A kiedy już w nic się nie mieściłam i nie mogłam patrzeć na siebie, to od każdego poniedziałku rozpoczynałam „dietę cud”.
Więc była i dieta kopenhaska, dieta niełączenia pewnych produktów, dieta kapuściana (brrrrr!!!), zdarzały się cudownie odchudzające głodówki… Chudłam, a potem tyłam. Chudłam, tyłam i tak wciąż i wciąż.
Dietetyk: Rozumiem, że skoki wagi bardzo Cię męczyły. A co zaważyło o tym, że postanowiłaś się odchudzać po raz kolejny i to tym razem z nami?
Ania: Chciałam w końcu zrobić coś ze sobą, na pewno miało na to wpływ własne odbicie w lustrze i te wszystkie bezkształtne worki, które nosiłam i które szumnie nazywałam ubraniami. Ale takim momentem, w którym naprawdę do tego dojrzałam, był dzień w którym kręgosłup odmówił mi posłuszeństwa. Chodziłam pokrzywiona i cierpiąca, ale nie chciałam iść do lekarza, bo wiedziałam co mi powie: ”Schudnij kobieto!”. Więc wstawałam rano jak z krzyża zdjęta i wiedziałam, że po prostu ważę za dużo i muszę coś z tym zrobić.
Dietę Smacznie Dopasowaną rozpoczęłam 15 marca 2015 roku.
Dietetyk: Jak trafiłaś na nasz serwis? Dlaczego ten, nie inny?
Ania: Początkowo szukałam po omacku, chciałam to magiczne „coś” zrobić, ale nie wiedziałam od czego mam zacząć. Szperałam w sieci, myślałam nad poszukaniem dla siebie dietetyka, później myślałam o cateringu dietetycznym, oglądałam strony o odchudzaniu i tak trafiłam na Vitalię. Spodobało mi się, że serwis odwiedzają ludzie tacy jak ja, z podobnymi problemami, że oprócz tego można tu znaleźć lekkie i smaczne przepisy kulinarne, jest baza wiedzy o zdrowym odżywianiu. Zrobiłam sobie darmową diagnozę dietetyczną, którą znalazłam w serwisie i podjęłam decyzję o kupnie diety od razu na 6 miesięcy. Dużym plusem Vitalii jest to, że gdy decydujemy się na kupno diety na dłuższy okres, to jest ona dużo tańsza, niż jakby kupować miesiąc po miesiącu. Dla mnie też na pewno na plus działało to, że wszystko odbywa się przez internet. Wyniki pomiarów podawałam cotygodniowo w formularzu w moim koncie, nie musiałam się wstydzić tego ile ważę, nie musiałam oko w oko spotykać się z dietetykiem i spowiadać się obcej osobie. Gdyby odbywało się to „na żywo”, byłoby to dla mnie bardzo stresujące i krępujące. Wasza dieta ma też dużo niższą cenę niż usługi stacjonarnych dietetyków.
Dietetyk: Nasza dieta jest również dobrą propozycją dla ludzi zabieganych, który nie mają czasu na spotkania z dietetykiem. Z naszymi można się „spotkać” na czacie, bez wychodzenia z domu i też otrzymać pomoc.
A teraz najfajniejsze! Pochwal się proszę, ile udało Ci się schudnąć i co myślisz o takim wyniku?
Ania: Schudłam 23 kg, na początku odchudzania taki cel sobie postawiłam i udało mi się go osiągnąć. Jestem z tego wyniku dumna, a kiedy czasem (jak to prawdziwa kobieta) jestem niezadowolona ze swego wyglądu, to w duchu mówię sobie : ”Przypomnij sobie jak to było gdy byłaś 23 kg większa, popatrz ile osiągnęłaś”. I wtedy od razu mi lepiej.
Dietetyk: A wrażenia z samej diety, jej przebiegu? Masz jakieś ulubione funkcje Smacznie Dopasowanej?
Ania: W diecie podobało mi się to, że miałam możliwość ustalenia sobie grupy produktów, które lubię i których nie lubię. Dzięki temu miałam pewność, że dostanę jadłospis, w którym nie znajdę potraw, które nie będą mi smakować. Poza tym miałam możliwość ustalić, ile czasu mogę poświęcić na przygotowywanie posiłków – a to doceni każda pracująca, zabiegana mama. Potrawy przygotowywałam z ogólnie dostępnych produktów, nie było w nich udziwniania oraz gorączkowego szukania składników po drogich sklepach. Co oczywiście nie znaczy, że potrawy były nudne! Czasami Smacznie Dopasowana proponowała takie posiłki, że sama lepiej bym ich nie wymyśliła, były oryginalne, smaczne i chętnie do nich wracam. Kolejnym plusem była możliwość wymieniania jedzenia z jadłospisu. Czasem nie zdążyłam zrobić zakupów, albo nie miałam odpowiednich produktów… Z odsieczą przychodziła wtedy genialna funkcja „wymień”. Miałam propozycje szeregu innych posiłków do wyboru, o tej samej kaloryczności, więc wymieniałam i cały czas chudłam!
Dietetyk: Cieszę się, że tak Ci się nasza dieta tak bardzo podoba. Cały czas ją ulepszamy, żeby wasze odchudzanie było przyjemne, bez wysiłku :)
Co z chwilami załamania? Wiele osób, nawet nie chce zaczynać diety, bo boi się, że zabraknie im motywacji i ich praca nad sobą pójdzie na marne.
Ania: Oczywiście, że je miałam! Nauczyłam się już, że w diecie nie da się tego uniknąć, życie przecież jest pełne pokus. I były momenty, kiedy tak bardzo wszystko mnie kusiło, kiedy mówiłam sobie: ”A w nosie to mam, mnie się też coś od życia należy, pójdę i kupię sobie kawał serniczka!” Walczyłam wtedy ze sobą i własnymi słabościami, czasem pisałam do psychologa z prośbą o poradę, czasem pomagało zwykłe ponarzekanie w pamiętniku założonym na Vitalii, wysłuchanie innych dziewczyn, które przecież doskonale wiedziały, co przechodzę. W momencie załamania, spadku motywacji, świetnie też na mnie działało czytanie historii ludzi, którym udało się zrzucić zbędne kilogramy. Potrafiłam kilkukrotnie zajrzeć do działu „Oni schudli”, czytałam, oglądałam zdjęcia i myślałam sobie wtedy, że jednak można. Skoro oni mogli to i ja dam radę!!! Ale nie jestem święta, czasem zdarzało się, że ulegałam pokusie, była ode mnie silniejsza i wtedy nawet zdrowy rozsądek nie pomagał. Najważniejsze wtedy, aby nie odpuszczać. Poddałam się jednego dnia, ale następnego wracałam już prawidłowe tory i dalej robiłam swoje.
Dietetyk: Teraz to twoją historię będą czytać inne osoby i czerpać z niej motywację i pozytywną energię! Zostałaś ambasadorką zdrowego odżywiania, jak się z tym czujesz?
Ania: To fantastyczne uczucie! Nie od dziś mówi się, że decyzja o odchudzaniu powinna wynikać z własnego przekonania, nie powinno się tego robić dla kogoś. I ja także zrobiłam to dla siebie, dla własnego zdrowia i lepszego samopoczucia. Ale gdy na końcu okazuje się, że za tę niełatwą walkę zostaje się docenionym, to nabiera to zupełnie innego znaczenia. O diecie myślę teraz jako o zmianie nawyków żywieniowych, które na trwałe trzeba wprowadzić do swojego życia. Po jakimś czasie staje się to tak naturalne, że człowiek zastanawia się jak mógł przez lata jeść tak niezdrowo. Teraz wiem, że można jeść pysznie, zdrowo, kolorowo…i dzięki temu schudnąć a później utrzymywać upragnioną wagę. A bycie wzorem do naśladowania bardzo mobilizuje, nie tylko do dalszego dbania o siebie. Mam nadzieję, że ktoś kiedyś czytając mój pamiętnik powie, że jednak można wygrać z własnymi słabościami. Czasem nie jest łatwo, ale naprawdę można! Zachęcam bardzo. To uczucie, gdy człowiek uzmysłowi sobie ile osiągnął, jest nie do opisania. Trzymam za Was kciuki!
Dietetyk: Czy zmieniliśmy Twoje życie w jakiś sposób?
Ania: To nawet nie zmiana a rewolucja. Kiedyś wydawało mi się, że wiem o dietach wszystko, ale to właśnie dzięki wam dowiedziałam się, w jak wielkim błędzie byłam. Dotychczas wydawało mi się, że dieta polega na wiecznym głodowaniu i zapychaniu się sałatą. Nie miałam pojęcia o prawidłowym komponowaniu posiłków, dopiero odchudzając się ze Smacznie Dopasowaną dowiedziałam się jak ważna jest odpowiednia proporcja białek, węglowodanów i tłuszczy. I nie dziwię się teraz, że wszystkie moje cudowne diety dawały świetne efekty, ale na krótko. Teraz po osiągnięciu celu jestem szczęśliwsza i na pewno zdrowsza. Podoba mi się to, że Vitalia nie tylko proponuje dietę, ale stara się zmienić spojrzenie na nią. Po jakimś czasie przestałam czuć, że to dieta. Gdy mnie ludzie pytali jak to zrobiłam, jak schudłam, mówiłam: „zmieniłam sposób żywienia”. Po tylu latach walki z wiatrakami wiem, że żadna dieta nie pomoże, jeśli na stałe nie zmieni się swojego podejścia do odżywiania. Kiedyś żyłam, aby jeść-teraz jem, aby żyć. Dzięki temu, że nauczyłam się jak prawidłowo komponować posiłki, rzadko miewam napady głodu, mniej ciągnie mnie do słodyczy. Czuję się w swojej skórze. Radość sprawiają mi zakupy kiedy wiem, że wiele tych pięknych ubrań na mnie pasuje. Mogę w końcu kupić coś co mi się podoba, a nie tylko coś w co się mieszczę. Nagle aparat nie jest moim wrogiem, z przyjemnością oglądam siebie na zdjęciach i nie potrafię uwierzyć, że to naprawdę ja.
Dietetyk: To chyba w takim razie dobrze czułaś się jako nasza modelka?
Ania: Sesja zdjęciowa to naprawdę świetna przygoda. Oczywiście miałam obawy, przecież nie każdy ma do czynienia z profesjonalnym fotografem, czy stylistką i to jeszcze w swoim domu… A tu takie miłe zaskoczenie! Trzy rewelacyjne dziewczyny, które po długiej drodze dotarły do mnie, okazały się niesamowite, świetnie zorganizowane i profesjonalnie przygotowane. Poza tym czułam się bardziej jak na kawie i ploteczkach z koleżankami, niż na sesji. Ja z nową fryzurą i w pięknym makijażu po prostu czułam, że jestem w odpowiednich rękach. Poza tym, mogłam osobiście przekonać się, że tam po drugiej strony komputera istnieją prawdziwi ludzie. Że za moim sukcesem kryją się także konkretne osoby. Oglądając teraz sesje zdjęciowe wiem, że to nie komputerowe oszustwo , to wszystko dzieje się naprawdę i wiele osób musiało włożyć w to sporo pracy. A ja bawiłam się niesamowicie i będę ten dzień mile wspominać.
Dietetyk: Bardzo dziękuję za rozmowę.
Zgłoś się do Klubu Zwycięzców
i przejdź metamorfozę.
Dodatkowo otrzymasz
super prezenty.