- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Imię:Bożena (bozenka1604)
Wiek:60 lat
Wzrost:158 cm
Początkowa waga:76 kg
Osiągnięta waga:56 kg
Schudła:20 kg*
W czasie:17 miesięcy
Stan na dzień:11 marca 2016
Powtórz sukces Bożeny!
Skorzystaj z darmowej diagnozy dietetycznej
lub
Zobacz dietę Bożeny* Efekty są indywidualne - wyniki mogą się różnić. Będąc na diecie i fitness Vitalia.pl możesz spodziewać się utraty 0,5-1 kg na tydzień.
„Pokazałam, że mając ponad 50 lat można skutecznie się odchudzić, poprawić kondycję, zdrowie i w dalszym ciągu czerpać z życia garściami.”
Dietetyk: Bożeno, widzę przed sobą młodą, szczupła i energiczną kobietę. Przepraszam, że wypominam wiek, ale trudno mi uwierzyć, że masz 50 lat. Czy zawsze byłaś taką osobą?
Bożena: Od kiedy pamiętam miałam kłopoty z nadwagą, zawsze musiałam kontrolować kalorie i to, co jem. Najbardziej pilnowałam wagi po urodzeniu dziecka. Nie ma chyba na świecie diety, czy sposobu na odchudzanie, którego nie przetestowałam na swoim organizmie. Wiele razy udało mi się osiągnąć wymarzoną wagę 54-56 kilogramów, ale rzadko wybrane przeze mnie metody odchudzania, były godne polecenia. Próbowałam farmakologii, głodówek, diet cud, niebezpiecznych tabletek kupionych w internecie i licho wie, co jeszcze. Po każdorazowych zmaganiach wracałam do punktu wyjścia.
Dietetyk: Czy możesz przybliżyć, co się działo z Tobą w ostatnich latach?
Bożena: Pod koniec 2007 roku poważnie zachorowałam - depresja. Straszna, wyniszczająca psychikę choroba. Zawładnęła mną obojętność. Nie wychodziłam z domu, nie otwierałam drzwi, gdy ktoś pukał, nie odbierałam telefonu. Tyłam w takim tempie, że pod koniec 2008 roku waga pokazała 76 kilogramów. Jedynym, ledwie tlącym się światełkiem w tunelu do normalności była pomoc i oddanie Jurka, mojego męża i córki Kasi. Oni wierzyli, że mogę być zdrowa i mogę wrócić do normalnego, zwykłego życia. Na początku 2009 roku wyjechałam na turnus rehabilitacyjny dla osób ze schorzeniami psychosomatycznymi. Spotkałam tam osoby, które tak jak ja zmagały się z depresją. Pytałam – co ja tutaj robię? Mam normalną rodzinę, normalny dom i dobre życie, w którym nigdy nie było przemocy, okrucieństwa, niezrozumienia. Co się stało, że znalazłam się tutaj?
Historie innych uczestników turnusu uświadomiły mi, że trzeba o siebie zawalczyć. Po raz pierwszy od wielu miesięcy zapragnęłam czegoś innego. Wróciłam do domu chora historiami innych. Moja głowa napakowana była współczuciem dla tych, którzy przez kilka tygodni dzielili ze mną los. Odezwały się we mnie takie zwykłe ludzkie uczucia. Wreszcie.
Dietetyk: Cieszę się, że ten etap masz już za sobą, że go przezwyciężyłaś z pomocą życzliwych Tobie ludzi. Czy to podczas tego turnusu postanowiłaś dokonać jakiś zmian w swoim wyglądzie?
Bożena: Podczas pobytu na turnusie rehabilitacyjnym zrzuciłam kilka kilogramów. Regularne jedzenie, wyciszenie, odrobinka ruchu dały pierwsze zadowalające efekty odchudzania. Chciałam więcej. Postanowiłam, że po powrocie do domu zabieram się za siebie. Uwierzyłam, że mogę coś dla siebie zrobić. Nie pamiętam dokładnie, w jaki sposób dowiedziałam się o Vitalii, ale chwała temu, kto sprawił, że w marcu 2009 znalazłam się wśród was. Na waszej diecie schudłam kolejne kilka kilogramów, byłam trochę mniejsza, ale wciąż niezadowolona ze swojego wyglądu. Miałam wrażenie, że chudnę zbyt wolno.
I wtedy usłyszałam o Dukanie i jego diecie białkowej. Bez zastanowienia kupiłam całą dostępną wówczas literaturę, by za kilka dni stać się jego wierną fanką. Schudłam dużo i szybko. Osiągnęłam wagę 58 kilogramów. Poczułam, że świat stoi przede mną otworem. Przez jakiś czas udało mi się utrzymać wagę, ale nie na długo. Chudnięcia i tycia zaczęły mnie w końcu męczyć. Miałam dosyć takiej diety, wymieniania odzieży z małej na coraz większą i większą. Pod koniec 2013 roku złożyłam sobie samej postanowienie: "Wracam na Vitalię, nie po to by jednorazowo schudnąć, ale po to, by schudnąć zdrowo i nauczyć się prawidłowego odżywiania raz na zawsze". Ważyłam wtedy 65,5 kilogramów. 6 stycznia 2014 rozpoczęłam drugą przygodę z Waszym serwisem.
Dietetyk: Bardzo słuszne takie postanowienie. Cieszę się, że do nas wróciłaś, z tego co widzę, to się Tobie też opłaciło ;) A ile teraz ważysz?
Bożena: Dzisiaj ważę 56 kilogramów. Co prawda, waga docelowa to 54 kg, ale już się bardzo cieszę, bo przecież schudłam 20 kilogramów! Wolę odchudzać się wolniej, ale efektywnie, niż zrzucać szybko kilogramy, a potem znowu szybko przybierać na wadze i tak w kółko.
Widzę też inne pozytywne zmiany. Moja kuchnia zyskała na jakości, a moja rodzina na zdrowiu. Regularne jedzenie uruchomiło mój zegar biologiczny, który przywoływał mnie do porządku, gdy zapominałam o jedzeniu. Ruch na świeżym powietrzu i domowe ćwiczenia wypracowały samodyscyplinę. Przez kilka miesięcy bez problemu utrzymałam wagę, a teraz idę dalej.
Dietetyk: A którą z diet z naszej oferty wybrałaś i co Ci się w niej podoba?
Bożena: Zdecydowałam się na IGpro. Mam sporą wiedzę na temat indeksu glikemicznego, stąd mój wybór. Po swojemu modyfikuję jadłospis, oczywiście według przyjętych zasad i założeń. Lubię też kolegę Vitaliusza, z którym realizujemy moje kuchenne inspiracje. To fajne narzędzie podczas przygotowywania własnych potraw. Mam nadzieję, ze Vitaliusz nie obrazi się, że nazwałam go narzędziem?
Dietetyk: Myślę, że nie będzie miał nic przeciwko ;) Czy zdarzyły Ci się jakieś chwile załamania podczas trzymania diety? Wiele osób nawet nie zaczyna się odchudzać, bo boi się porażki.
Bożena: Mój znak zodiaku to baran, a barany to silne osobowości uparcie dążące do celu. Zaplanowane i zrealizowane – tak ma być i koniec. Oczywiście i baranom zdarzają się chwile słabości i małe grzeszki. Wypita nadprogramowo lampka wina, zjedzone małe ciasteczko, czy kawałeczek pizzy. Ale zaraz potem pojawiały się myśli nie dające spokoju - jak ja napiszę o tym swoim koleżankom? To właśnie przyjaźnie na Vitalii były tym głównym powodem samodyscypliny i opanowania w trudniejszych chwilach. Regularne bywanie w waszym serwisie, pisanie pamiętnika odchudzania, dzielenie się swoimi odczuciami, porządnie mnie nakręcało i dyscyplinowało. Dawałam słowo, swoim wirtualnym przyjaciółkom i musiałam go dotrzymać. Szanowałam tę przyjaźń i do dzisiaj bardzo szanuję. Wśród moich przyjaciółek jest taka, którą poznałam osobiście, chociaż dzielą nas setki kilometrów. Myślę, że to przyjaźń na całe życie.
Dietetyk: Vitalijki mają moc motywowania, zdecydowanie. Cieszy mnie również fakt, że wirtualne znajomości stają się później realnymi. A czy Twoje życie przed dietą i po bardzo się różni?
Bożena: Od kiedy jestem z wami wiele się wydarzyło. Jak już wspominałam, przede wszystkim moja kuchnia zyskała na jakości. Uważnie czytam etykiety i przyglądam się produktom, które kupuję. Szerokim łukiem omijam sklepowe półki z "pseudo żywnością". Wyznaję zasadę, że lepsza odrobina dobrego, niż mnóstwo byle czego. Wypracowałam w sobie mechanizmy, które wyznaczają mi inną jakość życia.
Moja rodzina docenia starania i chętnie uczestniczy w naszej domowej „kuchennej rewolucji”.
Dużo się też ruszam. Jeżdżę na rowerze. Moją ulubioną dyscypliną jest nordic walking. Potrafię wstać o 5 rano i przed wyjściem do pracy przemaszerować nawet 12 km. Podczas zimy zamieniam poranne "kije" na ćwiczenia w domu. W szafie wisi pokaźna kolekcja sukienek, których nie kupowałam blisko 10 lat. Nie miewam już myśli, czy zmieszczę się w którąkolwiek przed kolejną imprezą. Od dawna wszystkie idealnie pasują, a nawet wymagają poprawek na ciut mniejsze.
Zachwyty otoczenia i wiele komplementów na temat mojego wyglądu dodają mi skrzydeł, a przede wszystkim odwagi. Jestem dumna z siebie, że pomimo tylu przeciwności losu, choroby, wieku, doszłam tak daleko. Mogę cieszyć się inną, zdecydowanie lepszą jakością życia. Nigdy więcej tamtej, "dużej Bożeny"!
Dietetyk: Myślę, że "duża Bożena" należy do przeszłości i już jej nie zobaczymy ;) Gratuluję Ci Twoich osiągnięć oraz tytułu ambasadorki zdrowego odżywiania
Bożena: Dziękuję bardzo. Czuję się zwyciężczynią. Pokonałam wiele trudności, by dzisiaj być w tym miejscu. Jestem z siebie bardzo dumna. To ukoronowanie mojego wysiłku i walki o inne, lepsze, zdrowsze życie. Udowodniłam sobie i innym, że w tym naszym życiu wszystko jest możliwe. Trzeba tylko chcieć zawalczyć o siebie, a potem iść do wyznaczonego celu. Bardzo chciałabym być inspiracją dla innych, niezdecydowanych, albo niewierzących w swoje możliwości osób. Pokazałam, że mając ponad 50 lat można skutecznie się odchudzić, poprawić kondycję, zdrowie i w dalszym ciągu czerpać z życia garściami.
Dietetyk: Jesteś inspiracją i to widać w naszym serwisie. Jakiś czas temu miałaś okazję wziąć udział w naszej metamorfozie. Podobało Ci się?
Bożena: To cudowne doświadczenie i cudowna przygoda. Sugestie profesjonalistów, mam na myśli fryzjerów i stylistów pozwoliły na odkrycie nowej siebie. Spotkanie z pozostałymi uczestnikami metamorfozy uświadomiło mi, że problem z nadwagą może wystąpić w każdym wieku. Podziwiam najmłodszą wśród nas Agatę za jej sukces, Magdę za tyle silnej woli i rewelacyjny wynik, który przełożył się na jej piękny wygląd, Łukasza, bo to mężczyzna, a mężczyźni odchudzania nie lubią. Jego determinacja w dążeniu do celu zaowocowała szybkim i skutecznym spadkiem wagi. Przyjechaliśmy z różnych stron Polski, nie znaliśmy się wcześniej, a mimo to przeżyliśmy fantastyczną przygodę w atmosferze iście przyjacielskiej. Uważam, że każdy z nas jest w pewnym sensie bohaterem swojej historii i w pełni zasługuje na miano ambasadora zdrowego odchudzania.
Dietetyk: Bardzo Ci dziękuję za tą inspirującą rozmowę.
Rozmowę przeprowadziła Justyna Piechocka, dietetyk Vitalia.pl
Zgłoś się do Klubu Zwycięzców
i przejdź metamorfozę.
Dodatkowo otrzymasz
super prezenty.