Wiem, że do nowego roku zostało jeszcze trochę czasu, ale chciałabym tym razem przygotować się do realizacji postanowień. Jak się Pani domyśla, pierwszym i najważniejszym jest redukcja masy ciała. Jak się do tego zabrać, aby nie wyszło tak jak zawsze... czyli styczniowy zapał, a później powrót do dawnych nawyków? Chcę tym razem podejść do odchudzania profesjonalnie.
Żaneta.
Czym bliżej do Nowego Roku, tym częściej myślimy o postanowieniach - to zrozumiałe. Zapewne większość z nas będzie próbowała zrzucić kilka kilogramów. I bardzo słusznie, to dobry moment, jeśli tylko dostosujemy się do kilku zasad. Cieszę się, że pomyślała Pani o odchudzaniu już teraz. Będzie Pani miała szansę przygotować się to tego niełatwego procesu zarówno psychicznie, jak i fizycznie. Na sam początek polecam:
- Dobrać idealny na odchudzanie moment. Stresująca sytuacja w pracy, choroba dziecka lub spięcia z najbliższymi to nie najlepsze chwile na wprowadzenie diety odchudzającej. Stres, zwłaszcza przewlekły, nie tylko źle wpływa na zdrowie, ale też sylwetkę. Kortyzol, zwany hormonem stresu zwiększa apetyt na słodycze i tłuste dania oraz prawdopodobieństwo odkładania się tkanki tłuszczowej w okolicach brzucha. Ponadto łatwiej wtedy porzucić wprowadzone zasady pod wpływem emocji. Nie zawsze 1 stycznia musi być strzałem w 10, lepiej się nie nastawiać, że tak bezdyskusyjnie musi się stać. Jeśli poprzedniej nocy byliśmy na imprezie sylwestrowej, a popołudniu przychodzi rodzina na dalsze świętowanie lepiej kilka dni odpuścić sobie odchudzanie (co nie oznacza, że powoli nie powinniśmy prowadzać dobrych nawyków żywieniowych, o czym za chwilę).
Pamiętaj - każde kolejne odchudzanie jest trudniejsze. Bądź więc konsekwentna w postanowieniach i odpowiednio dobierz moment na odchudzanie.
- Postawić sobie możliwe do spełnienia cele. Wiadomo, że chciałoby się schudnąć szybko i bezproblemowo. Tak się jednak w odchudzaniu nie da. Im wolniej chudniemy, tym mniejsze ryzyko wystąpienia efektu jojo i większe korzyści dla organizmu. Najlepiej postawić na metodę małych kroczków i podzielić odchudzanie na etapy. Każdy z nich powinien kończyć się oczekiwaną masą ciała, ale zakładającą spadek nie większy niż 1 kg/ tydzień (a najlepiej około 0,5 - 0,7 kg w ciągu tygodnia).
- Zakupić dobrą wagę i miarę. Co do wagi nie ma wątpliwości. Powiem tylko, że nie warto inwestować w wagę z pomiarem tkanki tłuszczowej - w warunkach domowych nie jest on możliwy do wykonania, więc zapewnienia producentów można włożyć między bajki. A po co miara? Jeśli planujemy ćwiczyć jest ona niezbędna. Budująca się tkanka mięśniowa jest cięższa niż taka sama objętość tkanki tłuszczowej. 'Spadające obwody' będą więc znakiem, że spalamy tłuszcz, nawet jeśli wskazówka wagi stoi w miejscu.
- Wprowadzić metodę małych kroczków już dzisiaj. Zanim nadejdzie TEN dzień można zacząć małe zmiany, które wprowadzane oddzielnie staną się wręcz niezauważalne. O metodzie małych kroczków jako hicie 2013 roku pisałam dokładnie rok temu. Już teraz może Pani np. zamienić chleb biały na razowy, pozbyć się z domu słodkich napojów gazowanych lub zacząć spacerować. Wtedy samo odchudzanie nie będzie takie trudne, a stres związany z modyfikacją żywienia zdecydowanie mniejszy. Przy okazji zmienimy też swoje myślenie o diecie. Nagle może okazać się, że dieta to nie katorga, a nawet małe modyfikacje tj. uregulowanie posiłków, mogą zbawiennie wpłynąć na sylwetkę, zdrowie i samopoczucie.
- Wybrać odpowiednią dla siebie dietę. Wydaje się proste, a jednak nie trudno popełnić w tej kwestii błąd. Oczywiście to normalne, że kuszą wszelkiego rodzaju diety cud. Są one jednak tragiczne dla metabolizmu i zdrowia. Zwiększają ryzyko wystąpienia efektu jojo, obniżają przemianę materii, prowadzą do niedoborów, a przede wszystkim nie są możliwe do wprowadzenia na całe życie. Uważać należy też na książki z radami osób, które nie są dietetykami ani lekarzami. To, że ktoś się interesuje dietami, nie oznacza, że się na nich zna. Diety z założenia dobre dla wszystkich nie są dobre tak naprawdę dla nikogo. Dieta powinna być idealnie dopasowana do każdej osoby, zbilansowana względem jego potrzeb i modyfikowana w trakcie odchudzania. Dlatego najlepiej oddać się w ręce poleconego dietetyka lub skomponować dietę po przestudiowaniu rzetelnych materiałów na temat diety racjonalnej.
- Zastanowić się nad doborem ćwiczeń fizycznych. Wiem, nie są one konieczne, ale bardzo pomogą zarówno w osiągnięciu celu, jak i poprawie wyglądu sylwetki. Na początku można postawić na regularne spacery z dziećmi lub chodzenie z kijkami z przyjaciółką, najważniejsze, aby robić to, co się lubi. Jak już trochę się 'rozkręcimy' warto postarać się ćwiczyć 3 razy w tygodniu minimum półgodziny w umiarkowanym tempie. Może Pani zrobić sobie prezent na Nowy Rok i zafundować pulsometr. Do czego służy pulsometr wyjaśnia trener Damian Jefremienko. Pozwoli on Pani dobrać najlepsze do spalania tkanki tłuszczowej tętno.
Najbardziej boimy się nieznanego. Drobne przygotowania, planowanie, wcześniejsze myślenie na temat odchudzania pozwoli nam przybliżyć ten proces. Dzięki zastosowaniu kilku niewymagających większego nakładu zasad jesteśmy w stanie wytrwać w noworocznych postanowieniach i osiągnąć cel.
Zdjęcie pochodzi z: swimparallel / Foter / CC BY-SA
Komentarze
am1980
17 maja 2016, 13:02
;)))
Iwsi1989
14 maja 2015, 17:36
Dużo by pisać złotych rad. Każdy ma inna, i swoja o odchudzaniu. Ja próbowałam w ubiegłym roku paru środków, które miały być rewelacyjne. Ok, nie stosowałam diet, wiec latałam do apteki i wypróbowywałam kolejne środki wspomagające spalanie tłuszczyku. Moge smialo polecić http://nplink.net/btkjP7vM . Dzis jestem lzejsza o 12 kg, bez efektu jojo, bez nadmiernego starania sie i bez stresu. Widze roznice po ubraniach, po sobie i po swoim samopoczuciu. Czy warto bylo sie odchudzac? Warto. 2 miesiace kuracji, i jestem z siebie dumna.
JoannaWojtczak
11 maja 2015, 10:45
Artykuł fajnie napisany, tak motywacyjnie. Widać, ze ktoś się nie dość, ze przyłożył, to jeszcze zna się na rzeczy. Ja jak co roku kiedyś sobie stawiałam takie postanowienie noworoczne, zeby schudnąć. ale gruba nie byłam. Jednak po ciąży, a urodziłam w październiku, to moje postanowienie było takie podwójne, bo raz, że nowy rok, a dwa, ze nabrałam sporo więcej. Trochę do nowego roku zrzuciłam, ale ileż to można w pierwszych 2 miesiącach, jak się jest jeszcze tak bardzo zmęczoną. i od nowego roku jak już miała więcej siły, to sią zawzięłam i do dzieła. Gdzie już o tym pisałam, że właśnie kompleksowo podjęłam walką z kilogramami. I zaczęłąm ćwiczyć, bo lekarz mi pozwolił już, pilnowałam godzin jedzenia, spania, i zadbałam o ciało kosmetykami. nie stosowałam suplementów doustnych bo dziecko. tylko smarowałam skótę kosmetykiami GUAM. Stosowałam je będąc w ciąży, nie szkodzą dziecku, i po ciązy, i stosuje do dziś. Na skórę działają świetnie, bo to nie takie drogeryjne mazidła. Cenę też mają niezłą, same możecie popatrzeć http://guam24.pl/ ale serio, warte. Bo dzięki tym wszystkim rzeczom schudłam na prawde i moja skóra jest w świetnej kondycji. A i zapomniałam dodać o wodzie! dużo wody trzeba pić!
Alek90
4 maja 2015, 12:38
Bardzo konkretnie napisany artykuł - natomiast co do suplementów - w europie niepopularne jeszcze są metody azjatyckie, które oprócz przyspieszenia metabolizmu niosą inne korzyści zdrowotne. Zabawne, że mając stały dostęp do internetu większość osób o takich substancjach nie słyszy http://yango.net.pl/produkty/reishi/
ania991
27 grudnia 2014, 19:21
Mam nadzieję, że uda mi się zgubić zbędne kilogramy, jeżeli jesteś sama w odchudzaniu zapraszam do mojej grupy Anonimowi Podjadzacze
Wiedzmowata
22 grudnia 2014, 09:13
Bardzo fajny artykuł...